Samotny stary człowiek na wakacjach 571
Waleczka, Własik i Poskriebyszow, którzy zatrzymywali się w sąsiednich daczach, a także stenograf i szyfrant też byli jego stałymi towarzyszami. Poskriebyszow, „sprytny, o smutnej twarzy i ruchliwych oczach”, sortował papiery, które przysyłano codziennie samolotem z Moskwy, a następnie przynosił je do willi. Poskriebyszow, którego Stalin nazywał teraz „Głównodowodzącym”, bronił generalissimusa przed nieproszonymi petentami. Kiedy w październiku 1947 roku zatelefonował Mikojan, Poskriebyszow zbeształ go:
- Powiedziano wam już, żebyście nie zawracali głowy towarzyszowi Stalinowi w tej kwestii, a wy znów to robicie.
Dla postronnych, którzy traktowali Politbiuro jak największą świętość, było to wstrząsające przeżycie.
Stalin jadał posiłki poza domem, na werandzie, w domku letnim lub nad jeziorem, przeglądając papiery. Otwarte czasopisma i książki oraz pliki papierów zajmowały każdą wolną powierzchnię. Przed wyjazdem na południe Stalin napisał do Poskriebyszowa:
Zamówcie wszystkie te książki. „Listy” Goethego, „Poezje Rewolucji Francuskiej”, Puszkina, Konstantina Simonowa, Szekspira, Hercena, „Historię wojny siedmioletniej” i „ Wojnę na morzu 1939-1945” Petera Scotta.
Nadal pracował do późna w nocy i późno siadał do obiadu. Własik i Poskriebyszow nie zawsze z nim jedli, ale szef gabinetu zapraszał gości groźnymi słowami:
- Stalin was oczekuje.
Kiedy Poskriebyszow wprowadzał gości, Stalin żartował:
- Jak się ma nasz Głównodowodzący?
Stalin, opalony, siwy, z plackiem łysiny, pociągłą twarzą, wystającym brzuchem i spadzistymi ramionami, witał ich na werandzie, jak uprzejmy gruziński gospodarz, ubrany w na poły cywilny uniform. Kiedy było bardzo gorąco, na tarasie w Zimnej Rzeczce ustawiano spryskiwacz, który chłodził powietrze, rozpylając na dachem kurtynę wody.
Czasami gospodyni kierowała gości do ogrodu, gdzie znajdowali Stalina z łopatą w ręku lub pielącego chwasty w towarzystwie generała Własika.
- Pokażę wam, jak się pracuje!
Z dumą pokazywał swoje drzewka cytrynowe i róże: był romantykiem, jeśli chodzi o przyrodę, napisał Mgeładze. Ale jego ulubiona roślina, mimoza, stanowiła metaforę jego skrywanej wrażliwości, ponieważ pod dotykiem zamykała się jak usta.
- Mimoza to najwcześniejszy kwiat, który przewiduje nadejście wiosny - powiedział Stalin Mgeładzemu. - Moskwianie kochają mimozy, ustawiają się po nie w kolejkach. Pomyślcie, jak wyhodować więcej, żeby uszczęśliwić moskwian!