Mao, urodziny Stalina i wojna koreańska 613
ponieść emocjom i nie podjął najlepszej decyzji” - wspominał Gromyko. We wrześniu Amerykanie, działając pod flagą ONZ, wysadzili desant pod Inczon, odcinając wojska północnokoreańskie na południu, a następnie rozbijając je. Stalin po raz drugi wystawił na próbę zdecydowanie Amerykanów i po raz drugi boleśnie się sparzył. Rozmawiając na ten temat z Chrusz-czowem, westchnął po prostu, że jeśli Kim zostanie pokonany, „to co z tego? Niech tak będzie. Niech Amerykanie będą naszymi sąsiadami”. Ponieważ nie dostał tego, czego chciał, Związek Radziecki nadal nie interweniował.
Kiedy Amerykanie w Korei Północnej zbliżali się do chińskiej granicy, Mao rozpaczliwie oglądał się na Stalina, obawiając się, że jeśli wystąpi przeciwko Amerykanom, związany traktatem chińsko-radzieckim Związek Radziecki również zostanie wciągnięty do wojny. Stalin, z cezariańską nonszalancją, odparł, iż przebywa z dala od Moskwy i jest trochę odcięty od wydarzeń w Korei. Ale 5 października wysłał telegram, będący połączeniem brutalnego cynizmu z bezwstydnym bluffem: Ameryka jest nieprzygotowana [...] do wielkiej wojny, ale jeśli do niej dojdzie, niech rozpocznie się teraz, a nie za kilka lat, kiedy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych stanie się odrodzony japoński militaryzm. W ten sposób Stalin odrzucił zastrzeżenia Mao i pchnął swego sojusznika krok bliżej ku wojnie.
Mao obiecał wystawić dziewięć dywizji, ale wysłał Czou En-laja do letniej rezydencji Stalina, prawdopodobnie Nowego Afonu, aby przedyskutować kwestię radzieckiego wsparcia lotniczego dla wojsk chińskich. 9 października spięty Czou, w towarzystwie zaufanego protegowanego, a później spodziewanego następcy Mao, chorowitego, lecz utalentowanego Lin Piao, stanął przed Stalinem, Malenkowem, Berią, Kaganowiczem, Bułganinem, Mikojanem i Mołotowem.
- Dzisiaj zamierzamy wysłuchać opinii i propozycji naszych chińskich towarzyszy - otworzył spotkanie Stalin. Kiedy Czou przedstawił sytuację, Stalin stwierdził, że Związek Radziecki nie może przystąpić do wojny, ale Chiny powinny. Tak czy inaczej, gdyby Kim przegrał, zaoferuje północnym Koreańczykom schronienie. Może pomóc jedynie sprzętem wojskowym. Czou, który liczył na radzieckie wsparcie lotnicze, westchnął. Później Stalin zaprosił Chińczyków na obiad, z którego tylko Lin Piao wyszedł trzeźwy. Była to jedna z tych okazji, kiedy Beria nie zgadzał się ze Stalinem i, jak zawsze, wyrażał się bardzo śmiało. Wychodząc ze spotkania poświęconego wysłaniu wojsk chińskich do Korei, zauważył czekającego na zewnątrz gruzińskiego przywódcę Czarkwianiego.
- Co on wyprawia? - wykrzyknął nerwowo Beria, który rozumiał groźbę nuklearną. - Amerykanie będą wściekli. Zrobi z nich naszych wrogów.