i gdy lepiej zacząłem poznawać życie, że brak w tej rodzinie harmonii i szczęścia.
Najstarsza kuzynka Lola była jakiś rok starsza ode mnie, kuzyn Kola miał lat 12, kuzynki Wiera i Lena miały 10 i 6 lat. Lola i Lena były podobne do swojej matki, kobiety jeszcze młodej i pięknej, ale nieco już ociężałej. Oczy miały zupełnie polskie, łagodne i marzące. Kola i Wiera byli trochę podobni do stryja, ale właściwie z koloru włosów, gdyż byli jak i stryj rudawymi blondynami. Twarze mieli szerokie, rozpięcia oczu dość wąskie, co nadawało im wygląd czysto rosyjski — nie byli właściwie podobni ani do stryja, ani do stryjenki.
Bardzo mi było dobrze z nimi. Gdy przychodziłem w sobotę o późnej godzinie popołudniowej do mieszkania stryjostwa, oczekiwano mnie i witano zgodnie i głośno. Stryj był u siebie w gabinecie i przede wszystkim stawiałem się do niego, by zdać sprawozdanie z całego tygodnia. Przy rozmowach tych zwykle nie bywało nikogo z jego rodziny. Kiedy kończyłem opowiadać
0 wszystkim, co go mogło interesować, a interesowały go najdrobniejsze szczegóły, pogrążał się w myślach o czasach swej młodości. Opowiadał mi o niej i o swoich braciach. Po godzinnej rozmowie udawałem się do stryjenki, przy której zwykle znajdowała się mała Lena. Stryjenka wypytywała mnie, czy nie jestem głodny, czy się nie przeziębiłem na jesiennym, mokrym powietrzu Petersburga. W końcu docierałem do pokoju dziecinnego, gdzie następowała swobodna wymiana zdań z Lolą
1 Kolą. Organizowaliśmy jakąś grę albo zabawę. Bawiliśmy się wesoło i niefrasobliwie. Drzwi od naszego pokoju były szczelnie zamknięte i niezależnie od tego, jaki robiliśmy hałas, nigdy stry-jostwo nas nie uciszali. Potem przychodziła miła i gruba Irisza, która od dawna służyła u stryjostwa i pochodziła z tej samej wsi, gdzie był ich folwark; wołała nas na herbatę.
Zasiadaliśmy do stołu razem ze stryjostwem, zgrzani i rozbawieni, jeszcze pod wrażeniem naszych zabaw. Dostawaliśmy świetną herbatę, doskonałe bułki z masłem i z dodatkiem doskonałej petersburskiej kiełbasy czy sera. Po herbacie zbieraliśmy się wszyscy w saloniku, gdzie jeszcze przez jakiś czas toczyła się wspólna rozmowa. Stryj dobrodusznie podżartowywał z nas i jeśli był w dobrym humorze i usposobieniu, śpiewał. Było bardzo pogodnie i dobrze.
43