0076

0076



już nawet po aresztowaniu, taiła się jeszcze nadzieja, że mi to przecie zostanie oszczędzone, że mnie to cudem ominie, że nigdy nie będę zmuszona przekroczyć granic tego ponurego kolosa, którego samo imię było mi zmorą od lat! A oto wloką mnie w jego znienawidzoną, zatajoną głąb, jak rybę w sieci, bo siatką leży na mnie - na moim kocu, na moich rękach, na wszystkich i wszystkim dookoła - cień drobnej kraty więziennego wagonu.

Trudno! Trzeba się głęboko zaciągnąć siłą i uporem i - wytrwać. Z podobnym uczuciem lęku i odrazy, przy gotowości zniesienia wszystkiego, co je czeka, wchodzą- wyobrażam sobie - pokutujące dusze do czyśćca. Potępienie i rozpacz zaczyna się dopiero tam, gdzie nie ma nadziei.

W Kijowie jesteśmy nazajutrz około południa.

Czarny woron przewozi nas na teren tiurmy. Pod murem, na przejmującym wichrze trzymają nas bez jedzenia do nocy. Siąść nie ma gdzie, bo stoimy rzędem w błocie. Chodzić dla rozgrzewki nie dają, można więc tylko dreptać w miejscu. Na stronę puszczają dopiero wtedy, gdy zbierze się dwadzieścia osób. Dostajemy striełka, który nas pod bagnetem prowadzi do szopy w sadzie.

Ale za to nie ma siły ludzkiej, która by nam zabroniła gadać! Po miesiącach przecie pierwszy raz stykamy się pod tym murem z więźniami z innych cel i tiurm. Zatem pytania: skąd i za co, i z kim kto siedział? I co słyszał o wojnie? Nastrój jak zawsze i mimo wszystko dobry. Każdy wie, że chodzi o to tylko, by przetrzymać.

Od czasu do czasu podjeżdża pod mur czarny woron i wysypuje dalsze partie więźniów. To jest prawdopodobnie powodem tego naszego czekania. Chcą w głąb tiurmy puścić dopiero cały transport, który widocznie jest duży.

Pod noc dopiero ruszają nas spod muru.

Jestem tak zziębnięta, że rąk ani nóg nie czuję. A mam przecie płaszcz i koc. Inni i tego nie mają. Żelazna brama rozdziawia się przed nami i połyka nas więzienie.

To kolos ta kijowska tiurma! Podwórza, dziedzińce, korytarze, mury, bramy, sklepione sienie i znowu dziedzińce, korytarze, podwórza. Pędzą nas pod jakiś budynek i zatrzymują. Wiatru się tu już nie czuje, tylko zimno idzie od brukowanego kamieniami podwórza. Wywołują nas nazwiskami. Zatem strach, aby nie rozdzielono nas z tymi, z którymi je-dziemy ze Lwowa. Nigdy się nie wie, co zdecyduje o doborze takiej gru-

80


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20110301002 30 Jolanta Nocoń Pomiędzy zaprezentowanymi już paradygmatami kształcenia językowego
Najgorsze, że nie wiedziałem, co było przyczyną mego zatrzymania. Nazajutrz po aresztowaniu zdarzyło
S5001366 94 próbują go namówić, żeby jednak otworzył drzwi. Nic nie po ga. Ma się raczej wrażenie, ż
CCF20081206054 Gra na /.wlokę - zwłaszcza odwlekanie realizacji polecenia lub wywiązanie się z obie
Przebiegają też w obie strony po liniach pokrywających się (lub nie) ze spiętrzeniami funkcjonalnymi
POSTANOWIŁ IŚĆ do JEROZOLIMY vyY Postanowił iść do JerozolimyŁk9;51 J Witaj, po wakacyjnym odpoczynk
448 Wiek państw narodowych Iraku, po których można się było spodziewać, że będą nieprzyjazne wobec
2013 04 06 50 34 68 RZYMSKA ELEGIA MIŁOSNA ELEGIA XXV (III 25) Śmieli się pośród uczty ze mnie przy
DSC01357 (6) Jak narazie tylko ze swoja narzeczona. Co do płatności,to sie z nim dogadałem.Chodzi mi
8 podoba mu się, nawet po kłótni i rozstaniu z Witkacym, kiedy ten już jest w drodze do Europy. I my
ABC UCZĘ SIĘ WIOSNA (03) - Jeszcze śnieg gdzieniegdzie leży. a już żuczki po nim łażą... O! przebi
ChomikImage33 - Jeszcze śnieg gdzieniegdzie leży. a już żuczki po nim łażą... O! przebiśnieg się prz

więcej podobnych podstron