114
będzie dalej. Nie tylko feminizm doświadcza obecnie intelektualnego i teoretycznego zastoju na pewnych, poziomach. Wszystkie inne szkoły i trendy przeżywają dokładnie to samo.
MWH: A więc jest coś z prawdy w zarzucie, że krytyka feministyczna posługuje się wciąż tym samym zestawem pytań i odpowiedzi?
TM: Myślę, że z tym jest bardzo różnie. Jeśli chce Pani znaleźć feministki, które się powtarzają, to, niestety, znajdzie Pani takie. Niech mi jednak ktoś wskaże dziedzinę wiedzy, w której nie ma takich ludzi. Oczywiście, istnieją nieciekawe odmiany feminizmu, tak jak istnieją nieciekawe wersje wszelkich innych rodzajów myślenia. Przeciętnie jednak feminizm nie jest bardziej nudny niż inne kierunki. Tak jak w każdej innej dziedzinie, są tu osoby, które powielają te same pytania oraz takie, które myślą nowatorsko. Szczególnie wśród młodszych badaczek obserwuję ostatnio skłonność do bardzo konkretnych analiz historycznych i społecznych. Piszą one o kobietach z określonych epok i nie tylko o kobietach, lecz w' istocie o społecznych strukturach rozpatrywanych z takiego punktu widzania, który uwzględnia układ sił między płciami, ale do niego się nie ogranicza. Czyni to z feminizmu jedno z wielu podejść badawczych do zjawisk, które usiłujemy naprawdę zrozumieć w całej ich specyfice i złożoności. Uważam, że tym właśnie tropem należy podążać.
Przewiduję, że w latach dziewięćdziesiątych będziemy mieć coraz częściej do czynienia z bardzo konkretnymi analizami historycznymi. Będzie mniej abstrakcyjnej teorii. Moja własna praca jest tego przykładem. Ukończyłam właśnie książkę o Simone de Beauvoir, uwzględniającą historyczny, instytucjonalny i intelektualny kontekst Francji w okresie ■ j jej życia. Jest tam trochę teorii, ale już nie tak abstrakcyjnej, jak dotąd. 1
MWH: A więc uważa Pani, że feminizm mimo wszystko ma jeszcze przed § sobą przyszłość? i
TM: O tak, absolutnie, znakomitą przyszłość. Jakżeż to, po zaledwie } : dwudziestu lalach feminizmu wszystko miałoby być już dokonane? Musimy iść naprzód! 1
MWH: Serdecznie dziękuję Pani za rozmowę.
Elaine Showalter
Pluralizm a krytyka feministyczna
Kobiety nie pociągają dzikie bezdroża są natomiast przezorne, skłonne w przytulnym dom ku swego serca jeść pokryty kurzem chleb.
[Louise Bogan Kobiety]
W1975 roku Caroline Heilburn i Catherine Slimpson w nader błyskotliwej wymianie zdań wyodrębniły dwa bieguny feministycznej krytyki literackiej. Pierwszy, przejawiający się w postawie pełnej doktrynerskiego zaangażowania, gniewu i pouczeń, porównały do starotestamentowego poszukiwania grzechów i błędów przeszłości. Drugi zaś, odznaczający się neutralnością oraz dążeniem do otrzymania ' „łaski wyobraźni”, porównały do postawy zawartej w Nowym Testamencie. Ich zdaniem oba są niezbędne, bowiem tylko Jeremiasze ideologii mogą wyprowadzić nas z „ziemi egipskiej kobiecego poddaństwa” do ziemi obiecanej humanizmu.1 Matthew Arnold wyraził kiedyś obawę, iż krytycy literaccy mogą zejść na bezdroża zanim zdołają dotrzeć
C. G. Heilburn, C. R. Stimpson 7'heories of Feminist Criticism: A Diatogue. w: Feminist I.iterary Criticism, ed. J. Donovan, Lexington 1975, s. 64. Rozróżnienie to analizowałam również w szkicu To ward a Feminist Poetics, tamże; szereg wątków z pierwszej części tego studium podjęłam już w szkicu wcześniejszym.