mensa i jego starszą siostrę Albertynę francus* kiego płynnie, i to zanim nauczyli się mowy ojczystej. Język francuski ■ przydał mu się zwłaszcza wtedy, gdy zaczął pracować naukowo w Paryżu, a przedtem — w kampaniach napoleońskich.
Oprócz Albertyny miał Kołaczkowski jeszcze dwie siostry: Anielę i Kio ty Idę, oraz brata Adama. Matką ich była Józefa Grudzińska, córka Zygmunta, szambelana dworu pruskiego, i Teresy z Krasickich. Koligacje zatem świetne, chociaż z bocznych linii, ale dom Kołaczkowskich nie należał do bardzo zamożnych, o wszystkim natomiast decydowała pracowitość ojca, Ignacego Kołaczkowskiego, który, gdy się Klemens urodził, liczył 34 lata. W cztery lata później folwark został strawiony przez pożar, co zmusiło rodzinę do zmiany miejsca zamieszkania. Ignacy Kołaczkowski nabył majątek w Wojnowie niedaleko Poznania.
Była to posiadłość zaniedbana, jak wiele innych polskich majątków, również w gospodarnym Poznańskiem. „Dom mieszkalny zawierał tylko dwa pokoiki, budynki gospodarskie w opłakanym znajdowały się stanie, chłopi mieszkali w obdartych lepiankach, ani sadu, ani ogrodu nie było, pola zaperzone i niedoprawio-ne” — mówił Ignacy Kołaczkowski. W krótkim jednak czasie postawił „dwie stodoły, wielką murowaną gorzelnię i browar ze stajniami dla 60 opaśnych wołów i 200 wieprzy”. Do tego
jeszcze spichrz i murowaną oficynę. Sprowadzi! też Holendrów, zakładając dla nich wieś zasobną Klimuntowo, a wyspecjalizował się w ogrodnictwie, co mu przynosiło jaki taki zysk.
Klemens Kołaczkowski wspominał po kilkudziesięciu latach, że były dwa wielkie ogrody owocowe z poczdamską sadzonką, dwa sady, drogi wysadzane topolami i ,,oranżeria piękna, zawierająca trzysta drzewek pomarańczowych i cytrynowych, rodzących, i wiele krzewów, i roślin egzotycznych”. Do majątku należały ponadto dobra w Murowanej Goślinie (pół mili od Wojnowa), w Gogolewie i Nieparcie.
Klemens odziedziczył po ojcu pracowitość i samozaparcie, chęć poszukiwania nowego, no- * wych rozwiązań w gospodarowaniu. Ojciec kształtował też postawę życiową syna, a matka — duchową. Wszystko to wpłynie na osobowość przyszłego żołnierza — intelektualisty.
W dzieciństwie Kołaczkowski podróżował tylko z matką. Był z nią na przykład w Berlinie u dziadka. W drodze powrotnej, w pobliżu Poznania, powóz, którym jechali, został potrącony przez karetkę pocztową. „Wpadliśmy do stawu i bylibyśmy życiem przypłacili nieostrożność — wspominał później — gdyby nie młynarz i jego ludzie, którzy nas wyratowali; powóz wydobyli i nas zmoczonych i przemarzniętych rozgrzali we własnych łóżkach”.
Był też wówczas świadkiem czegoś, co go poruszyło — kary rózg wymierzonych na ryn-
7