Sprzymierzeni systematycznie obracali w perzynę pierwszy, drugi, piąty i dziesiąty bastiony oraz bastion Korniłowa na Kurhanie Małachowskim. Nocami ogień prowadzono przez elewację — na bastiony i reduty spadały wprost z góry zapalające bomby i rozrywające się beczki. Nie było nocy bez wybuchów minowych; ogień sztucero-wy bez przerwy polewał ołowiem stanowiska rosyjskie. Rozsypywały się ambrazury dział, waliły się przedpiersia, zapadały się narożniki bastionów i redut, wylatywały w powietrze składy prochu.
Marszałek Pelissier, dowodzący armią sprzymierzonych, był gotów do wielkiego szturmu.
Kurhan Małachowski, kluczowa pozycja i przedpole Sewastopola, trzymał się mocno, broniony bohatersko przez Rosjan.
Ze wszystkich dział armii sprzymierzonych zagrzmiały salwy. Francuzi, wyszedłszy znienacka z rowów ciągłych, biegiem rzucili się na Kurhan Małachowski. Od pierwszej linii rowów, gdzie zaczerniły się gęste tyraliery francuskie, było do niego zaledwie 18 sążni. Kurhan milczał. Niejeden z francuskich oficerów wiodących szturm zadawał sobie pytanie: Co oznacza ta cisza? Nie przypuszczali jednak, że przyczyną milczenia Kurhanu jest to, że prawie wszystkie działa były niezdatne do użytku, a obsługa artyleryjska poległa. Szturmujący Francuzi wbiegli na Kurhan. Jednocześnie zdobyli dwa bastiony i mur obronny, ciągnący się od drugiego bastionu do Kurhanu. Zdawało się, że zwycięstwo jest bliskie. Jednak wtedy nastąpił gwałtowny kontratak pułków rosyjskich. Rzuciwszy się na bagnety, Rosjanie wyparli Francuzów ze zdobytych pozycji, z wyjątkiem samego Kurhanu Małachowskiego. Francuzi zebrali siły i ponowili atak. Nadaremnie. Zacięta obrona Rosjan znów się powiodła. Ziemię pokrywały trupy. Wycie pocisków, jęki rannych, których nie zabierano z pola, setki porozrywanych szczątków ludzkich stanowiły niesamowity obraz. Jednak walka trwała.
Po raz trzeci wojska francuskie ruszyły do szturmu, wciąż na ten sam mur obronny, łączący Kurhan z drugim bastionem. I znów zdawało się, że zwyciężyły. W chwili gdy przedarły się przez mur i zdobyły drugi bastion, nastąpił wybuch znajdującej się pod murem prochowni: ludzie, kamienie, ziemia — wszystko wyleciało w powietrze. W tej sytuacji kolejny kontratak Rosjan był tylko formalnością. Resztka ocalałych zdobywców bastionu została wyparta walką wręcz. Francuzi przekonali się, że bez uderzenia znaczniejszymi siłami nie zdławią zaciętej obrony. Toteż w godzinach popołudniowych kolumna złożona z 3300 żołnierzy francuskich uderzyła na Kurhan. Tylko sześć strzałów armatnich zdołano oddać do szturmujących i Rosjanie zostali wyparci, a wał ochronny zajęty. Jednak za wewnętrznym rowem ciągłym znajdowała się jeszcze jedna osłona.
7