Męcińskiej, mieszkającej w tym co i on domu pod Krzyszloforami. Czas upływał na pracy, czytaniu fachowych książek i na zabawach.
W 1818 roku po ukończeniu i zatwierdzeniu prac demarkacyjnych przez komisarzy Królestwa Kongresowego, Rzeczypospolitej Krakowskiej, Prus i Austrii kapitan Kołaczkowski w dowód uznania zasług otrzymał Order Sw. Włodzimierza IV klasy, a od Senatu m. Krakowa obywatelstwo honorowe wawelskiego grodu.
Następnie prowadził prace pomiarowe nurtu Wisły stanowiącego właściwą linię demarkacyj-ną między Austrią a Królestwem Kongresowym. Wiosną 1819 roku zajął się triangulacją linii granicznej od Zawichostu przez Radomyśl, Krzyżów, Tarnogród, Tomaszów po Si to wierz nad Bugiem.
W tym czasie przeżywał, z przyczyn majątkowych — kolejny zawód sercowy. W lutym 1820 roku wyjechał z tego powodu na zawsze z Krakowa. W kwietniu rekuzę złagodził awans do stopnia podpułkownika w korpusie inżynierów.
Zaczął się też nowy okres w jego życiu — związany z karierą naukową. Mając 27 lat miał już za sobą dość bogate doświadczenie, wysoki stopień wojskowy, mógł więc śmiało realizować ambitne plany. Szczęście mu dopisało i został profesorem fortyfikacji stałej, topografii i geodezji oraz dyrektorem nauk Szkoły Aplikacyjnej Artylerii i Inżynierii w Warszawie, którą po przerwie otwarto znowu 1 grudnia 1820 roku. Komendantem szkoły był podpułkownik artylerii Józef Sowiński.
„Urządziwszy się wygodnie w mieszkaniu moim, w domu Szkoły Aplikacyjnej na Miodowej ulicy, sprowadziłem dobry fortepian, otoczyłem się książkami i w ciągłym zatrudnieniu przepędziłem zimę z roku 1820 na 1821”.
Jednocześnie sprawował też kuratelę nad szkołą kadetów w Kaliszu. Jeździł ze słuchaczami na praktyki w terenie, wygłaszał wykłady, przeprowadzał egzaminy, sam nieustannie pilnie studiując. Za swe wysiłki w tym czasie został odznaczony Orderem Sw. Anny drugiej klasy.
23 września 1822 roku szkołę odwiedził Aleksander I.
„Przedstawiłem cesarzowi rysunki uczniów, przy każdym cel jego wykładając. Cesarz blisko godzinę z największą cierpliwością i grzecznością słuchał mojego wykładu; musiałem dość głośno mówić, cesarz był bowiem nie dosłyszał na lewe ucho”.
Mimo iż otrzymał od cesarza pisemne gratulacje i nieraz był mu przedstawiany jako zdolny oficer, nic nie zmieniło jego sądu o Aleksandrze:
„Cesarz jest dla nas obłudny — stwierdzał. — Jego obłuda stała się zaczynem zawiązującej się u nas opozycji”.
W 1823 roku Kołaczkowski uczestniczył w wielkich manewrach wojskowych między Bia-
51