z powodu niepowodzenia w rokowaniach pokojowych, wyładował więc swoją złość na Janie Henryku Dąbrowskim i pułku polskim — pod pretekstem, że jeden z żołnierzy zamiast kaszkietu wystąpił w furażerce. Strofował pułkownika Szymanowskiego za rzekomą niezna1 jomość musztry, następnie nakazał pułkowi wykonywać różne obroty, W końcu się uspokoił, odzyskał humor i kazał pułkownikowi przedstawić do odznaczenia Legią Honorową po czterech podoficerów i żołnierzy z każdego pułku. Nie mógł Szymanowski pominąć wielce zasłużonych szefów — Trębickiego i Bogusławskiego. Ten ostatni został teraz oficerem Legii Honorowej, gdyż dotychczas był tylko kawalerem. Było to już czwarte odznaczenie Bogusławskiego.
Gdy skończyło się zawieszenie broni, 11 sierpnia 2 pułk znalazł się na linii bojowej. Bogusławski uczestniczył we wszystkich bitwach i utarczkach dywizji. 11 sierpnia walczył z Prusakami pod Wittembergą. Po starciu pod Jiiterbog kolumny, złożone przeważnie z młodego żołnierza, zaczęły się mieszać. Nieprzyjaciel nacierał dużymi masami wojska, wspieranymi liczną artylerią. Wśród sprzymierzonych z musu z Napoleonem niemieckich oddziałów Sasów, Wirtemberczyków, Westfalczy-ków, a także Iliryjczyków powstało zamieszanie. W tym zamęcie 2 pułk piechoty stał w odwodzie. Później odpierał szarże kawalerii, osłaniając odwrót wojsk cesarza. Wówczas wydarzył się niezwykły wypadek, nawet jak na owe czasy: generałowie niemieccy i francuscy schronili się pod skrzydła bohaterskiego polskiego pułku, bo nie czuli się pewnie we własnych szeregach. Cała ta starszyzna z bronią w ręku walczyła na równi z prostymi żołnierzami. Bogusławski i wówczas okazał się celnym strzelcem. Nic więc dziwnego, że marszałek Michel Ney obsypywał pochwałami Polaków, zresztą zarówno piechotę, jak i jazdę (brygadę ułanów późniejszego generała Jana Krukowieckiego). Z polskiego 2 pułku zabrał do osobistej eskorty całą kompanię woltyżerów kapitana Zielińskiego, która towarzyszyła marszałkowi aż do granic Francji.
W kampanii 1813 roku szczęście sprzyjało Francuzom w tych bitwach, w których dowodził sam Napoleon. Gdy natomiast dowodzili marszałkowie cesarstwa, dochodziło do ciągłych klęsk i porażek. Nieustannie zacieśniał się krąg sił sprzymierzeńców wokół Wielkiej Armii. Masowo zaczęły opuszczać Napoleona niemieckie pułki, które bezustannie przechodziły na drugą stronę, celując z armat i karabinów do niedawnych towarzyszy broni. Polacy pozostali wierni Napoleonowi. Oprócz starej gwardii było to najlepsze wojsko, jakie jeszcze miał cesarz. Te szczupłe zastępy polskie były bardziej niż kiedykolwiek zdyscyplinowane. Podczas marszu nie było maruderów ani dezerterów. Staczając
55