Rodzice, którzy wcześniej nie mieli nic wspólnego ze sportem samochodowym, poświęcali każdą wolną chwilę i każdą złotówkę na pasję ukochanego syna. - Tato Roberta wcześniej jeździł z nim na treningi. Odbywały się w środku tygodnia. Mając troszkę wolnego czasu, potrafił na dach mercedesa kombi zapakować gokarta i po szkole, o 13 czy 14, wyjechać do Częstochowy. To znaczy do Wyrazowa, gdzie kiedyś pozyskiwano piasek budowlany, potem wyrobisko zostało zamknięte i tam zbudowano tor kartingowy - opowiada Jerzy Wrona, późniejszy mechanik rodzinnego teamu.
- Mój pracodawca miał kontakt z niemiecką firmą kartingową i stamtąd sprowadzał sprzęt dla zainteresowanych osób - kontynuuje swoją opowieść kartingowy mechanik Kubicy. - Ojciec Roberta otrzymał informację, że tam może zasięgnąć informacji, czy wręcz zakupić sprzęt, i pierwsze gokarty oraz silniki były kupowane właśnie przez tego pana. Robert był młodym chłopcem i potrzebował po prostu dużo jeździć. Ojciec zgłaszał się do nas, kiedy miał problem, czy usterkę, i pracowaliśmy raczej na zasadzie serwisu. Już rok przed ukończeniem przez Roberta dziesięciu lat przygotowywaliśmy dla niego silniki, a on trenował przed startami wyczynowymi - wspomina Wrona.
Wkrótce Kubica przeszedł na kolejny szczebel wyścigowego wtajemniczenia. Po ukończeniu dziesięciu lat dostał pierwszą w życiu wyścigową licencję i zaczął startować w mistrzostwach Polski. Hobby zamieniło się w pasję. Karting to obecnie obowiązkowy element wychowania każdego profesjonalnego kierowcy wyścigowego. Zawody małych, niepozornych wózków' składających się właściwie tylko z ramy, silnika i czterech kółek, to dla przyszłych mistrzów wyścigowy elementarz. Walka kolo w kolo, poszukiwanie odpowiednich ustawień podwozia czy silnika, wreszcie atmosfera wielkich, sportowych zawodów - to wszystko sprawia, że lata spędzone w kartingu potem procentują.
Do tego dochodzi oswojenie się z prędkością i nowoczesną technologią motoryzacyjną - gokarty topowych kategorii mają moc sięgającą 50 koni mechanicznych, sześciobiegową skrzynię biegów, hamulce tarczowe i rozpędzają się od zera do 100 km/godz. w czasie czterech sekund. Zdaniem wielu kierowców podobnej frajdy zjazdy dostarcza tylko Formuła 1, a pozostałe samochodowa serie wyścigowe nie umywają się do zawodów małych, niepozornych wózków.
Koszty prowadzenia zespołu kartingowego to temat dobrze znany Marcinowi Czachorskiemu, który od sześciu lat jest polskim przedstawicielem Roberta Kubicy. - Aby móc skutecznie walczyć o czołowe lokaty, potrzebne jest 120 do 150 tysięcy złotych rocznie. Wchodzi w to pełen cykl startów we wszystkich rundach mistrzostw wraz z treningami przygotowującymi kierowcę do występów oraz trzema startami zagranicznymi, których celem jest podniesienie kwalifikacji - tłumaczy Czachorski, który w latach 2000-2001 zajmował się prowadzeniem teamu dla kierowcy odnoszącego obecnie sukcesy w Rajdowych Mistrzostwach Śwhata Juniorów - Michała Kościuszki.
Po czterech latach prywatnych treningów za kierownicą gokarta Kubica mógł rozpocząć starty w zawodach. Do debiutu w mistrzostwach Polski był już bardzo dobrze przygotowany, ponieważ jego ojciec podszedł do sprawy w' pełni profesjonalnie. - Tato Roberta zaczął sondować rynek kartingowy Przyjeżdżali na zawody, gdzie chłopak trenował razem z zawodnikami. To zupełnie coś innego niż indywidualne treningi. Rywalizacja wr grupie stwarza zupełnie inne warunki - tłumaczy Jerzy Wrona.
Co potrzebne jest w profesjonalnym teamie kartingowym, który ma ambicje walki o mistrzostwo Polski? - Niezbędnymi elementami teamu są: albo wewnętrzny dział mechaniczny z własnymi mechanikami, którzy będą w stanie przygotowywać silniki i reanimować je po dużym wysiłku oraz zajmą się podwoziami - mówi Czachorski. - Alternatywnie można porozumieć się z innym dostawcą i wynajmować sprzęt. Niezbędny jest też dział logistyczny. Własny samochód dostawczy, którym przemieszczamy się z toru na tor. Nie tylko na wyścigi, ale także na treningi. Sprzęt wyścigowy bardzo szybko się eksploatuje. Jeśli chodzi
0 podwozia, to albo je wynajmujesz, albo kupujesz własne i po sezonie odsprzedajesz, zazwyczaj za śmieszne kwoty.
Debiutując w mistrzostwach Polski, Kubica praktycznie z marszu wszedł do krajowej czołówki. Wzrostem z najsilniejszymi rywalami z toru zrównywał się tylko stając na najwyższym stopniu podium. Natomiast pod względem umiejętności za kierownicą przewyższał ich wyraźnie. Wyścigi wygrywał już od pierwszych startów i był szybszy nawet od o pięć lat starszych
1 bardziej doświadczonych kolegów z toru. W ciągu trzech lat, startując w kilku kategoriach równocześnie, zgromadził sześć tytułów mistrza Polski. Na własnym podwórku nie dało się już nic więcej zrobić. - Jeśli chodzi
- 33