Archeologia jako nauka historyczna o kulturze 83
określa się mianem „faktu” i lokuje się w empirii; traktowany jest on jako źródło podstawowe, „fundament” dla wznoszonego gmachu wiedzy. Ten związek między owymi opisami albo świadomie się zakłada, albo tylko respektuje umownie. Waga jego daje się sprowadzić do wskazania, iż istnieje w naszej kulturze coś, co dałoby się badać w sposób zbliżony do naukowego, ale rozpoznanie tego czegoś wymaga przekroczenia możliwości opisu fizykalistycznego i zastosowania opisu mentalnego ze wszystkimi jego komplikacjami, które próbowałam wskazać w początkowych partiach artykułu. Zauważmy, iż nie widać powodów, aby stwierdzeniom, że coś istnieje wedle naszego nowożytnego pojęcia obiektywności przypisywać rangę wyższą niż zawarta w tym stwierdzeniu, a jednak archeolodzy wiążą z tzw. faktami jakąś ogromną nadzieję poznawczą. Traktują je w sposób „źródłowy” poznawczo, pragnąc „wycisnąć” z nich absolutnie prawomocną wiedzę o badanej kulturze. Czy dostarczają ich opisy mentalne?
5
Zatrzymamy się jeszcze przez chwilę nad ideą mocno zakorzenioną wśród archeologów, wedle której bazę empiryczną archeologii stanowi uporządkowany katalog znalezisk. Każde znalezisko traktowane jest jako fakt nieodwoływalny, opisywany przez zdanie obserwacyjne (zdania obserwacyjne), niekiedy określane mianem bazowego (bazowych).
Zwróćmy najpierw uwagę na okoliczność, iż tak rozumiane fakty archeologiczne są uwikłane w kulturę badacza, bowiem spełniają - jak już wspominałam - nasze, współczesne kryteria istnienia realnego. Nie może nosić miana faktu w naszej kulturze stan rzeczy, dla którego nie wskaże się przynajmniej warunków zaobserwowania go, czyli możliwości bezpośredniego kontaktu percepcyjnego z owym stanem rzeczy, bądź wywnioskowania wystąpienia takiego kontaktu z określonym ściśle stanem innym. Znaleziska są zatem faktami dla nas, nie były nimi dla przedstawicieli kultury badanej i nie są celowo pozostawionymi dla nas źródłami. Cechy znalezisk i ich nazwy, nadawane przez badaczy, nie były zapewne nawet postrzegane w kulturze badanej. Archeolog poznaje zatem tylko to, co zostało wytworzone przez jego kulturę. Komentarza wymaga użyte określenie: „fakt wytworzony”. Używając tego zwrotu pragnę podkreślić, że wytworem badacza jest sposób, w jaki archeolog uświadamia sobie znalezisko. Nadaje znalezisku świadome i w świadomości określone bytowanie. To, czego człowiek nie uświadamia sobie, nie istnieje dla niego, bo o tym czymś nic nie wie. Na przykład: znajduje przedmiot przypominający nasz nóż, rozpoczyna opis, który zwraca uwagę na pewne jego własności, a pomija inne. Zważywszy, że każde znalezisko posiada niezliczoną potencjalnie ilość cech, wybór niektórych z nich jest dziełem badacza, oczywiście podyktowanym mu przez standardy opisowe obowiązujące w jego kulturze. Utworzony w ten sposób fakt (wydobyty nóż) traktowany natychmiast jest jako podstawa dalszych stwierdzeń o tym znalezisku i kulturze. Wytworem badacza okazuje się być zatem: (1) nadanie znaczenia (sensu) znalezisku i (2) wydobytych z opisu fizykalistycznego tak dobranych cech, by gwarantowały mu realne istnienie. Rezultat operacji utożsamiony zostaje