Dylemat Epikura
decydujący. Te określone przez fizykę prawa bynajmniej nie zaprzeczają stawaniu się, w imię potwierdzenia prawd trwania. Wręcz przeciwnie, aspirują do przedstawiania zmian, do opisu ruchów charakteryzujących się zmienną w czasie prędkością. A mimo to, sam fakt, że zostały sformułowane, świadczy o zwycięstwie bycia nad stawaniem się. Najlepszym tego przykładem jest newtonowskie prawo wiążące przyspieszenie z siłą: prawo to jest jednocześnie deterministyczne i odwracalne w czasie. Jeśli znamy warunki początkowe, czyli stan układu w jakimś dowolnym momencie, możemy obliczyć zarówno wszystkie następne, jak i wszelkie poprzednie stany tego układu. Co więcej, przeszłość i przyszłość pełnią tu jednakową rolę, ponieważ prawo to jest niezmiennicze ze względu na odwrócenie kierunku czasu: ł -> -t. To prowadzi do takich koszmarów, jak demon Laplace’a, który z obserwacji aktualnego stanu Wszechświata zdolny jest wydedukować jego przyszły kształt.
W XX wieku fizyka newtonowska została zdetronizowana przez mechanikę kwantową i teorię względności, jednak zasadnicze cechy jej praw — determinizm oraz symetria czasowa — przetrwały. Bo chociaż teoria kwantów nie opisuje już trajektorii, lecz funkcje falowe (zob. dalej: sekcja iy a także rozdział 6.), jej podstawowe równanie, równanie Schródingera, pozostaje równaniem deterministycznym, symetrycznym ze względu na zmianę kierunku czasu.
Tak więc, sformułowane przez fizykę prawa natury kojarzą się z poznaniem idealnym, graniczącym z absolutną pewnością. W chwili gdy mamy dany stan początkowy, wszystko inne jest zdeterminowane. Natura okazuje się automatem, nad którym możemy — przynajmniej w teorii — sprawować kontrolę. Wszelka nowość, możliwość wyboru, spontaniczne działania, są realne tylko z punktu widzenia istoty ludzkiej.
Wielu historyków podkreśla, że w takim sformułowaniu praw natury istotną rolę odegrała chrześcijańska wizja Boga, którego w XVIII wieku pojmowano jako wszechmocnego prawodawcę. W tamtych czasach teologia i nauka miały wspólne cele. Leibniz pisał: „...w najmniejszej nawet substancji, oczy równie wnikliwe jak oczy Boga mogłyby dojrzeć bieg wszystkich rzeczy Wszechświata. Quae sint, ąuae fuerint, quae mox futura trahantur (które są, które były, które nastąpią w przyszłości)”5. Podporządkowanie natury deterministycznym prawom pozwalało zaś przybliżyć ludzkie poznanie do ponadczasowej, boskiej perspektywy.
Koncepcja biernej i podlegającej deterministycznym prawom natury jest właściwa dla świata zachodniego. W Chinach i Japonii „natura” oznacza „to, co istnieje samo przez się”. W swej doskonałej książce Wielkie miareczkowanie Joseph Needham pisze o ironii, z jaką chińscy intelektualiści reagowali na opowieści jezuitów o triumfach nowożytnej nauki.6 Dla nich sam pomysł, że natura mogłaby podlegać jakimkolwiek prostym prawom, był najlepszą egzemplifikacją antropocentrycznej ułudy. Zgodnie z chińską tradycją przyroda jest spontaniczną harmonią; mówić o „prawach natury”, to poddać ją zewnętrznej kontroli.
25