Dylemat Epikura
go, jakiejkolwiek nowej kombinacji, nowego związku atomów? Problemy nauki, rozumienia natury i przeznaczenia człowieka były dlań ze sobą nierozerwalnie związane. Czy w deterministycznym świecie atomów ludzka wolność może mieć jakikolwiek sens? W liście do Meneceusza Epikur pisał: „Co się tyczy przeznaczenia, w którym niektórzy widzą pana wszelkiej rzeczy, prawdziwy mędrzec kpi sobie z niego. Zaprawdę, lepiej już uwierzyć w mit o bogach, niż poddać się przeznaczeniu, o którym mówią fizycy. Mit bowiem daje nam przynajmniej nadzieję, że możemy zjednać sobie bogów, oddając im cześć, w przeznaczeniu zaś tkwi nieubłagana konieczność”.1 Fizycy, o których mówi Epikur, to starożytni stoicy, a mimo to powyższy cytat brzmi zadziwiająco współcześnie! Wielcy europejscy myśliciele — Kant, Whitehead czy Heidegger — również stawali w obliczu dramatycznego wyboru między naukową ideą obiektywnego przedstawiania świata a sprzeczną z nią filozofią ludzkiej egzystencji. Jednak żadnemu z nich nie udało się zaproponować koncepcji, która pozwoliłaby pogodzić ideał obiektywnego poznania z ideałem wolności. Epikur zaś wierzył, że takie rozwiązanie udało mu się znaleźć. Oto, jak opisał je Lukrecjusz: „Gdy pierwsze ciała, pod wpływem własnej masy, zaczęły opadać w próżni, w dól po liniach prostych, niektóre z nich — w nieznanym momencie i w nieznanym miejscu — minimalnie zboczyły ze swego toru. Wystarczyło to, by móc powiedzieć, że zmieniły kierunek ruchu”.2 Rozwiązanie zaproponowane przez Epikura, clinamen, jak je nazwał, które w niemożliwych do przewidzenia momentach nieznacznie zakłóca równoległe tory atomów, pozostało w historii myśli ludzkiej najlepszym przykładem hipotezy arbitralnej, ratującej system dzięki wprowadzeniu doń elementu ad hoc.
Ale czy w ogóle potrzeba nam tej nowości? Czy jakakolwiek zmiana nie jest tylko ułudą zmysłów? Również i to pytanie wywodzi się z zamierzchłej przeszłości. Dla Heraklita, tak jak go rozumiał Pop-per, „prawda to uchwycenie istoty stawania się przyrody, wyobrażenie jej sobie jako z natury swej nieskończonej, jako samoistnego procesu”3. Odmiennego zdania był Parmenides, głoszący jedyną w swym rodzaju realność bytu, który nigdy nie umiera, nie staje się ani nie rodzi. Z kolei według Platona, jak wiemy dzięki Sofiście, potrzebne jest nam zarówno trwanie, jak i stawanie się: oczywiście, że prawda związana jest z bytem, z nieprzemijającą rzeczywistością, ale ani życia, ani myśli nie można wyobrazić sobie bez stawania się. Interesujące, że clinamen Epikura powrócił w dwudziestowiecznej nauce. W swej klasycznej pracy z roku 1916 o emisji fotonów Einstein jednoznacznie opowiedział się po stronie determinizmu, choć przyznał, że emisją wy-dąje się rządzić zasada przypadku.
Dualizm trwania i stawania się towarzyszył myśli europejskiej od samego początku; do tego stopnia, że francuski filozof Jean Wahl określił dzieje filozofii jako nieszczęśliwą historię nieustannego oscylowania między wyobrażeniem świata działającego jak automat i teologiczną wizją świata podporządkowanego woli boskiej.4 Ale obydwie te wizje są odmianami determinizmu.
Sformułowanie w osiemnastym wieku „praw natury” wniosło do tej odwiecznej dyskusji element
23