dylemat Epikura
względu na kierunek czasu. Takie są równania Newtona w dynamice klasycznej i równanie Schródinge-ra w mechanice kwantowej. Natomiast procesy nieodwracalne pociągają za sobą złamanie symetrii czasowej.
W naturze występują zarówno procesy nieodwracalne, jak i procesy odwracalne, przy czym to pierwsze stanowią regułę, drugie zaś są wyjątkiem. Procesy makroskopowe — na przykład reakcje chemiczne — są nieodwracalne. Promieniowanie słoneczne jest wynikiem nieodwracalnych procesów jądrowych. Żaden opis ekosfery nie byłby możliwy bez uwzględnienia niezliczonych nieodwracalnych procesów, jakie w niej zachodzą. Z kolei procesy odwracalne zawsze są idealizacjami: jeśli chcemy na przykład opisać zachowanie wahadła jako odwracalne, musimy pominąć tarcie, a więc sięgnąć po przybliżenie.
Rozróżnienie między procesami odwracalnymi i nieodwracalnymi ■wprowadzone zostało do termodynamiki za pomocą pojęcia entropii, które już w 1865 roku Clausius wiązał z „drugą zasadą termodynamiki”. Przypomnijmy, w jaki sposób formułował on te zasady: „Energia Wszechświata jest stała. Entropia Wszechświata dąży do wartości maksymalnej”.15 W przeciwieństwie więc do energii (która podlega zasadzie zachowania), entropia pozwala wskazać różnicę między procesami odwracalnymi, w których pozostaje stała, i procesami nieodwracalnymi, które powodują jej przyrost. Tak więc, wzrost entropii wyznacza kierunek upływu czasu, i to zarówno na poziomie danego układu lokalnego, jak i na poziomie Wszechświata pojmowanego jako całość. To dlatego właśnie Eddington nazwał entropię „strzałką czasu”.16 Ciekawe jednak, że strzałka ta nie ma żadnego znaczenia dla podstawowych zasad fizyki. Ubiegły wiek pozostawił nam zatem w spadku dwie, wywodzące się z dynamiki i z termodynamiki, sprzeczne ze sobą wizje przyrody. Jak je pogodzić? Mimo że upłynęło już tak wiele lat, wciąż nie znaleźliśmy odpowiedzi na to pytanie.
Dla żyjącego w Wiedniu fizyka Ludwiga Boltz-manna wiek XIX był wiekiem Darwina, stuleciem, w którym życie zaczęto pojmować jako rezultat nieprzerwanego procesu ewolucji, i w którym stawanie się znalazło się w samym centrum rozumienia przyrody. A mimo tó, dla większości współczesnych fizyków nazwisko Bołtzmanna pozostaje na zawsze związane ze zgoła przeciwnym poglądem: miał on jakoby wykazać, że nieodwracalność jest złudzeniem. Na tym właśnie polegał dramat tego uczonego: Boltzmann starał się dokonać w fizyce tego, czego Darwinowi udało się dokonać w biologii — lecz poniósł klęskę.
Podobieństwo w sposobie postępowania tych dwóch dziewiętnastowiecznych gigantów jest wręcz uderząjące. Obaj rozważali problemy w kontekście populacji. Darwin wykazał, że to nie badanie jednostek, lecz właśnie wielkich zbiorowisk, i to na przestrzeni długich odcinków czasu, pozwala zrozumieć, w jaki sposób indywidualna zmienność podporządkowana procesowi doboru powoduje zmianę. Podobnie i Boltzmann utrzymywał, iż zrozumienie drugiej zasady termodynamiki, a co za tym idzie również i spontanicznego wzrostu entropii, jaki ta zasada przewiduje, jest możliwe tylko przez oderwanie się od opisu trąjektorii pojedynczych układów dyna-
33