dziej ulegały deifikacji. To już nie zwykły niedźwiedź jest rysowany, lecz jego boskie wyobrażenie, to nie byk czy koń, ale święty byk czy święty koń, wreszcie niekiedy symbol tego czy innego bóstwa. Ludzkość patrzy swoimi oczami nawet na te pojęcia, które uważa za abstrakcyjne. W odtwarzaniu sil kosmosu z równym uporem nadajemy im, niekiedy zmienione, ale jednak cechy ludzkie. Czyż dawny człowiek mógł postąpić inaczej? Czy nie istniała jedyna droga utworzenia wyobrażenia boskiego na swoje podobieństwo? To prawda, że kult zwierząt i trwanie reliktów totemizmu obraz ten zakłóca. Niekiedy nadaje się bogom dziwaczne postacie łącząc ludzi i zwierzęta. Wystarczy tu przypomnieć wyobrażenia bóstw egipskich.
Generalną zasadą jest jednak tworzenie wyobrażenia bóstwa w pierwszym rzędzie w formie figuralnej. W mniejszych lub większych wymiarach — to inna sprawa, zależna od konkretnych potrzeb.
Znów długa i zawiła jest tutaj droga ludzkości. Bóstwa w pojęciu pierwotnego człowieka są tylko nieco bardziej doskonałymi ludźmi, bywają nawet śmiertelne Muszą jednak spełniać te czynności, jakie spełnia człowiek. Muszą mieć potomstwo, a więc muszą obcować cieleśnie. Stąd mamy pary boskie i ich dzieci. Muszą jeść, spać, odpoczywać. Oczywiście z czasem, wraz z postępem pojęć prowadzących do coraz większego uduchowienia bóstw, proces ton będzie się zmieniał, ale czy i do dzisiaj symbolicznie nie budzi się bóstwa, aby uczestniczyło w modłach, po czym symbolicznie niejako układamy go do snu?
W wielkich świątyniach antycznych jest miejsce, gdzie bóstwo spędza noc, rano budzi się je, obmywa, wystawia celem odprawienia modłów, symbolicznie karmi, wreszcie na wieczór układa do snu.
Bogowie antyczni mnożą się prawie w nieskończoność. Mają dzieci, żony, mężów. Przybywa ich z każdym
niemal podbojem, bo bóg króla mocniejszego jest bogiem mocniejszym, trzeba oddawać mu cześć, ale swoi też są ważni. Świat antyczny na ogól nie zna pojęcia nietolerancji. To wymysł dopiero religii nowych, nie uznających innych bogów. Przypomnijmy tu pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Dawniej bóstwa te godziły się, ba, stawały się specjalistami zależnie od tego, z jakiego ludu pochodzą. W wielkich świątyniach można ich pomieścić tyle, ile się chce. Rozbudowuje się je poświęcając coraz lo innym bogom czy zespołom bóstw. Tylko antyczni Grecy nie dopuszczają do umieszczania kilku wyobrażeń boskich w jednej świątyni wyznając zasadę: jeden bóg — jedna świątynia. Rzym już tej zasady nie uznaje.
Cóż jednak zrobić w małym prymitywnym ośrodku kultu naszych przodków? Zapewne i tu kiedyś, o czym świadczą relikty na górze Ślęży, ustawiono wiele posągów. Jednak późniejsze zapiski kronikarskie świadczą, ta w jednym miejscu świętym Słowian dominuje jedno wyobrażenie boskie. Czyżby Słowianie w sposób genialny swoją własną drogą dążyli do monoteizmu? Oczywiście i takiej ewentualności nie można wykluczać. Przecież dzieje judaizmu to przykład stopniowego przekształcania się dawnej religii uznającej wiele bóstw w wyjątkowo surowy monoteizm. Oczywiście jest to zasługa nie genialności Mojżesza, dla którego zapewne monoteizm był zupełnie niezrozumiały, lecz szeregu późniejszych bodźców zewnętrznych i wewnętrznych, a przede wszystkim niewoli babilońskiej, która oddzieliła kwiat elity intelektualnej Izraela od tradycyjnych miejsc kultu. Nie należy jednak przeceniać tendencji monoteistycznych Słowian. Gdyby one rzeczywiście występowały, zapewne trudniej przebiegałaby chrystianizacja. Napotykałaby więcej sprzeciwów, Tylko zasada: „bóg władcy jest bogiem najsilniejszym, a więc i moim” .ułatwiała zmianę wierzeń.
105