70
ratora. Dał normalne ogłoszenie, a sam jest nienormaln^H Oszust!
ONKA Oneczku, nie unoś się.
ONEK My, społeczeństwo, musimy się bronić przed nadużyj™ ciem zaufania. Albo będziemy tego przestrzegać, albo * wrócimy do jaskiń.
BARON Miał prawo nie ogłaszać, że jest garbaty. Oczy wiś™ cie między człowiekiem garbatym a niegarbatym jest róż™ inica. Jednak właścicielowi pensjonatu wolno być człowie-fl kiem garbatym lub nie, a garbatemu wolno być właści-J cielem pensjonatu.
ONEK Wakacje z kaleką?
BARON O ile dobrze pamiętam, nie twierdził również, żel kaleką nie jest. Po prostu wstrzymał się od wszelkiego! anonsu w tej sprawie.
ONEK Ale tego jeszcze nie było! To mi się zdarza po rażfl pierwszy!
BARON Przyznaję, że częściej się zdarza właściciel pensjo-S I natu niegarbaty niż garbaty. Ale oo z tego?
ONEK Jak to oo z tego? To jest niedopuszczalne.
BARON Dlaczego?
ONEK Pan to toleruje?
BARON Ponawiam pytanie: dlaczego właściwie to jest nie-™ dopuszczalne?
ONEK Proponuję postawić mu ultimatum: albo natychmiast™ wszyscy stąd wyjeżdżamy, albo... albo...
BARON Albo oo? Niech natychmiast sklęśnie? Sam pan wie™ że to nierealne.
ONEK A więc wyjeżdżamy.
Zostawiwszy walizkę na scenie, Student ukradkiem iyy-™ cofuje się z grupy i przesuwa się na lewo.
BARON (kłaniając się Once) Pani...
Wchodzi na ganek, zruka w głębi domu. Student znikam na lewo.
ONEK (do Baronowej) Proszę wywrzeć wpływ na męża.
BARONOWA Niezmiernie żałuję.
Wchodzi do domu za Baronem.
SCENA 9
ONKA Ależ Oneczku, dlaczego właściwie chcesz wyjechać? ONEK Co? Mam pozwolić, żeby ten Quasimodo postawił n.a swoim?
ONKA Tu jest tak pięknie... O takim zakątku marzyłam. ONEK Właśnie. To monstrum jest w dysharmonii z naturą.
Natura — tak, ale nie wynaturzenie.
ONKA Ale czy pomyślałeś o moralnej stronie zagadnienia? ONEK Oczywiście. Moim obowiązkiem moralnym jest chronić cię przed jego widokiem. Na to jesteś zbyt wrażliwa, zbyt delikatna.
ONKA Nie bądźmy egoistami. To nie jego wina, że jest kaleką. Na pewno cierpi z tego powodu. Nie powiększajmy jego cierpień dając mu do zrozumienia, że się nim brzydzimy. Wpłaciłeś już zaliczkę.
ONEK Anioł, prawdziwy anioł!
ONKA Czy teraz złapiemy jakiś pociąg?
ONEK Etyka a estetyka. Oto dylemat.
ONKA I dokąd pojedziemy? W sezonie nie jest łatwo o przyzwoity pensjonat.
ONEK Zostajemy.
ONKA Podziwiam cię.
ONEK Niech skoczy na stację po walizki.
Onka całuje go w czoło. Wyciemnienie.
SCENA 10
Wczesne, słoneczne popołudnie. A więc lewa strona sce-■ ny w słońcu, prawa w cieniu. Okiennice otwarte.: ^ Przy stole siedzi Baron. Białe spodnie starannie zapraso-wane. Ciemnoniebieski żakiet.
Na ławce siedzi Student i czyta książkę.
Z domu wychodzi Onek. W koszuli i kamizelce, rozpiętej. Na nogach pantofle. Schodzi z ganku i zbliża się do Barona. Siada przy stole rozpierając się.
ONEK Pan pozwoli, że się przysiądę.
Aksamitnym gestem Baron wskazuje krzesło, na którym Onek już siedzi.
ONEK Niebywałe... Te pstrągi z migdałami...
BARON Tak, kuchnia okazała się niespodziewanie dobra.