sób bohatera negatywnego nie rozszarpują za karę dzikie konie, lecz np. zostaje on zamieniony (lub zamienia się sam) w zwierzę, zamknięty w więzieniu, traci majątek, a nawet dobrowolnie usuwa się ze świata baśniowego'. Zdarza się też, a oznacza to już wyraźne naruszenie kanonu folklorystycznego, że dzięki wspaniałomyślności postaci pozytywnej w ogóle nie 'zostaje on ukarany, co zwykle wiąże się z deklaracją poprawy 29. Zwyczaj „retuszowania” zaobserwować można nie tylko w szczególnie bulwersujących pedagogów zakończeniach, stanowiących swego rodzaju moralne przesłanie i ocenę ukazanych zdarzeń, lecz również w artystycznej realizacji motywów opartych na opozycji piękna i brzydoty. Z tym drugim typem przekształceń mamy do czynienia zwłaszcza w twórczości H. Januszewskiej. Dążąc do ukazania świata, w którym dominowałyby pierwiastki optymistyczne, autorka 'stara się eliminować lub wydatnie ograniczać brzydotę. Z tego też powodu bohaterka Żelaznych trzewiczków obiecuje rękę potworowi, którego nie widzi, a jedynie słyszy jego głos wydobywający się ze studni. Następnie zaś spotyka się z „księżycową”, eteryczną krówką, pod postacią której ukazuje się jej zaklęty królewicz w scenerii, powiedzieć można, operetkowej. W ludowych zapisach tego wątku w obu fragmentach występuje u-piorne, budzące wstręt i przerażenie zwierzę, ćo wydatnie przyczynia się do wzrostu napięcia i emocjonalnego zaangażowania słuchaczy współczujących bohaterce i podziwiających ogrom jej poświęcenia.
W przytoczonych przykładach przekształcenia tworzywa ludowego pozornie ograniczają się jedynie do sposobu wyrażania określonych jakości etycznych lub estetycznych (dobro—zło, piękno—brzydota). W rzeczywistości bowiem, zmniejszając dystans między biegunem pozytywnym i negatywnym, pisarze stosujący tę metodę opracowywania ludowego źródła zdają się nie doceniać roli kontrastu, najbardziej chyba pierwotnej zasady konstrukcji fabuł baśniowych; zmniejszenie kontrastu nieuchronnie prowadzi do- Obniżenia napięcia, do „letniości” atmosfery baśni. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadkach, gdy opisanej konstrukcji fabularnej towarzyszą metatekistowe wyjaśnienia i .interpretacje podkreślające umowność i fik^yjność ukazanego świata: „Dziś już, wiecie, inaczej jest z doktorami i trzeba by inaczej baśń o doktorze — chłopaku ze wsi i płomykach żywota ułożyć. A niechajże stara baśń zostanie tam, w przeszłości, żartem i strachem sędziwych prządek ozdobiona, a dziś jeszcze w opowieści chłopskiej znana. Jeśli chcecie z ust ludzkich ją posłyszeć, jedźcie do Stanisławowie nad rzekę Rabę. Tam ją znają” 30.
To nielediwie „naukowe” zakończenie wraz z zachętą do terenowych eksploracji, połączone z trzeźwym, racjonalnym wstępem, sprawia, że opowieść o Bartku--medyku i jego kontrakcie ze śmiercią staje się pod piórem Januszewskiej poprawionym i odpowiednio skomentowanym „opowiadaniem o opowiadaniu ludowym”. Dramatyczna bezpośredniość i „naoczność” ludowej narracji została w nim zastąpiona przez epicki dystans i wszechwiedzę narratora. Równocześnie unieważniono jak gdyby podstawowe funkcje tego gatunku: aktualizującą (baśń dzieje się zawsze i wszędzie) i kompensacyjną (fabuła zbudowana w duchu naiwnego morału). Baśń poddana takim zabiegom adaptacyjnym traci walor uniwersalnej opowieści o wymarzonym przez człowieka świecie, w którym spełniałyby się jego życzenia, i zostaje bezpowrotnie odesłana do przeszłości, malowniczej wprawdzie i godnej wspominania, ale już nie inspirującej i nie traktowanej zbyt serio.
Osobny i chyba nie najciekawszy rozdział w historii przygód polskich pisarzy z folklorem stanowi opra-
87