228 Druidzi
Około roku 2000 p.n.e. wspaniała rasa celtyckich jeźdźców przybyła ze stepów wschodnich Chin do północnej Europy, podbijając i cywilizując tamtejsze ludy. Sami później zostali wygnani przez kolejnych najeźdźców. Potomkowie celtyckich jeźdźców wycofali się do północnych wiosek nad jeziorami i fortów na wzgórzach. Ich ostatnią twierdzę, Glastonbury, zdobyli w roku 52 p.n.e. Belgowie (Belgae).
Ciekawe, co skłoniło autorów do uznania Glastonbury za ostatnią twierdzę, która padła w 52 r. p.n.e. (i dlaczego właśnie w 52 p.n.e.)? I kim mieli być owi Belgae, jeśli nie właśnie Celtami? I dlaczego jest mowa o ostatniej twierdzy Celtów, skoro do dziś istnieją narody celtyckie?
Zwolennicy magii i czarów nie na długo mieli druidów na wyłączną własność. Wkrótce astrolog z Toronto, Alexander Blair-Ewart, jako jeden z pierwszych zaanektował druidów i „celtycką duchowość” dla „chrześcijaństwa New Age”. Twierdził, że „ze względu na druidów celtycka kultura ze wszystkich kultur wczesnej Europy była najbardziej zaawansowana duchowo i najlepiej wewnętrznie przygotowana na spotkanie z chrześcijaństwem”. I dalej:
W dwudziestym wieku, tym mrocznym wieku technologii i materializmu, ezoteryczne chrześcijaństwo stało się równie ulotne, jak kiedyś w czasach ginącego Imperium i zdziczenia. Ezoteryczne chrześcijaństwo jest nie gasnącym Światłem świata, najwznioślejszym objawieniem, najgłębszą tajemnicą. Starożytni Celtowie wychodząc z tradycji duchowej równie bogatej i głębokiej, choć w inny sposób, jak tradycja żydowska, w której pojawiło się chrześcijaństwo, przetworzyli je w całkowitą wolność. W ezoterycznym chrześcijaństwie niczego nigdy nie wykonywano pod przymusem. Stanowi ono wolny wybór wolnych jednostek i z tego to powodu ma wielką przyszłość jako ścieżka duchowa dla wyzwolonej ludzkości. Celtycki humanizm ciągle zna i rozumie miłość i rolę miłości w tworzeniu kultury, czyli współczucie. W celtyckiej poezji, języku, muzyce świeci jaśniejsze światło, obdarzone bogatszym, mistycznym wymiarem.
Inni pisarze usiłowali wykorzystać druidów do propagowania nowych form chrześcijaństwa, czy raczej prób wskrzeszenia starego chrześcijaństwa celtyckiego. Prace Shirley Toulson, The Celtic Alternative: A Study ofthe Christianity we ha\e Lost (Celtycka alternatywa, studium chrześcijaństwa, które utraciliśmy, 1987) oraz The Celtic Year (Celtycki rok, 1993), przyciągnęły druidów na powrót do obozu chrześcijańskiego:
Po swych przodkach druidach celtyccy chrześcijanie odziedziczyli miłość ziemi i poczucie jedności z każdym stworzeniem. Pod tym względem filozofia obecna w Kościele Celtyckim wykazywała bliskie podobieństwo do nauk dzisiejszego Kościoła Prawosławnego.
Toulson, która postrzega duchowość druidów poprzez celtyckie chrześcijaństwo i widzi bliskie związki z buddyzmem, orzeka, że buddyzm jest najlepszą drogą do poznania celtyckiej umysłowości. I dalej:
Zbliżymy się do myśli celtyckiej, gdy zainspirowani oczywistym zagrożeniem bytu naszej planety nauczymy się nieustannie pamiętać o naszej roli i miejscu w Boskim wszechświecie.
Przez pewien czas wydawało się, że wystarczy do jakiegokolwiek przedmiotu rozważań ezoterycznych dodać określenie „celtycki” i już zyska on akceptację. Czary, magia, ezoteryczne chrześcijaństwo, a nawet modne w latach osiemdziesiątych „tajemnicze kola w zbożu”, otrzymywały etykietkę identyfikującą je jako zjawisko celtyckie. Erich von Daniken, który zyskał sławę teoriami o przybyszach z kosmosu, przekonywał w Chariots of the Gods (Rydwany bogów, 1969), że niektóre budowle megalityczne mogły zostać wzniesione przez obcych przybyszów. Wprawdzie nie twierdził, że druidzi przybyli na statkach kosmicznych, ale miało się wrażenie, że nawet taka wersja znalazłaby uznanie.
Autor niniejszej pracy odbył kiedyś długą podróż, by wziąć udział w wygłoszonym przez znanego archeologa wykładzie zatytułowanym „Celtycki zodiak”. Wykład dotyczył w znacznej mierze tak wówczas modnych, tajemniczych kół w zbożu, pojawiających się zwłaszcza na południowym zachodzie Anglii. Bardzo mało miał wspólnego z Celtami, a już zupełnie nic z Celtyckim zodiakiem. W czasie przerwy autor miał czelność spytać prelegenta o powód nadania wykładowi tytułu nie związanego w żaden sposób z jego treścią. Z rozbrajającą szczerością mówca przyznał, że umieszczając w tytule słowo „celtycki” mógł liczyć na większą liczbę słuchaczy.
Również mniej cyniczni entuzjaści kultury celtyckiej nie ustają w wysiłkach przyciągnięcia druidów do filozofii New Age i produkują niewyobrażalną ilość książek. Colin Murray w książce, którą po jego śmierci ukończyła żona Liz, The Celtic Tree Oracle: A System of Dmnation (Celtycka wyrocznia: system wróżenia z drzew, 1988), twierdził, że:
Druidzi posiadali także tajny kapłański alfabet, specjalną metodę porozumiewania się, ograniczoną do mnemonicznego zapamiętywania pytań i odpowiedzi i wykorzystywania specjalnych symboli, metodę w znacznej mierze zaginioną. Był to wczesny irlandzki alfabet, używany od około 600 r. p.n.e. znany jako Ogam, lub Beth Luis Nuin, czyli alfabet.
Murray wiedział nieco więcej na temat kultury celtyckiej niż Gavin i Yvonne Frost. Ale przy spekulacjach na temat starożytnej kultury celtyckiej należy trzymać się faktów, a nie tego, co chciałoby się uznać za fakty. Nie ma żadnych dowodów, że alfabetu ogamicznego używano wcześniej niż w trzecim lub czwartym wieku naszej ery i nic tu nie pomoże sama chęć odnalezienia starszych zapisków.
Obecnym guru (czy może raczej powinniśmy go nazwać muintid lub athro, żeby pozostać przy terminologii celtyckiej) wskrzeszonego nauczania druidów jest John Matthews, który uważa druidów za „mistrzów zen świata celtyckiego”. Jego książki: The Celtic Shaman (Celtycki szaman, 1991) oraz Taliesin: Shamanism and the Bardic Mysteries in Britain and Ireland (Taliesin: Szamanizm