168 Sacnmt i profanum
w nim możliwości, w jakim stopniu jest ono istnieniem religijnym, to znaczy mającym udział w jedynej rzeczywistości. Bogowie stworzyli człowieka i świat, herosi kulturotwórczy dopełnili dzieło Stworzenia, a historia wszystkich tych dzieł bogów i półbogów zawarta jest w mitach. Człowiek, który ponownie uobecnia historię świętą w ten sposób, że naśladuje bogów, przenosi się bliżej nich, a więc przenosi się do świata realnego i pełnego znaczeń.
Łatwo przekonać się, co różni ten sposób-bycia--w-świecie od egzystencji człowieka areligijnego. Przede wszystkim: człowiek areligijny odrzuca transcendencję, akceptuje względność „rzeczywistości”, ba, może nawet wątpić w sens swego istnienia. Także wielkie kultury przeszłości znały ludzi areligijnych, niewykluczone zaś, że istnieli oni już na archaicznym etapie rozwoju kultury, mimo że źródła nic na ten temat nie mówią. Ale dopiero we współczesnym społeczeństwie europejskim fenomen człowieka areligijnego przejawił się w pełnej krasie. Współczesny człowiek areligijny bierze na siebie nową sytuację egzystencjalną: postrzega się jedynie jako przedmiot i podmiot historii, wzbrania się przed tym, co transcendentne. Innymi słowy: człowiek ów nie zgadza się, że istnieje inny rodzaj człowieczeństwa poza sposobem bycia człowieka przejawiającym się w różnych sytuacjach historycznych. Człowiek tworzy sam siebie, może zaś naprawdę tworzyć samego siebie w tym stopniu, w jakim zdesakralizuje siebie i świat. Sacrum stoi pomiędzy nim a jego wolnością. Nie może się stać samym sobą, zanim się całkowicie nie zdemistyfikuje. Nie może być naprawdę wolny, zanim nie zabije ostatniego z bogów.
Nasze zadanie nie polega na tym, by omawiać owo nastawienie filozoficzne. Wystarczy, jeśli poprzestaniemy na stwierdzeniu, że współczesny człowiek areli-
169
Egzystencja czuwieka i uświęcenie życia
gijny bierze na siebie swą tragiczną egzystencję i że jego wybór egzystencjalny nie jest pozbawiony znamienia wielkości. Ale ów człowiek areligijny zrodził się z homo religiosus-, powstał on na drodze ewolucji z sytuacji, w których żyli jego przodkowie. Współczesny człowiek areligijny jest więc tak naprawdę rezultatem tego procesu desakralizacji. Jak „natura” stanowi produkt postępującej sekularyzacji boskiego Kosmosu, tak człowiek świecki jest wytworem procesu desakralizacji ludzkiego istnienia. To jednak oznacza, że człowiek areligijny powstał w opozycji do swych przodków, że zrodził się z dążenia do „wypróżnienia się” z wszelkiej religijności, wszelkiego nadludzkiego znaczenia. Człowiek ten jest samym sobą w takim stopniu, w jakim „uwalnia się”, „oczyszcza” od „przesądów” ojców. Innymi słowy: człowiek świecki, niezależnie od tego, czy chce tego, czy nie, i tak zdradza ślady zachowania człowieka religijnego, tyle że są one pozbawione swego religijnego znaczenia. Cokolwiek człowiek ów czyni, i tak jest dziedzicem. Nie może całkowicie zniszczyć swej przeszłości, ponieważ sam jest jej wytworem. Składa się on z szeregu negacji i odmów, ale i tak ścigają go rzeczywistości, które odrzucił, którym zaprzeczył. Pragnął on świata dla siebie, przeto zdesakralizował ten świat, w którym żyli jego przodkowie; aby to uczynić, musiał zwrócić się przeciwko zachowaniu się swych przodków, czuje jednak, że ciągle może się ono ponownie urzeczywistnić — w tej czy innej formie — z najgłębszej głębi swego bytu.
Jednakże, jak już stwierdziliśmy, człowiek całkowicie areligijny, nawet w najsilniej zdesakralizo-wanych społeczeństwach współczesnych, to zjawisko rzadkie. Większość ludzi „niereligijnych” i tak ciągle jeszcze zachowuje się religijnie, nawet jeśli nie zdają ni sobie z tego sprawy. Chodzi nam tu nie tylko