Niezależnie od tego, czy zelówka jest z twardej skóry czy z bardzo twardej gumy, musi być podbita gwoździami. Jest to sztuka, na której zna się nie każdy szewc i której nie rozumie żaden producent fabrycznego obuwia. Nie w tym rzecz, żeby maszerować opierając się o żelazo i stal, trzeba mieć but. który da pewne oparcie na gładkiej skale i nie ześliznie się z lodu. Sama natura wskazuje nam, jak należy to zrobić. Rzut oka na racice górskich zwierząt pozwala zrozumieć zasadę. Tylko z przodu z obu stron racic znajdują się ostre, twarde jak stal krawędzie. Wewnętrzna powierzchnia jast miękka i prawie nie dotyka ziemi. Tak więc buty do chodzenia po górach powinny być obite jedynie na brzegach i to raczej specjalnymi sztyftami przypominającymi siekacze niż prawdziwymi gwoździami. Trzeba je nabić tuż przy sobie wokół czubka buta, a po bokach i na piętach w odstępach o szerokości palca. Niestety, podkute buty myśliwskie mają tę wadę, że głośno postukują o kamieniste podłoże. Jest to właśnie ten metalowy dźwięk, który’ alarmuje wszystkie dzikie zwierzęta. Można temu zaradzić, stawiając bardzo ostrożnie każdy krok i uważając, żeby nie uderzać o ziemię ani czubkami ani kantami butów. Trzeba to dobrze wyćwiczyć. Na każdym stromym zboczu, zwłaszcza porośniętym trawą, podkute buty dają lepsze oparcie nawet od przyczepnej gumowej zelówki.
Idealnego obuwia przydatnego w każdym terenie i każdym klimacie nie ma i być nic może. W piaszczystym terenie, gdy jest ciepło, nosi się buty z porowatych materiałów i na stosunkowo cienkiej podeszwie, żeby zbędnie nic obciążać nóg. Dzięki temu pot łatwo może wyparować, a chodząc nie hałasuje się. Jeżeli mimo upałów poleca się grube wełniane skarpety, to dla ochrony przed rozpalonym piaskiem i ukrytymi w nim ostrymi kamykami. Oczywiście takie lekkie obuwie nie jest trwałe, jest za to tak tanie, że można je bez namysłu wyrzucić przy pierwszych objawach zużycia. Kto planuje wędrówkę przez piaszczyste okolice, powinien zabrać parę zapasowych butów, a może nawet i dwie. Prawie nic nie ważą. Do górskiej wspinaczki są specjalne buty na konopnych podeszwach, które się nie ślizgają. Jednak można je nosić tylko w lecie.
Do wilgotnych tropikalnych dżungli nie nadają się ani półbuty, ani buu z cholewką sięgającą zaledwie do kostek. Trzeba mieć buty z cholewami z przewiewnego płótna, możliwie lekkie i trwałe.
Do wędrówek po stepach i zaroślach w ciepłych krajach najlepsze są bu ty turystyczne z przyczepną podeszwą i cholewką przepuszczającą powietrze. Chronią przed źdźbłami o ostrych krawędziach, przed czubkami gałęzi, kolcami i zadziorami, a także przed różnymi porostami. Chr mią t< ż przed skorpionami, czerwonymi mrówkami i różnego rodzaju komarami fruwającymi na wysokości nóg. Płócienne cholewki można pod kolanami zapiąć na sprzączkę lub zasznurować tasiemką.
Słynne indiańskie mokasyny są iekkim obuwiem z miękkiej skóry. Pierwotnie wykonywano je ze skóry jelenia. Prawdziwe mokasyny wykonuje się / jednego kawałka skóry podbitego futrem. Sięgają prawie do kostki, są i icpłe i dobrze przylegają do nóg, ale nie nadają się do noszenia w szorstkim, kamienistym terenie. Chociaż delikatne podeszwy nie na długo starczą na kamienistym gruncie, biali traperzy i osadnicy przejęli mokasyny od i zerwonoskórych. A to dlatego, że dawnymi czasy nie bywało lepszego obuwia do polowania z podchodu. Na takich miękkich podeszwach myśliwy mógł się bezgłośnie poruszać w terenie. Z tego powodu mokasyny można polecić i dzisiaj. Wsadza się je do plecaka i wyjmuje dopiero wtedy, gdy zaczyna się polowanie. Współczesne mokasyny wędrowne produkowane przez przemysł mają miękkie zelówki ze skóry lub gumy. O niektórych mówi się nawet, że są wodoodporne. Nie są to już jednak prawdziwe mokasyny, tylko nę tak nazywają. Nosząc mokasyny, też wkłada się wełniane skarpety. Indianie, podobnie jak skandynawscy Lapończycy, poprzestają na wyściełaniu n h mchem lub miękką trawą, którą często zmieniają. Dzięki temu nie mu-»z,ą prać skarpet. Mokasyny mają jeszcze i tę dobrą stronę, że można ich nie zdejmować, wkładając nogę w odpowiednio duże buty.
Hskimoskie „mukluki” są to buty z cholewami z foczej skóry. Wykonane
z jednego kawałka, lecz w środku dodatkowo podbite futrem. Przy tym /awsze jest ono w jak najlepszym gatunku. Najcieplejszym futerkiem na podbicie jest futerko z cieląt karibu, które nie przekroczyły czterech tygodni życia. Nie koniec na tym, do mukluków wkłada się jeszcze drugie futrzani- buty, bardzo miękkie i ściśle przylegające do nogi. Obecnie coraz częś-i icj zastępuje się je trzema lub czterema parami wełnianych skarpet. Mimo nicforemnego wyglądu mukluki są dosyć lekkie, a miękkie podeszwy są na tyle grube, że tylko nieznacznie wyczuwa się ostre kamienie i lodowe wy-itępy. Z butów wyparowuje pot, lecz nie przenika przez nie mróz. Wilgoć może przesiąknąć na stałe, ale w czasie ostrych mrozów nie ma wilgoci. Ponieważ jednak mukluki wykonane są z miękkiego materiału, nie są zbyt iiwałe. Dobry myśliwy, który stale wędruje, zużywa w ciągu zimy dwie do trzech par.
Jak do tej pory nie ma takiego materiału na buty, w którym mimo wilgoci i zimna noga byłaby sucha i ciepła, w każdym razie żaden nie wytrzymuje długo w trakcie stałego używania. Obecnie jednak wygląda na to, że prob-I- u został rozwiązany. W USA wytwarza sią dla celów militarnych gumowe l ni v zaopatrzone w- wentylację. Powyżej kostek znajduje się wentyl, który iiiużna odkręcać i zakręcać. Zamyka się go przechodząc przez strumienie i potoki lub brnąc przez bagna. Poza tym jest zawsze otwarty, zwłaszcza że nut zabezpieczenie przed deszczem. Dzięki temu pot może wyparować. I ukże- w czasie postoju buty odpowietrza się za pomocą wentyla. Na razie
209