nicdoMsdaenic człowieka owych czasów i prymitywnoić jego łrodków pracy, zrozumie się, jaka romamiui trudu tkwiła w każdym przedmiocie. Równocześnie zrozumie się, żc pomyślne ukodocnie tego mozolnego dzieła musiało byt dla autora źródłem głębokiego zadowolenia, źródłem silnie odczuwanej radbfci. Z utkaniem więc owej ostrołufcowej i symetrycznej formy narzędzia kojarzyło się w jego psychice uczucie rozkoszy. Owa forma stawała się dla nic-go — piękną. Kiedy później rutyna pozwalała mu otrzymywać ową formę z mniejszym trudem, wówczas rozpoczynał bawić się nią i w mniejszych rozmiarach przenosił ją na narzędzie w postaci kresek i bruzd. Niczym innym, , jak cym wialnie, był prawdopodobnie ornament, który oglądałem. Ząb Rzy-gzakowaty, który stanowił zasadniczy Jego składnik, był powtórzeniem ostrołukowego kształtu, w jakim utrzymane było zakończenie samego narzędzia. A doskonała aymetria, z Jaką wykonany był cały ornament, była odbiciem praktycznych zalet symetrycz-noid całego narzędzia. A zatem: forma narzędzia, podyktowana \ potrzebami iycla, stała się piękną przez pracę nad narzędziem. Łańcuch byłby taki: potrzeby życia — wynikająca z nich forma narzędzia — praca nad uzyskaniem tej formy — rozkosz z jej uzyskania — forma narzędzia w ten sposób uzyskana staje się piękną dla jego twórcy.
Tak było z narzędziem kamiennym. A maszyna r Dlaczego w wypadku tego nowoczesnego narzędzia nic odbył się ten sam proces? Dlaczego maszyna J aż do czasów dzisiejszych obcą była człowiekowi ?
Naszkicowany powyżej proces (z którego hipotetyczności dobrze zdaję ] sobie sprawę) nie mógł mieć miejsca w epoce maszyny przede wszystkim z tego zasadniczego powodu, że zawarte w nim ogniwa psychologiczne nie J mogły pojawić się w naszych czasach. Między epoką narzędzia kamiennego ] a epoką narzędzia maszynowego pojawiło się zjawisko podziału pracy. Ludzie pracujący nad maszyną, ludzie wytwarzający maszynę, nic zastoio- i wują jej praktycznie, nie biorą udziału w tej części jej życia, w której zaczyna I ona spełniać swoje zadanie. Nie widzą więc tego ścisłego związku, jaki ( istnieje między budową maszyny a jej funkcją. Stąd brak owych ogniw psychów a logicznych, na podstawie których mogłoby wyróść nowe uczucie estetyczne:
brak owego specyficznego zadowolenia, rodzącego ńę z porównania farmy narzędzia z celem, któremu ono ma służyć. Człowiek pierwotny tworzył narzędzie i sam je zoitosowywał. Im doskonalej u trafiona była wymagana forma narzędzia, tym wygodniejsze było posługiwanie się nim, tym skuteczniejsze było działanie, tym obfitszy i cenniejszy był rezultat pracy. Związek ten był w każdym poszczególnym wypadku dla człowieka pierwotnego zupełnie jasny, nie: rozumiany, ale: obejmowany wzrokiem, ale: odczuwany rękoma, ale: sprawdzany żołądkiem. W talach warunkach mogło budzić ńę w wytwórcy uczucie radości w wypadku wynalezienia narzędzia o formie, która pozwalała na jak najlepsze jego zastosowanie. W naszych warunkach jest to niemożliwa Wytwórca maszyny* nie zna jej zastosowania, nie widzi jej w okresie, w którym ona działa, nie posługuje się nią. Związek między formą maszyny a jej celem nie jest przez niego nie tylko odczuwany, ale nawet rozumiany. Nie może więc zrodzić się w nim owo specyficzne uczucie zadowolenia z uzyskania formy jak najbardziej celowej, a tym mniej forma ta może zamienić się w nim psychicznie na formę piękną.
Stało się nawet coś gorszego. Maszyna wydawała się człowiekowi czymś brzydkim. Przyczyny tego były podobne do przyczyn, które wywoływały estetyczną degradację miasta. Więc przede wszystkim: konflikt z ideami odziedziczonymi. Maszyna była rzeczą nową i tworzyła rzeczy nowe. Rozwijała się na podstawie praw immancntnych swojej istocie, zmieniała nieustannie świat otaczający, a psychika ludzka, zmieniająca ńę powoli, podążała za nią krokiem parali tycznego starca. Stąd ciągła obcość wzajemna*.
'Pri-anfll toah, ■
Nie .maiT bJtłmcS r poMfk.li
45