130 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
chała!” i rzekła jeszcze: „Dopełniłam! Teraz, matko, przyj® mię do siebie!” Wtedy wśród tłoku, pchany i odpychany,] potknąłem się na trupie Eutychiana i uciekać zacząłem. Po 1 drodze spotkałem Scypiona — on ustępuje z kohortami Cherusków, co jedne przejść nie chciały do Sewera. Oto on już idzie, panie!
IRYDION. Słońce, które wschodzisz tak obmierźle, tak jasno, odpowiedz mi, gdzie siostra, biedna siostra moja?
(Odchodzi w bok i opiera się na grobie)
Tam, na zachodzie, opłakana, ostatnia mgła nocy za- * trzymała się jeszcze nad szczytem wulkanu! Elsinoe, czy to ty mnie żegnasz? Matka powiadała niegdyś, że cienie 1 lubią się kołysać na czarnych chmurach — Elsinoe!
(Scypio wchodzi z kohortami i staje przy ciele Werresa)
SCYPIO. Pierwszy, z nas zasnąłeś, bracie! Skrzepłą] rękę niech ci ścisnę jeszcze. Sit tibi terra levis!45
NIEWOLNIK. Patrz! to on wśród tych kolumbariów46 stoi i pasuje się z bólem!
SCYPIO. Kto?
NIEWOLNIK. Czy nie widzisz? Syn Amfilocha!
SCYPIO. Ach! wodzu — darmo czekałem na płomienie twoje!
IRYDION. Wiem o tym.
SCYPIO. Fortuna zdradziła nas wszędzie.
IRYDION. Wiem o tym.
SCYPIO. Ulpianus i Tubero gonią za nami — cóż poczniemy?
IRYDION. Czoła ku nim obrócim — krwi rzymskiej — krwi rzymskiej jeszcze trochę, Scypionie!
SCYPIO. Nie ma słabości w tobie — rozpacz drugim mieczem twoim! Żyj, wodzu, bo takimi niegdyś byli pa-
45 Zob. Przy piski Autora [74].
48 kolttmbarium — zob. Przy piski Autora [75].
;ryqune Romy. Mnie lepiej zginąć przy tobie niż obalić gę na cyrku. Naprzód!
IRYDION. Za nadzieją precz niechaj idzie i pochwa — s ty, rękojeści, przyrośnij do dłoni! Śmierć Aleksandrowi! wprzód! (Wychodzą)
KOM Et *3 ie> CZĘŚCI IRYDIONA.
Winieta po III części „Irydiona’