W studiach objętych tym tomem nie bez żalu poniechałem porównań międzynarodowych i międzyokresowych, okazjonalnie tylko (jak w przypadku Rousseau albo Sismondiego) uwydatniając wpływ doktryn obcokrajowych na myśl polską czy też ich ideowe powinowactwo. Zdawało się bowiem, że wypada zacząć od przedstawienia polskich stanowisk wobec cywilizacji zachodniej w ich lokalno-czaso-wym kontekście, a więc tak, jak były tu uwikłane w rodzime warunki i kompleksy, i jak wyrażały swoiście polską optykę. Niemniej przeto w toku pracy umocniło się moje wspomniane już wyżej przekonanie, że w tej materii cechy swoiste procesu ideotwórczego są raczej drugorzędne i przygodne. W miarę zagłębiania się w lekturę tekstów coraz bardziej fascynowały mnie nie tyle osobliwości ideowe i stylowe polskiego romantyzmu, pozytywizmu czy konserwatyzmu, co fakt, że prawie identyczne argumenty pro- i antymodernizacyjne spotyka się w piśmiennictwie wielu krajów, okresów i odległych od siebie kultur. Historycy idei* jak i historycy w ogóle, zajmowali się dotąd głównie rozróżnianiem: szczegółowym badaniem problemów myśli polskiej, rosyjskiej, niemieckiej czy francuskiej w jej lokalno-dziejowycfi uwarunkowaniach. Pora zapewne, aby pokusić się o podjęcie trudu syntezy porównawczej: to jest spróbować objaśnić powszechność, uporczywość i ciągłe nawroty tych samych w istocie dylematów, obsesji, lęków i nadziei związanych z ekspansją współczesnej cywilizacji naukowo-technicznej.
Fakt, że nie czułem się jeszcze przygotowany do takiego zadania, był jednym z powodów, dla których tok książki urwałem na początku ostatniej dekady ubiegłego wieku, to jest w momencie, w którym wykluwają się zorganizowane ruchy i partie socjalistyczne, narodowe i ludowe. Cezura ta nie broni się sama dostatecznie przekonywająco. Po części narzuciły ją względy czysto praktyczne: planowe terminy i limitowana objętość manuskryptu. Ale nie tylko to. U schyłku wieku myśl polska została wchłonięta, w stopniu większym niż kiedykolwiek przedtem, przez burzliwy nurt europejskiego życia umysłowego, politycznego, artystycznego. Przeżywa odtąd wszystkie jego wibracje, w tym także dojmujące 'w okresie tzw. modernizmu odczucie dekadencji cywilizacji zachodniej i zbliżającej się jej katastrofy. Ścisłość tych związków sprawia, że filozofia społeczna w Polsce nabiera wówczas większego polotu intelektualnego, ale traci na swojej względnej autonomiczności. Wyzbywa się części ograniczeń zacieśniających
jej stanowisko poznawcze i refleksyjne, staje się bardziej uniwer-salistyczna.
Jeżeli ten pogląd jest słuszny, to dalszy chronologicznie ciąg mojej narracji wymagałby już innej metody analizy i opisu, w szczególności śmielszych rzutów porównawczych i rozszerzenia kontekstu ogólnoeuropejskiej historii umysłowej. Ten dalszy ciąg opowieści trzeba było odłożyć do osobnej pracy.
Studia tu zebrane mają formę bardziej eseistyczną niż akademicką. Mniej troszczyłem się o systematyczność wykładu i o bogactwo dokumentacji, bardziej o to, aby przekonać czytelnika tej książki, że niepokoje, o których w niej mowa — choć przedstawiane w archaicznej już czasem szacie filozoficznej i językowej — nie są wcale odległe od naszych własnych trosk. Wprawdzie świat elektroniki, automatyki i samolotów naddźwiękowych różni się ogromnie od świata maszyny parowej, ale ludzkie postawy wobec zmian cywilizacyjnych zdają się o wiele trwalsze i odnawiają się w każdym pokoleniu.
Pragnę podziękować tym wszystkim, którzy w maszynopisie zapoznali się z poszczególnymi rozdziałami tej książki i zasygnalizowali mi dostrzeżone przez nich braki i słabości tekstu. Szczególnie cenne były dla mnie korekty Andrzeja Walickiego do rozdziału 1, Jacka Kochanowicza do rozdziału 2, Tadeusza Kowalika do rozdziałów 2 i 6, Barbary Skargi do rozdziału 5. Ponadto rozdział 5 (Afirmacja i negacja) , dyskutowany był w Instytucie Badań Literackich PAN, a rozdział 6 (Mnożenie i dzielenie) w moim macierzystym Instytucie Historii PAN. Trudno tu wymienić wszystkich, którzy wzięli udział w tych dyskusjach i których głosy — nieraz krytyczne — zmusiły mnie do nowych lektur i do przemyślenia na nowo niektórych tez. Co mogłem, poprawiłem, a jeśli z uporem pozostałem przy jakichś swoich sądach, to krytykom moim zawdzięczam w każdym razie to, że starałem się je lepiej uzasadnić.
Całość rękopisu przed opracowaniem ostatecznej jego redakcji zechcieli łaskawie przeczytać: Marcin Król, Krzysztof Pomian, Adam Sikora i Janusz Tazbir. Jestem im wdzięczny za słowa zachęty, a jeszcze bardziej za kompetentne uwagi, które w części przynajmniej zdołałem wykorzystać. s K
Niech mi będzie wt^łffp^TFes^cip,p.percięko%ać publicznie mojej żonie, bez której cierpliwymi niecierpliwości książka ta nigdy zapewne nie zostałaby ukończona, a fyxn bardziej oddana Ipo wydawnictwa. 17
2 Jakie; cywilizacji
W?rwŻ?'XiilYIA /
LU bllfilfelYUI