„smażenia konfitur’*, z których tak niemiłosiernie podrwiwać sobie będzie Jan Kott czyniąc z nich symbol uwiądu pozytywistycznej ideologiin5, lecz oczekiwano właśnie przedsiębiorczości produkcyjnej, tworzenia nowych warsztatów pracy. Jak dla industrialistów epoki Oświecenia, tak i teraz wzorem ekonomicznym był nie kupiec, nie bankier, nie Wokulski, lecz przemysłowiec lub światły i nowoczesny rolnik. Wypada, jak sądzę, zgodzić się z Marią Ossowską, gdy w uprzejmej polemice z Kottem zwraca uwagę na aktywizujący charakter polskiego franklinizmu116.
Różnicę między ówczesnymi modelami mieszczańskiego i kapitalistycznego ethosu gospodarczego precyzyjnie uchwyciła Maria Żmigrodzka w studium o Orzeszkowej. Grynderski kapitalizm był dla liberałów tego pokolenia „bezwzględną rywalizacją jednostkowych egoizmów”, prowadzącą do dzikiej anarchii rynku i społecznego „żywiołu bezrządu**. „Orzeszkowa rozumiała i wysoko ceniła historyczną rolę kapitalizmu w wyzwoleniu jednostki, w stworzeniu pojęcia wartości osobowości ludzkiej [...] Jednocześnie jednak religia indywidualizmu, koncepcja suwerenności jednostki była jej zawsze obca. [...] Zarówno «obywatelskie» tradycje szlacheckie, jak przyjęty ideał «słuźby» prowadziły do podporządkowania interesów jednostki zbiorowości, do przekonania o konieczności silnego zakorzenienia indywiduum w sferze pojęć i wartości społecznych*’ 17. To stwierdzenie odnieść można w zasadzie do całego nurtu, choć nikt z jego uczestników nie dorównywał Orzeszkowej, jeśli chodzi o wyostrzoną świadomość moralnych konsekwencji i antynomii epoki modernizacji.
W przekładzie na kategorie ekonomiczne propaganda moralności mieszczańskiej oznaczała dążenie do wzrostu miarowego bez wielkich migracji ludnościowych i bez ostrej polaryzacji klasowej. Chciało się widzieć Polskę jako kraj licznej i gospodarnej „klasy średniej”, a nie burżuazyjnych rekinów i bezdomnych tłumów proletariackich. Cząstkowa i dobrowolna parcelacja, stymulowana przez organizację taniego kredytu włościańskiego (którego wciąż nie było i o którego potrzebie pisano bez końca), przyczynić się miała do ześredniaczenia wsi i podżwignięcia chłopskiej uprawy. Upowszechnianie elementarnej oświaty, higieny i medycyny miało uprzystępnić warstwom ludowym
J. Kon. O „Księżniezce" Zofii Urbanowskiej, w zbiorze studiów: Pozytywizm, cz. I, Wrocław 1930,s. 247.
*** M. Ossowska. Moralnoti mieszczańska. Łódź 1956, i. 93—97.
3SO M. Żmigrodzka, Orzeszkowa. Młodość pozytywizmu, Warszawa 1965, s. 180-181.
udział w podstawowych dobrodziejstwach cywilizacji. Asymilacja Żydów miała ich włączyć w skład polskiego mieszczaństwa i inteligencji. Wreszcie demokratyzacja obyczajowa, do której przywiązywano szczególną wagę, miała znieść najtrwalszą kastową cechę „socjologii szlacheckiej”: podział na towarzystwo i lud. Bo było to w kraju, w którym zagłodzony student weterynarii Stefan Żeromski przeżywał męki wstydu, gdy nie mając na napiwek dla wielekroć zamożniejszego stróża sam sobie — chyłkiem i po nocy — musiał przynieś%wiadr.o wody . Od czasu Przestróg Staszica — pisał Świętochowski — zmieniliśmy się bardzo, ale mimo to „jesteśmy dotąd może najmniej zdemokratyzowanym narodem w Europie”119.
Projekt spłaszczenia biegunów wielkopaństwa i nędzy, przy stopniowej i względnej egalitaryzacji podstawowych wymiarów kondycji ludzkiej — własności, dochodu, komfortu, obyczaju i wykształcenia — był czymś całkowicie odmiennym od dialektycznego projektu dojścia do egalitaryzmu doskonałego przez uprzednią ekstremalizację nierówności. Rzecznicy obu projektów nawzajem oskarżali się o utopizm. Prus uważał socjalizm za taką szkołę socjologiczną, „według której społeczeństwo można urabiać, jak ciasto”. Swój własny zaś program bardziej równomiernego rozdziału ziemi i narzędzi pracy, własności i fortun godził się uznać za skromny, ale za to liczący się z naturą ludzką i z realiami społecznymi: przez Alpy — tłumaczył — można wiercić tunele, ale Alp nie można usunąć120.
Niemniej jednak wiercenie tuneli w już istniejącym masywie kapitalistycznym było dla organiczników zadaniem i praktycznie, i nawet teoretycznie niewykonalnym. Byli w większości zwolennikami działania na rzecz poprawy warunków pracy i płacy robotników w drodze reform prawnych oraz rozwiązywania konfliktów między robotnikami a przesiębiorcami w drodze negocjacji i rozjemstwa. Interesowali się zachodnimi w tej dziedzinie doświadczeniami, ustawodawstwem pracy, reformatorsko-opiekuńczymi koncepcjami rzeczników „socjalizmu państwowego”. Były to jednak doświadczenia i koncepcje nie przystające do politycznych warunków rosyjskiego imperium. Paradoksalnie, w państwach liberalnych, dopuszczających
>ls S. Źcromiki, Dzienniki, ». IV, Wimiwi 1965, s. 29-30.
, 1 |g A. 5[więiochowski|, Walka o byt, cz. II, Socjologia tzlachecka, „Prawda” 1883, a. 13.
A. Głowacki, Polemika, „Przegląd Tygodniowy" 1883. w zbiorze: Początki markńttoutkiej myli! ąhonoinic*nij to Polic łt s. 124, 129.