osoby nie znające mowy słowiańskiej potraktowały jako imię własne bóstwa czczonego w tym mieście, i tak to Szczecin urbs triglaw, miasto trzech pagórków, zmienił się w urbs Triglaui, miasto boga o trzech głowach.
Pozostawały jednak do wyjaśnienia inne wizerunki (bogów z wyspy Rugii) o więcej niż trzech głowach, do których tej argumentacji nie dało się zastosować. I oto jak wyjaśnia tę sprawę Wienecke: skoro raz już zaczęła krążyć po klasztorach bajka o słowiańskim bogu trzygłowym, owe trzy głowy Triglaua przerodziły się z kolei w cztery głowy Swanteioita i Porewita, w pięć głów Porenuta, siedem Rugiewita, rozmnażając się w sposób czysto literacki, aby przez potęgowanie potworności uczynić tym bardziej obmierzłą pogańską religię Słowian, a tym bardziej chwalebną — wyprawę Duńczyków podjętą w celu unicestwienia ostatniej rugijskiej twierdzy tej religii, a tym samym ostatecznego tejże religii wykorzenienia.
Jeden fakt, który zdaje się odpowiadać tezie Wieneckego, a mianowicie: wiadomości o istnieniu tego rodzaju wizerunków pochodzą wyłącznie od autorów chronologicznie późniejszych, wcześniejsi zaś nic o tym nie mówią. Istotnie Thietmar z Mer-seburga (zm. w 1018 r.), który w Chronikon informuje nas o kulcie boga Zuarasiza u Lutyków-Ratarów, mówi, owszem (VI, 23), o posągu bóstwa, wcale jednak nie wspomina o tym, jakoby miał więcej niż jedną głowę. Tak samo też Adam z Bremy, mówiąc
0 tym samym bogu (nazywanym przez niego Riedigost) w Gęsta Hammaburgensis ecclesiae pontificum (II, 21), pisanych około 1075 r. Pierwszym bóstwem, o którego wielogłowym posągu zachowała się wzmianka, jest, jak było wyżej powiedziane, Trzy-głów ze Szczecina, o którym mówią wszyscy trzej biografowie Ottona z Bamberga w XII w. Chronologicznie późniejsze są wiadomości o bóstwach wielogłowych z Rugii, zawarte w XIV księdze Gęsta Danorum Saxona Grammaticusa, a znów Knytlinga Saga mówi o nich nie czyniąc żadnej wzmianki o tym, jakoby były wielogłowe.
Tu jednak nasuwa się uwaga następująca: Od kogo Thietmar
1 Adam mogli wiedzieć, jak wygląda posąg boga owych Redirii czy Retharii? Ich chrześcijańscy, niemieccy informatorzy z pewnością nie mogli go na własne oczy oglądać. Według istniejących źródeł nawet sami pogańscy Słowianie zazwyczaj nie byli dopuszczani przed oblicze boskich wizerunków, jedynie kapłani korzystali z tego przywileju55, a gdyby nawet w jakichś wyjątkowych okolicznościach pospolici wierni ujrzeli posąg, na pewno nie byliby skłonni dostarczać chrześcijanom dokładnych i szczegółowych opisów. Była natomiast jedna niewątpliwa sposobność, aby chrześcijanie obejrzeli bóstwa Słowian bałtyckich, a mianowicie moment niszczenia wizerunków. Ale ta jedyna możliwość autopsji nie mogła zdarzyć się * w wieku XI, kiedy świat słowiański był jeszcze w pełni sił, a pogaństwo nadbałtyckie stawiało zdecydowany opór atakom chrześcijaństwa. Dopiero w XII w. sytuacja uległa zmianie, a równolegle z naporem sił germańskich szedł tryumf chrześcijaństwa i wyniszczanie słowiańskiego pogaństwa. Wtedy też uległy zniszczeniu wizerunki bóstw i posąg Trzygłowa, mogli je z pewnością widzieć towarzysze Ottona, obecni przy burzeniu świątyń albo i biorący w tym udział; wróciwszy później do ojczyzny, mogli opowiedzieć, co widzieli, i opisy te znalazły się w życiorysach biskupa Bambergu. Tak samo też mogli widzieć posągi Swiętowita i innych bogów rugijskich żołnierze duńscy króla Waldemara i arcybiskupa Absalona w chwili kapitulacji Arkony w 1168 r. i Korzenicy w roku następnym, i oni to mogli być informatorami Saxona. A więc fakt, że świadectwa mówiące o wielogłowości wizerunków są tak późne (XII w.) oraz brak takich świadectw w źródłach wcześniejszych, nie tylko świadectw tych nie dyskwalifikuje, ale przeciwnie, może dowodzić ich wiarygodności; bo przecież te świadectwa, jedyne, które dają opis wizerunków, są zarazem jedynymi, co do których istnieje możliwość, że opisy w nich zawarte opierają się mniej lub więcej bezpośrednio na autopsji.
To, rzecz jasna, nie stanowi dowodu, że wielogłowe wizerunki bóstw rzeczywiście istniały u Słowian bałtyckich i jeśli kto skłonny jest wszystko tłumaczyć jako interpretatio ecclesiastica, będzie chciał pewnie w niszczeniu szczecińskich i rugijskich bałwanów, opisywanym przez biografów Ottona i przez Saxona Grammaticusa, dopatrywać się również echa historii złotego cielca. Ale niszczenie wizerunków bóstw pogańskich jest obyczajem zbyt mocno zakorzenionym w najdawniejszych tradycjach chrześcijaństwa, żeby opis taki można było uważać po prostu
227