32 Emile M. Cioran
i
czyni świętego, w miejscu jego złudzeń otwiera rany i zakaża je gangreną wyrzeczenia. Niepokój nadchodzący po cierpieniu utrzymuje człowieka w stanie napięcia, który od tej pory zakazuje mu przeciętności.
Cały naród mógłby zostać przemieniony cierpieniem i niepokojem poprzez bezustanne, przytłaczające, trwałe drżenie. Obojętność, pospolity sceptycyzm i powierzchowny immoralizm mogą zostać pokonane przez lęk, przez całkowity niepokój, płodne przerażenie i powszechne cierpienie. Wydając go na przytłaczający lęk i palącą udrękę, z obojętnego i sceptycznego ludu wykrzesałoby się iskry. Prawdą jest, że cierpienie pochodzące z zewnątrz nie jest tak płodne jak to, które wzrasta wewnątrz istoty ludzkiej. Nie należałoby sobie życzyć tego, by lud przekształcił się w kuźnię twórców. Wszystkie obiektywne metody, cały zespół wartości kultury nie zmieniają niczego
istotnego. Nieosobowe i obiektywne poznanie zakłada
jedynie strój na manekina, nie na istotę ludzką. Nie rządziłbym nigdy Państwem za pomocą programów, manifestów i praw, ale przynajmniej me pozwoliłbym żadnemu obywatelowi spać spokojnie, by jego niepokój zmusił go do przystosowania się do kształtu życia społecznego, w którym przyszło mu żyć.
Jeśli zmaganie się z własnym cierpieniem jest takie trudne, to dlatego, że otwiera się w nas otchłań smutku, niezależna od przyczyn zewnętrznych. Nad nim możemy odnieść zwycięstwo, niemożliwe jest jednak pokonanie ukrytego podłoża, będącego źródłem nieskończonego cierpienia. W tej otchłani smutku nie widzę nic innego, jak tylko smutek samego istnienia, prawdziwy smutek metafizyczny. W głębi duszy panuje niepokój wywołany dystansem.
który oddziela nas od świata, dużo głębszy jest jednak smutek istnienia, tryska on bowiem z samej naszej egzystencji, wewnętrznej natury istnienia, podczas gdy niepokój spowodowany oddzieleniem od świata wynika jedynie / odniesienia, z relacji.
Walka z tym smutkiem metafizycznym oznacza walkę / samym sobą. Niektórzy ludzie nie potrafią jednak nadal żyć, nie negując samych siebie.
Wszelkie integralne doświadczenia, doświadczenia, które pochłaniają nas całkowicie, w rzeczywistości nas przekraczają. Wynika to z doświadczenia braku odpowiedzialności, którego doznajemy za każdym razem, kiedy przeżywamy owe doświadczenia. Czemu poznajemy ludzi icdynie podczas wielkich wydarzeń życia? Ponieważ wtedy ani decyzja, ani racjonalny rachunek nie mają już żadnej wartości, wszystko, co wypływa z wartości i podlega zewnętrznym kryteriom, znika, ustępując miejsca głębszym determinacjom i przyczynom. Ciekawe byłoby stwier-* lżenie, jak bardzo ludzie przeceniają wartość swych decyzji i postawę przyjmowaną w obliczu wielkich wydarzeń, podczas gdy to właśnie w takich okolicznościach jest się w najwyższym stopniu nieodpowiedzialnym i najbliższym naszej nieracjonalnej podstawy. Czyż nie mamy wtedy wrażenia, że doznajemy ataku, którego nie można odeprzeć, że w głębi nas zachodzi w ukryciu proces, który przejmuje nad nami władzę? Skąd złudzenie samookreślenia? Interpretacja przeszłości z perspektywy teraźniejszości pozbawia ludzi wrażliwości na nieracjonalność procesu, który pojmują później w postaci schematu. I chociaż w czasie doświadczania tego procesu brak odpowiedzialności wydaje się nam oczywisty, pycha zwierzęcia rozumnego w węzłach egzystencji odmawia przypisania sensu we-