308 Zycie seksualne dzikich
sze, gdy jedna z ich sióstr czy siostrzenic ma dużo dzieci". W powiedzeniu tym mieści się ciekawa treść kolektywnej jedności członków klanu, którzy nie tylko są złączeni węzłami krwi, lecz tworzą niemal jedno ciało (rozdz. 6 i rozdz. 13, V).
Wracając obecnie do naszego głównego tematu, należy podkreślić, że pogarda i nieprzychylne stanowisko w stosunku do nieślubnych dzieci jeet dla socjologa bardzo znamienne. Spróbujmy sobie bowiem jeszcze raz uzmysłowić ten niezmiernie dziwny i interesujący splot faktów: fizyczne ojcostwo jest nieznane; ojcostwo w sensie społecznym uważa się jednak za konieczne i dzieci pozbawione ojców traktuje się jako coś anormalnego, sprzecznego z normalnym tokiem wypadków i dlatego godne nagany. Cóż to znaczy? Opinia publiczna oparta na tradycji i zwyczaju orzeka: przed zawarciem małżeństwa kobieta nie może zostać matką, choć prawnie wolno jsj mleć tyle swobody seksualnej, ile zapragnie. Ms to po prostu takie znaczenie, żc matka potrzebuje opiekuna, osoby, ktćrs by dbała o potrzeby natury ekonomicznej. Posiada ona wprawdzie naturalnego pana i protektora w osobie swego brata, lecz ten nie jest w stanie całkowicie się nią zaopiekować i dać jej to wszystko, czego jej może dostsr-czyć opiekun. Wedle wierzeń krajowców ciężarna kobieta musi w pewnych okresach powstrzymać się od stosunku płciowego i „odwrócić uwagę od mężczyzn", wówczas trzeba jej kogoś, kto by przojął na siebie wszelkie obowiązki jej płd, który by nawet a»d pewnego momentu zrezygnował z przywilejów własnych, który by ją chronił przed jakimkolwiek konfliktem i który by czuwał nad jej postępowaniem. Nie może tego wszystkiego uczynić brat, gdyż na skutek szeregu bardzo rygorystycznych tabu, obowiązujących pomiędzy bratem i siostrą, musi skrupulatnie unikać nawet wszelkiej myśli o sprawach mających związek z płcią siostry. W dalszym ciągu mężczyzna jest Jej potrzebny, aby w czasie połogu czuwał nad nią 1 „przyjął dziecko w swe ręce", jak to określają krajowcy. Później będzie należało do jego obowiązków roztaczanie wspólnie z matką troskliwej opieki nad dzieckiem (rozdz. 1, I i HI; rozdz. 13, VI). Dopiero gdy dziecko podrośnie, maleją wpływy i znaczenie ojca, które przechodzą częściowo na brata tony. Zatrzymuje Je częściowo w stosunku do córek, z chwilą gdy ich zamążpójśde stanie 6ię aktualne (rozdz. 4).
Tak więc rola męża jest śdfie określona zwyczajem i uważana za niezbędną społecznie. Kobieta z dzieckiem, a bez męża stanowi grupę społeczną niekompletną 1 anormalną. Potępianie nieślubnych dzieci i ich matek jest tylko szczególnym wypadkiem ogólnego potępienia wszystkiego, co wykracza poza zwyczaj i sprzeciwia się przyjętemu wzorowi społecznemu oraz tradycyjnej strukturze plemienia. Rodzina ridadająca się z męża, żony i dzieci — to norma ustanowiona przez prawo plemienne, które określa również funkcje poszczególnych członków rodziny. Jeżeli brak jednego z nich, nie może to być słuszne.
Tak więc, pomimo, że krajowcy nie uznają potrzeby uczestniczenia mężczyzny do stworzenia rodziny w sensie fizjologicznym, to jednak uważają Jego udział za konieczny w sensie społecznym. I to jest banlzo ważne. Ojcostwo w pełnym, biologicznym tego słowa znaczeniu, do jakiego my tak przywykliśmy. Jest tam nieznane: utrzymuje się ono jedynie dzięki społecznemu dogmatowi, że: „Każda rodzina musi mieć ojca; kobieta musi wyjść za mąż, zanim może mieć dzieci; w każdym gospodarstwie musi być mężczyzna”.
Instytucja jednostki rodzinnej Jest zatem silnie ugruntowana dzięki głęboko zakorzenionemu poczuciu jej konieczności; poczucie to da się najzupełniej pogodzić z kompletnym brakiem znajomości jego podstaw biologicznych. Socjologiczna rola ojca jest ustalona i określona bez żadnej znajomości jej fizjologicznego charakteru.
VL SZCZEGÓLNE UBOSZCZEN1A SOCJOLOGICZNEGO OJCOSTWA
Ciekawy dualizm pomiędzy matrylinealnymi wpływami, reprezentowanymi przez brata matki, a patriarchałnymi, które reprezentuje ojciec — stanowi jeden z głównych motywów w pierwszym akcie trobriandzkiego żyda plemiennego. Doderamy w ten sposób do samego rdzenia problemu; widzimy bowiem, że w ob-