przez nią dewaluacji obrazu, zadowalała się stwierdzeniem równoważącej struktury procesów sublimacji, ale polegała na demistyfikacji wyobrażeniowych zboczeń neurozy przez redukcję do ich przyczyn czasowych i zastąpienie ich pozytywistycznym łańcuchem faktów biograficznych z wczesnego okresu dzieciństwa. W takim systemie obraz, poza przypadkiem sublimacji, jest raczej przeszkodą dla odzyskania równowagi niż skutecznym jej środkiem. Zapewne już w psychoanalizie Junga dzięki pojęciu archetypu symbol jest pojmowany jako równoważąca synteza, przez którą dusza indywidualna łączy się z psyche rodzajową i daje uśmierzające rozwiązania problemów stawianych przez gatunkową inteligencję. Jednakże tak u Junga, jak i u Freuda symbol nie jest nigdy traktowany jako bezpośredni środek terapeutyczny.
Inaczej ma się ta sprawa u pewnych psychiatrów i psychologów współczesnych, którzy posługują się obrazem w jego istotnej roli: w roli dynamicznego czynnika przywracania równowagi umysłowej, to znaczy psychospołecznej. A w terapeutyce Roberta Desoille czy pani dr Sechehaye 7 można dostrzec usystematyzowane zastosowanie tego, co Bachelard przeczuwał w szczęściu lektury, w ponownie odnalezionej równowadze „marzyciela ze słów”. Bowiem „sen na jawie”, którego Desoille jest teoretykiem i praktykiem, jest bardzo bliski w swych skutkach „marzeniu” u Bache-larda. Psychoterapeuta leczący psychopatów w stanie depresji wprowadza w ich asteniczny psychizm anta-gonistyczne obrazy, obrazy wznoszenia się, pionowego podboju. I natychmiast nie tylko cały „ustrój” izotopowy tych struktur wznoszenia się — światło, czystość, dominacja, wzlot, lekkość etc. — ogarnia pole świadomości, lecz ponadto świadomość poddaje się prawdziwej rewitalizacji moralnej. Linia pionowa jest nie tylko linią wyczynów aeronautycznych lub wysokogórskich, lecz także „prawości” moralnej. Tak samo ażeby przywrócić równowagę neuropatom, którzy mają tendencję do tracenia kontaktu z rzeczywistością, Desoille każe im marzyć już nie o wznoszeniu się, lecz o konkretnym zstępowaniu w głąb ziemi albo morza, każe im, wedle pięknego wyrażenia Bachelarda, „oduczyć się strachu” 8.
W terapeutyce zalecanej przez panią doktor Sechehaye równoważąca rola jednego ustroju obrazów i jego symbolicznych rezonansów w stosunku do innego ustroju jest jeszcze bardziej wyraźna. Tutaj psychiatra porywa się na ciężkie psychozy o aspekcie schizofrenicznym 1. Badana chora żyje z umysłem przyćmionym przez „dzienny” ustrój obrazów. Czuje się ona opuszczona w „krainie jasności”, w której przedmioty, dźwięki, istoty są „odseparowane od siebie”, osoby są tylko „posągami”, „marionetkami”, twarze są „jakby wycięte z tektury”. W tym oschłym, spustoszonym święcie, w którym „wszystko jest odseparowane od siebie, elektryczne, mineralne”, chora czuje się sterroryzowana, zdruzgotana przed jakimś „spiżowym murem”, „lodowym murem”10. Psychiatra, przeprowadzając kurację „symbolicznej realizacji”, której poddaje chorą, stara się pohamować imperializm jednego tylko ustroju
129
— Wyobraźnia symboliczna