132 Emile M. Cioran
mój język przebity zostanie gwoździem, niech moje spojrzenie będzie mi wydarte. Gdyż nie chcę być w istnieniu tym, czym nie jestem w myśli. I za każdym razem, kiedy moje myśli mnie opuszćzały, za każdym razem nie byłem w myśli. Tchnij w me myśli braterstwo życia i spraw, by pamiętało o mnie w wielkich godzinach. Nie pocieszaj mnie, kiedy jestem słaby, strudzony i złamany. Pragnę, byś była surowa, niegodziwa, zawzięta i nieubłagana. Parz podeszwy stóp, kiedy pragnę pogrzebać mego ducha, przeszyj mą duszę, kiedy jest letnia. Rozszarp na strzępy me ciało, kiedy kołysze się w zapomnieniu i uczyń me łzy piekącymi jak trucizna. Tobie powierzam moją duszę, o samotności — pragnę byś pochowała ją w swych trzewiach.
PROŚBA NA WIETRZE
Chroń mnie, Panie, przed tą wielką nienawiścią, tą nienawiścią, z której tryskają światy. Ukój gwałtowne drżenie mego ciała i rozluźnij waleczny uścisk mych szczęk. Niech dzięki Tobie zniknie ten czamy punkt, który się we mnie żarzy i rozprzestrzenia, obejmując wszystkie moje członki, niech dzięki tobie z zarzewia czarnej nieskończoności mej nienawiści narodzi się zabójczy płomień.
Ocal mnie od światów zrodzonych z nienawiści, wybaw mnie od czarnej nieskończoności, pod którą konają me niebiosa. Rozpal słaby płomień w tej nocy i niech wstaną gwiazdy zagubione w gęstej mgle mojej duszy. Mój Boże, wskaż mi drogę ku mnie samemu, wyrąb ścieżkę w mym gąszczu. Zstąp we mnie wraz ze słońcem i poświęć mój wszechświat.