Wychowywały się w Skandynawii dzieci pańskie zwyczajnie nie w domu rodzicielskim, lecz u ludzi obcych, ubogich, pełniących obowiązek wychowańców z powinności poddańczej, a mających prócz tego swe własne dzieci Stąd przychodziło między wychowankiem pańskim a synem rodziców wychowawczych do tak ścisłej czasem przyjaźni, iż ślubowali sobie braterstwo na całe życie. Nazywała się taka przyjaźń związkiem braci mlecznych, czyli spółwychowanków fost-braedra-lach, i liczyła się do najściślejszych spółek braterstwa.
Niekiedy wywiązywały się takie sojusze braterskie z poprzedniego stosunku nieprzyjacielstwa. Często spotykali się dwaj junakowie jako przeciwnicy na polu walki i zakończywszy sprawę orężem, poznawszy się wzajemnie ludźmi animuszu bohaterskiego, zawierali dozgonne z sobą braterstwo. W innym razie poznawali się oni w podróży, ___ na zgromadzeniach publicznych, a bardzo często przy ucztach będących nader ważnym i częstym aktem pożycia bohaterów północnych. W każdym wypadku towarzyszyła zawarciu związku przysięga uroczysta. Ślubowano sobie przy tym pewne warunki, czyli prawa spółki dozgonnej, którymi były zwyczajnie: spólność niebezpieczeństw i korzyści, czyli walki i łupów, [...] obowiązek pomszczenia śmierci swojej, nabożeństwo żałobne itp. W znak ceremonii kładli sobie przyjaciele po kawałku zielonej darni na głowę, upuszczali sobie krwi z ręki, pomazywali nią swoje oręże, albo wsączali jej do napoju w kielichu, który następnie wychylali spoinie za swoje zdrowie. [...]
Odtąd co tylko mogło zamącić taką przyjaźń było unikane jak najstaranniej. Każde ziarno niezgody, rzucane pomiędzy braci ślubnych, uchodziło za śmiertelny grzech wobec bogów, wykluczało na zawsze z nieba. A ponieważ kobiety bardzo często bywały przyczyną waśni, przeto oddalano je powszechnie z zborów braterskich. Jest to jeden z najoryginalniejszych rysów bohaterskiej towa-rzyskości Normanów. Ilekroć wzmianka bywa o gromad-
nym pożyciu łachów, zawsze powtarza się wiadomość^ o nieprzypuszczaniu kobiet do ich zgromadzeń. Zresztą dawali sobie towarzysze różne inne przepisy, dążące do podniesienia ducha na polu walki i u organizowania koleżeńskich stosunków w domu. Gdyż nie przestając na braterskości pomiędzy parami pojedynczymi, łączyło się zwyczajnie wiele takich ślubnych par razem, grupowało się wielu „sprzysięgłych braci” około pewnego słynniejszego przywódcy i tworzyło jeden wielki związek braterski. [...]
Rezultaty
Towarzysze Kanuta byli zaprawdę godnymi równać się 257 królom — równać się samemu Kanutowi W.1
Cokolwiek bowiem wielkiego stało się w dziejach północnych, winne to one swoim towarzystwom rycerskim.
Porównywając niewielką objętość i szczupłą ludność Skandynawii z ogromem podejmowanych z niej wypraw zdobywczych, ledwie można zrozumieć, jakim sposobem tak wielkie rezultaty dały się osiągnąć tak małymi środkami. Dopiero należyte ocenienie instytucyj towarzystw, należyty wzgląd na bezprzykładną sprężystość, energię i wytrwałość działania, jaką lachom północnym nadawała wobec niesfornej i bezbronnej gawiedzi ziem napadniętych braterska organizacja ich spółek, tłumaczą te dziwy heroizmu, którymi nieładna Skandynawia tak przeważnie zapisała swoją pamięć w historii.
Jedynież opisana tu instytucja starogermaóska, umodyfikowana na Północy przewagą żywiołu gmino-władnego, zamieniająca każdą bandę normaóską w straszną całemu ludowi potęgę nieprzyjacielską, dozwoliły, po-
17 „Ja, głupi Słowianin”