202 Emile M. Cioran
trwała symbioza ze śmiercią uczy nas wszystkiego, dzięki niej wiemy wszystko. To dlatego świadomość nie może nic zdziałać przeciwko niej.
W samej sobie śmierć jest wieczna i nieśmiertelna. Lecz we mnie postarzała się i nie jest już przydatna do niczego. Niech zrozumie ten, kto potrafi: nie mieć już do czynienia ze śmiercią. Jak to! Czy nie tylko życie może się wyczerpać, lecz również śmierć?
Nie wiem, czy to jedynie czasami, czy też zawsze wydaje mi się, że nigdy nie umrę. Umrzeć, zgasnąć któregoś dnia — nie ma to już żadnego znaczenia. Umrę. To wszystko. A to dziwne odsunięcie się od śmierci wynika jedynie z sięgającego w przeszłość uczucia śmierci. Lękam się śmierci, która we mnie była. Nie obawiam się tego, co mnie czeka, lecz tego, co tak długo mnie wypełniało: złowieszczej aureoli młodości. Lęk przed własną przeszłością i stygmatami, które śmierć tam wypaliła. Ludzie oczekują śmierci i łączą ją ze swą przyszłością. Dlaczego obawiają się jedynie przecięcia się przyszłości ze śmiercią, tego straszliwego ślepego zaułka czasu?
Być ściganym przez śmierć? Patrzeć wstecz ku śmierci! Przeżyłem czy uniknąłem końca?
Śmierć kończy historię każdego, jest krańcowym punktem wszystkiego, co nie jest nią samą. Cóż jednak powiedzieć o śmierci, która lokuje się w samym środku historii, równie oddalona od jej początkuj ak od jej końca, jako zwieńczenie, szczyt, fermata melodii?
Doświadczać śmierci spoglądając wstecz to obawiać się swej przeszłości. Byłeś niegdyś martwy we własnych oczach, jeśli nie w oczach ludzi. Na rozdrożu życia nie istniałeś i nic nie przyszło cię okryć. Ludzi.e widzieli cię i dotykali, nie wiedząc, że jesteś jedynie własnym cieniem.
Poznać ostatecznie śmierć to mieć pewność, że trzeba umrzeć i nie chcieć tego. To, co wyjątkowe w istocie ludzkiej, nie wierzy, że mogłaby ona umrzeć, toteż świetlistej i ostatecznej wizji śmierci przeciwstawia się rozpaczliwy opórjedyności i uczucia. Im bardziej czujemy śmierć, tym gwałtowniej duch reaguje na nią, pozostawiając człowiekowi złudzenie możliwości uniknięcia nieuniknionej śmierci. Dlatego powszechne i zwyczajne doświadczenie śmierci może być określone jako prawdopodobieństwo pewne.
Kiedy będę umierał tak jak należy, przypomnę sobie samego siebie. Przeżyję ponownie, ze słabszym natężeniem, rysujące się na wyblakłym obrazie to przerażające wtedy przeszłości. Będę po raz ostatni rozkoszował się tym, że wspomnienia nie są wierne światu, rozproszonemu przez czas w czasie.
Jeśli udaje nam się znudzić śmiercią, przetrzymać ją i wyczerpać, wówczas to, co pozostało do przeżycia, zyskuje niesamowite piętno, złożone z uczuć oddalania się, zdumienia i zobojętnienia. Doznawszy wielkiego oddzielenia, nie rozumiemy wystarczająco dużo, by się smucić. A prawdę mówiąc, oddzielenie od śmierci nie czyni nas smutnymi, lecz stawia nas w wolnej od pogardy sytuacji wyższości wobec wszystkiego, zwłaszcza wobec