utrzymaniu publicznym1 2. Zalusky twierdzi, że gdyby wprowad^ przepisy zniechęcające do godzin nadliczbowych i powrócić <j0 40*godzinnego tygodnia roboczego, powstałoby dużo nowych miejSę pracy. Rzecznik związkowy przypomina, że premia za nadgodziny została pierwotnie wprowadzona po to, by umożliwić pracę w razje awarii, np. z powodu braku prądu, ale też miała powstrzyma pracodawcę przed zmuszaniem do pracy dłuższej niż 40 godzin tygodniowo33. Ostatnio praca w godzinach nadliczbowych stała się dla pracodawców wobec większego zatrudnienia pretekstem, aby zaoszczędzić na kosztach dodatkowych świadczeń. W 1993 r. praca w nadgodzinach w amerykańskich fabrykach wynosiła przeciętnie 4,3 godziny, co stanowiło rekord. Liczba godzin pracy wzrosła o 3,6% w porównaniu z rokiem 1981, zaś liczba zatrudnionych stale malała3 4.
Zalusky opowiada się za wzrostem wynagrodzenia za nadgodziny z obecnego przelicznika równego 1,5 do podwójnej lub nawet potrójnej stawki zasadniczej po to, by zniechęcić dyrekcję do preferowania nadgodzin względem dodatkowego zatrudnienia. Powrót do 40-godzinnego tygodnia pracy dla pracowników pełnoetatowych spowodowałby powstanie 7 milionów dodatkowych miejsc pracy35. Rzecznik AFL-CIO przyznaje jednak, że przyjęcie nowej legislacji będzie nadzwyczaj trudne i wskazuje, że przepisy o wynagrodzeniach za nadgodziny zawarte w ustawie o sprawiedliwych warunkach pracy nie były nowelizowane od roku 19385.
Na zjeździe AFL-CIO w San Francisco w październiku 1993 po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat dyskutowano poważnie o skróceniu czasu pracy. Lynn Williams mówi, że ten problem staje się coraz pilniejszym punktem porządku obrad w miarę rzekomej poprawy koniunktury, której jednak nie towarzyszy powstawanie nowych miejsc zatrudnienia. Thomas R. Donahue, sekretarz i skarbnik AFL-CIO, wyraził się jeszcze bardziej precyzyjnie: nie ma wątpliwości, że na dłuższą metę ratunek dla świata pracy przyniesie skrócenie tygodnia roboczego6.
Dennis Chamot mówi, że choć wielu działaczy związkowych jest przekonanych o konieczności skrócenia czasu pracy, jednak „nie będzie łatwo sprzedać tego produktu". Chodzi o to, że do polityków bardzo wolno dociera prawda o rozmiarach zmian zachodzących w gospodarce światowej. Członkowie Kongresu nadal mają nadzieję, że obecna fala re-engineeringu i bezrobocia technologicznego jest zjawiskiem przejściowym, nie rozumiejąc, że jest to część zasadniczej restrukturyzacji całej gospodarki w dziedzinie organizacji pracy7.
Do Kongresu wpływają projekty ustaw wprowadzających krótszy tydzień roboczy. Kilkanaście lat temu kongresmen John Conyers, przewodniczący wpływowego komitetu ds. działalności rządu, przedłożył projekt nowelizacji ustawy o sprawiedliwych warunkach pracy, która miała skrócić tydzień roboczy w ciągu ośmiu lat z 40 do 30 godzin. Projekt Conyersa przewidywał też wzrost stawki za nadgodziny z półtora do podwójnej stawki zasadniczej, by zachęcić pracodawców do zatrudnienia większej liczby osób. Projekt ów zawiera również zapis delegalizujący przepisy o pracy w godzinach nadliczbowych zawarte w zbiorowych umowach o pracę. Zabiegając o poparcie kolegów kongresmenów dla swojego projektu Conyers napisał list, w którym stwierdził: „Jedną z głównych metod po-
291
*r i . t
John Zalusky, The United States: The Sweatshop Eccmomy, Washington, D.C: AFL-CIO, Economic Research Department, 1993 s. 1.
Tamże. s. 6.
U.S. Unions Back Shorter Week, But Employers Seem Reluctant, „New York Times" 22.11.1993 s. A6; Zalusky, dz. cyt. s. 5.
35 Tamże s. 1.
II Wywiad 21.03.1994. John Zalusky przyznaje, że związki zawodowe w pojedynkę są za słabe, by przeforsować zmiany w ustawie o sprawiedliwych warunkach pracy. Martwi go szczególnie coraz więcej przeszkód dla związkowej działalności organizacyjnej w Stanach Zjednoczonych, które w 1993 r. były jednym z nielicznych krajów oskarżonych przez Międzynarodową Organizację Pracy ONZ o pogwałcenie praw człowieka gwarantujących robotnikom prawo do wolności zrzeszania się oraz negocjowania z pracodawcami. Zalusky uważa, że takie antyzwiązkowe praktyki mają działanie odstraszające i hamują inicjatywy związkowców na rzecz reformy warunków pracy, zwłaszcza wynagrodzenia za pracę w nadgodzinach.
■ tabor Wartts Shorter Hours to Make Up for Job Losses, „New York Times" 11.10.1993 s. A10.
Wywiad z 18.03.1994. Dennis Chamot uważa, że obecna fala bezrobocia technologicznego nie jest nowym zjawiskiem. Dawniej również miały miejsce podobne zmiany na masową skalę i trzeba było dostosować czas trwania pracy do wyższego poziomu produktywności. Chamot nie oczekuje rychłego skrócenia tygodnia roboczego do 34 godzin, lecz uważa, że należy przygotować polityczny grunt dla takiej ustawy. Będzie ona nieodzowna dla uporania się z problemem wzrostu produktywności i nadprodukcji, którym towarzyszy wzrost bezroboaa i spadek siły nabywczej.