92 Bóg Burto
Z drugiej strony — człowiekowi z zewnątrz samobójstwo często jawi się jako akt absolutnie pozbawionej motywów perwersji, dokonany, jak ubolewał Monte-sąuieu, „w sposób całkiem nieprzewidywalny [...] w pełni szczęścia”, z powodów, które wydają się błahe lub wręcz niedostrzegalne. Tak więc Pavese zabił się u szczytu swoich sił twórczych, za pretekst biorąc sobie nieszczęśliwy romans z jakąś drugorzędną, nieciekawą aktorką amerykańską, którą ledwo znał. Ona, usłyszawszy o jego śmierci, powiedziała tylko: „Nie wiedziałam, że był taki sławny,” Znany jest nawet przypadek pewnego osiemnastowiecznego dżentelmena, którego motywami były jedynie nuda i dobry smak: chciał bowiem oszczędzić sobie trudu ubierania się i rozbierania. Innymi słowy, deklarowane motywy samobójcy najczęściej mają niewielką wagę. W najlepszym razie uśmierzają wyrzuty sumienia odratowanych, uspokajają ludzi lubiących myślenie uporządkowane i zachęcają socjologów do dalszej pracy w poszukiwaniu przekonujących kategorii i teorii. Przypominają one jakiś drobny incydent graniczny, który zapoczątkował wielką wojnę. Prawdziwe przyczyny, dla których człowiek odbiera sobie życie, leżą gdzie indziej; należą do świata wewnętrznego, który jest pełen sprzeczności, kręty jak labirynt i z reguły znajduje się poza zasięgiem wzroku. .
A jednak, rzecz osobliwa, trudno jest znaleźć jaką^sychgangtTyczną teorię / sąujobójstwa. W tej kwestii psychoanalitycy są tak ostrożni, że jeden z nicff poczynił kiedyś następującą uwagę: „Oto prawdziwy problem naukowy: czy samobójstwo stanowi takie tabu, że nawet psychoanalitycy wzdragają się przed ujawnieniem własnych materiałów badawczych i osobistych doświadczeń z tej dziedziny?”54 Istnieje jeden oczywisty powód tej niezwykłej powściągliwości: pacjent, któremu samobójstwo się powiodło .^stanowi dnrpsYChoanalityKaniewąt-pliwą porażkę, jako że ostatecznym celem terapii jest sprawienie* aby życie dałcT się jakoś przeżyć — na przekór samemu pacjentowi, na przekór samemu życiu.55
54 R E Litman, Sigmund Freud on Suicide, w: Essays in Self-Destruction, red. E. Shneidman. New York 1967. ser 324 ff. Jest to tekst bardzo przejrzysty, oświecający i wyjątkowo pomocny.
55 Osobliwy wyjątek stanowi tu długa, szczegółowa i na ogół mętna analiza ..Przypadku Ełlen West”, dokonana przez Ludwiga Binswangera; pacjentka ta tuż przed popełnieniem samobójstwa sprawiała wrażenie spokojnej i szczęśliwej, być może pierwszy raz w życiu. Binswanger tłumaczy ów ..radosny nastrój” tym. że
..) w wypadku Ełlen West jej istnienie dojrzało do śmierci albo. inaczej mówiąc, śmierć stała się niezbędnym dopełnieniem sensu jej życia [...]. Ełlen West postarzała się jeszcze jako młoda kobieta [...]. Starość egzystencjalna poprzedziła fizyczną, tak jak śmierć fizyczną poprzedza czasem śmierć egzystencjalna, przez co człowiek staje się -trupem między ludźmi*. Samobójstwo było nieodzowną, wybraną przez nią konsekwencją egzystencjalnego stanu rzeczy. I jak mówi się. że wiek starczy to «najmilsza i najbardziej przyjazna osłoda nadchodzącej śmierci», kiedy cała egzystencja dojrzała już do śmierci, tak i śmierć samobójczą poprzedza zadowolenie i radosny nastrój, skoro śmierć ta spada niczym dojrzały owoc na kolana egzystencji" (L. Binswanger, Tke Cos* of Ełlen West. w. Esuience. red. R. May i in., New York 1958. str. 295). O ile rozumiem, Binswanger twierdzi, te samobójstwo Ełlen West nie tytko było nieuniknione, ale stanowiło również najbardziej przepełniony znaczeniem akt w jej życiu; akt. ku któremu nieustannie wiodło ją całe jej dotychczasowe życie. Bi-swanger zdaje się przy tym sugerować, te jego własna analiza egzystencjalna pomogła jej to zrozumieć; tak więc samobójstwo miałoby być ukoronowaniem jego terapii. Ale bardzo możliwe, te źle go odczytałem.
Istnieje też proste trudność natury praktycznej', psychoanalityk może mieć styczność jedynie z groźbami oraz próbami samobójczymi, natomiast samobójca skuteczny jest dlań pod każdym wzglądem stracony. W rezultacie samo samobójstwo bada się raczej przy okazji innych kwestii, dostarczających psychoanalitykom precyzyjniejszych i bardziej weryfikowalnych materiałów klinicznych. Pomimo wielkich zmian, jakie dokonały się w myśli psychoanalitycznej w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, istniejące teorie pozostają wciąż blisko owych stosunkowo wczesnych zmagali Freuda z tym tematem.
W kwietniu 1910 pierwsze Wiedeńskie Towarzystwo Psychoanalityczne, za-łożone przez Freuda, odbyło sympozjum poświęcone samobójstwu^. Jako twór-cy Teoftt“iiajaklyniiitjsi byli Srckel 1 AflTfcf! którzy wknkce rozstali się z Freudem, by pójść własnymi, rewizjonistycznymi ścieżkami. Obaj wykorzystali ten problem do zilustrowania własnych poglądów: Adler rozwodził się na temat poczucia niższości, na temat zemsty i antyspołecznej agresji, Stekel kojarzył akt samobójstwa z masturbacją i wywołanym przez nią poczuciem winy. Ogłosił tez ową słynną zasadę, która legła u podstaw tak wielu późniejszych teorii: „Nikt nie popełnia samobójstwa, o ile kiedyś przedtem nie pragnął zabić kogoś innego bądź nie życzył komuś śmierci.” Z historycznego punktu widzenia było to wielką odmianą wobec społecznego determinizmu, który dominował od trzynastu lat. czyli od publikacji dzieła Durkheima. Zmiana polegała jednak na wyjaśnieniu wszystkiego jednym, dość prostym mechanizmem psychicznym — i sam Freud nie był w stanie takiego wyjaśnienia zaakceptować. Toteż siedział spokojnie do końca dyskusji, po czym zasugerował, że nie zdołamy pojąć samobójstwa, dopóki nie dowiemy się więcej o skomplikowanych procesach żałoby i melancholii.
Dr Litman wskazuje jednak, iż Freud wiedział na ten temat więcej, niż gotów był powiedzieć. Przejawia się to na różne sposoby we wszystkich jego wczesnych opisach nrzypadków klinicznych, jeśli nie liczyć przypadku małego Hansa, pięciolatka. Problem Freuda miał charakter teoretyczny: jak pogodzić impuls samozniszczenia z zasadą przyjemności? Skoro podstawowymi popędami miały być libido oraz instynkt samozachowawczy, to samobójstwo stawało się czymś niepojętym i zarazem nienaturalnyn
Miłość własna ego, będąca stanem pierwotnym, z którego wynikają wszelkie życiowe popędy — a także natężenie narcystycznego libido, które wyzwala się w postaci lęku o zagrożone życie — są tak potężne, że trudno pojąć, jak możliwa jest zgoda ego na własne zniszczenie. Wprawdzie od dawna wiemy, że wszelkie myśli o samobójstwie, jakie nosi w sobie neurotyk, muszą brać się z morderczych impulsów kierowanych w stronę innych ludzi, które zwrócił przeciwko sobie samemu — nigdy jednak nie udało się nam wyjaśnić, jaki to splot sił jest w stanie doprowadzić do wy konania podobne-
56 P. Friedman [red.], On Suicide — With Particular Reference to Suicide Among Young Studena, Sew York - Folkestone 1967.