Tymczasem w trakcie szkolenia T. Gordon uczył o tym, że: „Dzieci powimu być tak samo traktowane jak dorośli, gdyż one lubią odczuwać, że obdarzane $3 zaufaniem i równorzędnie traktowane przez dorosłych, tak jak oni postępują wobec swoich przyjaciół czy współmałżonka”. A teraz przeczytajcie powyższe dwa fragmenty jeszcze raz:
„Mężczyźni, uczestniczący w naszym kursie, są bardzo zadowoleni z przekazy, wanej im wiedzy o tym, jak można modyfikować zachowania własnych żon, które tak trudno im zaakceptować. Niektórzy stwierdzają w czasie kursu szkolenia:«?% mogę się doczekać, by wrócić wreszcie do domu i wypróbować jedną z omawianych tutaj metod, gdyż moja żona od miesięcy wyprowadza mnie z równowagi)/'.
Tymczasem w trakcie szkolenia T. Gordon uczył o tym, że: „Kobiety powinny być tak samo traktowane jak mężczyźni, gdyż one lubią odczuwać, że obdarzane są zaufaniem i równorzędnie są traktowane przez mężczyzn, tak jak oni postępują wobec swoich przyjaciół”.
Czy dostrzegliście w którejś z wyżej wymienionych wersji akt dyskryminacji1 W jednym i drugim przypadku odnieście to do własnych odczuć, doświadczeń. Jak to jest, że pedagodzy tak łatwo godzą się z tą pierwszą wersją, mimo zapewnień
0 podmiotowym traktowaniu dzieci, natomiast protestują przeciwko jawnemu dyskryminowaniu kobiet przez mężczyzn?! Zdaniem Hubcrtusa wszystkie teksty pedagogiczne, wychodzące z teleologicznych założeń ich twórców i realizatorów „Ja wiem lepiej niż ty, co dla ciebie jest dobre” kryją w sobie dyskryminację wobec dzieci i młodzieży, na którą nie godzi się antypedagogika. To prawda, że anty-pedagogika pozbawia wychowawców ich odpowiedzialności za dzieci i tkwiącej u jej podstaw władzy i przemocy. Po stronie dorosłych kończy się panowanie, jednostronna dominacja, po stronie dziecka zaczyna się bycie człowiekiem,
Jak zatem wchodzić w relacje z dziećmi, by nie wprowadzać do nich owej dyskryminacji? Carl Rogers sformułował kilka pytań bezpośrednio adresowanych do nauczycieli, pozwalających im na poszukiwanie prawidłowych relacji z dziećmi, Oto one:
„l. Czy potrafię pozwolić sobie na wejście w wewnętrzny świat rosnącej, poznającej jednostki? Czy potrafię, nie stając się sędzią i krytykiem, wejść, zobaczyć
1 docenić ten świat?
2. Czy potrafią pozwolić sobie na całkowitą szczerość z tymi młodymi ludźmi i podjąć ryzyko otwartych, ekspresywnych wzajemnych stosunków, w których obie strony mogą się czegoś nauczyć? Czy odważę się być sobą w intensywnych grupowych stosunkach z tą młodzieżą?
3. Czy potrafię odkryć zainteresowania każdej jednostki i pozwolić jej lub jemu podążać za tymi zainteresowaniami, dokądkolwiek mogą one prowadzić?
4. Czy potrafi*; pomóc młodym osobom w zachowaniu jednej z najcenniejszych właściwości — ich szerokiej, upartej, pobudzającej fascynacji sobą i otaczającym światem?
5. Czy potrafię być twórczym w ułatwianiu im poznawania ludzi, doświadczeń, książek i innego rodzaju źródeł, które pobudzają ich ciekawość i ożywiają zainteresowania?
6. Czy potrafię zaakceptować i ożywić dziwne i niejasne, niedoskonale myśli i dzikie impulsy i wrażenia, które zapowiadają twórcze uczenie się i działalność twórczą? Czy potrafię zaakceptować czasami odmienne i niezwykłe osobowości, które mogą produkować twórcze myśli?
7. Czy potrafię pomóc młodym uczniom, by stali się jedną całością-zintegro
wanymi z uczuciami przenikającymi ich idee i ideami przenikającymi ich uczucia i ich ekspresją obejmującą całą osobę?”71
Jeżeli na wszystkie pytania odpowiedziałeś pozytywnie („tak”), to znaczy, iż przestałeś już myśleć pedagogicznie i potrafisz obcować z dziećmi „z drugiej strony wychowania”.
Hubertus von Schocnebeck wybrał drogę uczenia się nowych interakcji od dzieci, przebywając w „ich krainie” w roli gościa i przyglądając się jej tak, jak doświadcza się obcej sobie kultury. „Kito tego nie czyni, ten brutalnie wkracza ze swoim usposobieniem, swoim własnym -typowym dla dorosłych - sposobem życia do
dziecięcego sposobu egzystencji i nie doświadcza niczego poza tym jedynie, jakie ma sam na ten temat wyobrażenie. Trudność sprawy polega właśnie na tej umiejętności «bycia gościem». Można ją jednak w sobie rozwinąć dzięki takiej właściwości jak bezwarunkowa akceptacja dziecka takim, jakim ono jest i empatia”72. Prze: dwa lala spotykał się z dziećmi w małych grupach heterogenicznych wieków i płciowo bez jakiegokolwiek planu czy założeń poznawczych. Ot, tak jak spotykaj się przyjaciele, by po prostu być ze sobą przez jakiś czas. Nie kierował żadną z gru starając się maksymalnie utrzymać w nich status równoprawnego członka. Jedyni
co ustalili wspólnie, to: co będą robić - rozmawiać, bawić się, dyskutows
wędrować? Przez cały czas byli ze sobą w dynamicznych, zmiennych interakcja!
Traktując swoich towarzyszy spotkań w sposób wolny od jakichkolwiek inter pedagogicznych, otworzył się na ich świat, świat łudzi samostanowiących o sol Dzięki „wewnętrznej przemianie”, duchowemu zwrotowi ku umiejętne
71 C. Rogers, Can Leaming Encompan Both Ideas and Feclings? „Education" 1974, nr 3 i. Grochulska-Stec, Klimat psychologiczny warunkiem rozwoju poznawczego i społecznego dzi „WKorczakowskim Kręgu" 1989, nr 25, s. 58—59.
n H. v. Schocnebeck, Gasi im Kinderland. Antipadagogische Erfagrungen-Reflexion undP H v Schóncbeck (Hrsg.), Mulheim 1985, s. 17.