AKWATYCZNK MOTYWY 9
r/ck;j odwioc/n\ch obrzędów ludowych. Jest żywicielką llisów (oryli) oraz nadbrzeżnych wieśniaków. Jest rzeką, z którą zjednoczyły się łzy ludu i jego znój. Spływa w nią, by uświęcić jej wody, krew męczenników wolności (Dziecię Starego Miasta <1863> Kraszewskiego). Jest rzeką westchnień i tęsknot wygnańców, i rzeką nadziei, która na wiosnę ściąga do swych brzegów ptaki z dalekich krain (Nad Wisłą < 1854) i Do Wisły <1861) Lenartowicza). Przepływająca przez ziemie trzech zaborów staje się — począwszy od Pieśni o ziemi naszej (1835, wyd. 1843) Pola — najpowszechniej znakiem niezniszczalnej wspólnoty ludu od Karpat po Bałtyk.
Bo rzeki — Wisła zaś najwyraziściej — bardziej niż jeziora obsługują wyobraźnię historyczną. Płynąc przez Polskę, rzeźbią i zdobią jej wizerunek geograficzny, nadają „fizjonomię” przestrzeni ojczystej, ale jeszcze wyraźniej „płyną” przez dzieje. Ich wieczną ruchliwość, ich wezbranie i spadki, ich zakola i rozlewiska, ich kres w morzu — wszystko to od dawien dawna służyło wyobrażeniom czasu, „przekładało się” na czas, który — to komplikując się wypadkami, to leniwiejąc — stale roztapia się w wieczności-oceanie. Polskie XIX-wieczne „wierne rzeki” pełne są historii. „Nie sąż te brzegi otwartą księgą dziejów?” — pisał O. Flatt w broszurze Brzegi Wisły (1854).
W tej funkcji widzieli rzeki także pisarze pozytywistyczni. Bug w poemacie Konopnickiej Unici (1910) towarzyszy dramatowi podlaskiego ludu, prześladowanego za wierność religii i narodowości ojców. Niemen, wszechobecny w powieściowym eposie Orzeszkowej (1887), strzeże mogił i tradycji przodków, których ideami karmią się pokolenia, oraz dostojnie świadkuje niezniszczalnemu u swych brzegów życiu polskiemu. W Chamie (1888), którego bohaterem jest nadniemeriski rybak, rzeka — niczym Jordan z Ewangelii — toczy wody mądrości uświęcającej. Rzeki i strumienie stanowią nieodłączny składnik wiejskiego pejzażu naturalnego w nowelach i powieściach Prusa (Białka w Placówce, 1886). Wisła w Lalce (1887—1889), najbardziej warszawskiej powieści pozytywistycznej, pojawia się i jako motyw krajobrazowy, i — po raz pierwszy w takim ujęciu — jako problem zdrowego środowiska życia. Niemało rzek i strumieni w roli składników środowiska naturalnego (walki o byt, pracy) przewija się przez naturalistyczne powieści i nowele Dygasińskiego.
Morza. Różnorakie znaczenia symboliczne i kompleksy wyobraźni poetyckiej związanej z wodami zbiegają się w romantycznej poezji mórz i oceanów. To romantyzmowi przypadło w udziale odkrycie wielości ich poetyckich sensów, do czasu bowiem romantyzmu obrazy mórz gościły w naszej literaturze bądź na prawach reminiscencji z literatur antycznych (zwłaszcza Odysei Homera i Eneidy Wergiliusza), bądź jako składniki alegorii lub przypowieści moralnych, bądź — to najrzadziej — jako sprawozdania wierszem albo prozą z peregrynacji morskich, odbywanych z konieczności i (jeśli nawet ciekawych) kończonych z ulgą oraz z przestrogami dla czytelnika, by się na morze nie zapuszczał.
Romantyczne marzenia o morzach łączą się z tęsknotą za przeżyciem wzniosłości natury autentycznej i za nieskończonością, za doznaniem potęgi bytu, za przybliżeniem się ku tajemnicy wieczności wśród „żywiołu” bezkresnego, niezgłębionego, którego wspaniałości nic na ziemi zrównać nie zdoła. Toteż w pionierskich dla marynistyki romantycznej w Polsce Sonetach krymskich marzenie o morzu zawiera się już w obrazie podróży przez „suchy ocean” Stepu Akermańskiego. I nie jest przypadkiem, że romantyczna poezja mórz nie od przeżycia morza ojczystego się zaczęła, lecz od doznania morza jako uniwersum wód niezależnego od „ojczystości”. Morze bowiem silniej — i nie tylko w naszej poezji romantycznej — pobudzało wyobraźnię uniwersalistyczną, bardziej niż wody lądowe oddalało od „czucia” historii i czasu ku „czuciu” wieczności.
W obrazy należące do morskiego tryptyku w Sonetach krymskich (Cisza morska, Żegluga, Burza) jest wpisana dwuznaczność bytu („Cichymi gra piersiami rozjaśniona woda / Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda”) i zarazem jego niepokojąca gorycz („O morze! pośród twoich wesołych żyjątek / Jest polip, co śpi na dnie, gdy niebo się chmurzy, / A na ciszę długimi wywija ramiony”). Jest zwycięska radość pędu wśród nieogarnionej przestrzeni, lotu „skroś niebios”, poskromienia fal i obłoków, przekroczenia ziemskich ograniczeń, zjednoczenia się z kosmosem (Żegluga) — i jest niebezpieczeństwo burzy, klęski, śmierci, a może jeszcze od nich dotkliwsze — niebezpieczeństwo samotności. Morze jest i urodą, i bestią świata: „W jego szumach gra światło jak w oczach tygrysa” (Aluszta w dzień).
Od Sonetów krymskich zaczyna się kariera morza w polskiej poezji romantycznej. Stawało się ono odtąd celem ucieczek od „czczości” świata i „nudy” życia, przestrzenią przeżywania wzniosłych uczuć i synonimem wolności. Dla wizji morza-wolności istotne znaczenie miały także — prócz Sonetów krymskich — utwory programowe: Żeglarz Mickiewicza i Żegluga poety Goszczyńskiego. W obu trwa echo tradycyjnej alegorii żeglarskiej, w której ogólnikowo opisywane morze