178 Jan Dąbrowski
krzemienia (J. Dąbrowski, M. Mogiclnicka-Urban 1993, s. 88 n.). Ostatnio nasze wyobrażenia o używaniu oręża krzemicnicgo uległy istotnej zmianie dzięki odkryciu w Laskach, woj. Kalisz, grotu oszczepu z tego surowca (M. Kobusie-' wieź 1988, s. 77, ryc. 13c). A więc w grą wchodzą nie tylko krzemienne grociki strzał (ryc 1). Zestawienie J. Fogla (1979, s. 112 n.) obejmuje jedynie 23 takie grociki przy 372 z poroża i kości oraz 316 z brązu. Ta pierwsza liczba jest z całą pewnością kilkakrotnie za niska (można ją powiększyć m.in. o okazy z Biskupina i Smuszewa - por. J. Żurek 1938, s. 28:, F. Maciejewski 1950a, s. 92; T. Malinowski 1958, s. 92 n.). Istotne jest tu również i to, iż znana ilość grodków z kości i rogu, które przecież mają szanse przetrwania na niektórych jedynie stanowiskach, jest o 18% większa od ilości okazów z brązu. Wynika z tego, że grociki metalowe stanowiły jedynie niewielką część używanych wówczas grocików. gdyż nie ma powodu przypuszczać, iż okazy krzemienne były czymś tak rzadkim, jak to wynika z dzisiejszych ujęć.
Ryc. 1 Pysznica, woj. Tarnobrzeg, stan I. Krzemienny drapacz, grocik lancetowaty, grocik trójkątny z wydzielonym trzonkiem z cmentarzyska łużyckiego (wg S. Kadrowa)
Abb I. Pysznica, Woiw. Tarnobrzeg, FsL I. Silex-Schabcr, Lanzettpfcilspilzc, drcicckigc Stielpfcilspilzc ousdem Grabcrfcld der Lausitzer Kultur (nach S. Kadrów)
Przykłady takie można mnożyć — jeżeli każde gospodarstwo musiało mieć przynajmniej jeden, a najprawdopodobniej kilka sierpów, to dlaczego są one stosunkowo tak rzadkie w znaleziskach? Okazy znajdowane na osadach (T. Węgrzynowicz 1969, s. 108, ryc. 2; K. Szamałek 1987, s. 92) wskazują na używanie różnych rodzajów sierpów krzemiennych przez cały czas trwania kultur łużyckich. Dodać wypada, że pod względem walorów użytkowych sierpy krzemienne nie różnią się od brązowych (J. Coles 1977, s. 42 n.), natomiast niewątpliwie mają tą wyższość, iż w wypadku uszkodzenia mogły być niemal bezzwłocznie naprawione. Można chyba zaryzykować twierdzenie, iż wiele wkładek do sierpów zostało po prostu przeoczonych przez niedostatecznie znających materiały krzemienne badaczy kultury łużyckiej. Nie ułatwia to wypowiadania się na temat narzędzi żniwnych. Po tych wszystkich rozważaniach zasłużyliśmy sobie na chwilę odprężenia przy poezji. Zwróćmy się do księgi IX „Pana Tadeusza”. Sak, syn Chrzciciela...
.. Ciągnie za sobą długie sążniowate drzewo Uzbrojone w krzemienie i w guzy, i sęki. "
do czego poeta daje taki oto swój komentarz:
Maczuga litewska robi się tym sposobem: wypatruje się młody dąb i nacina si(oddołu do góry siekierą tak, ażeby korę i miazgę rozerznąwszy, drzewo z lekka poranić. W te karby wtykają się ostre krzemienie, które z czasem wrastają w drzewo i tworzą guzy twarde. Maczugi stanowiły za czasów pogańskich główną broń piechoty litewskiej; dotąd używają się niekiedy i zowią się nasiekami."
Z. Gloger (1958, t. II, s. 255) zna taką broń między innymi pod nazwą „nasiek” i podaje, że krzemyki wbijano w młode brzózki lub dębczaki. W XVII wieku zakazywano chłopom używania owych nasicków, zresztą odróżnianych od maczug. Pomijając maczugą Heraklesa przypomnieć należy, że w niektórych regionach Grecji zależnych chłopów zwano korynepheroi, czyli uzbrojonymi w maczugą (B. Bravo, E. Wipszycka 1988, s. 147). Znaleziska drewnianych maczug znane są z epoki brązu z innych stron Europy (R. Maier 1972), a przy pewnej dozie fantazji można próbować tak określić przynajmniej jeden z zabytków biskupińskich (por. W. Hcnsel 1938, s. 56, tabl. XLVI: 2). Rzadko odkrywane kamienne głowice buław (J. Fogel 1988, s. 11 n-), pośrednio potwierdzają używanie maczug. Ówczesne miecze brązowe były bardzo podatne na złamanie, o czym czytamy choćby w księdze III, ale tym razem „Iliady”:
„Zaś Menelaos swój miecz wykładany srebrem wydobył Podniósł i ciął nim w grzbiet szyszaka Parysa - a oto Prysnął w kawałki miecz i wypadł z ręki Atrydy. ”
Coś takiego nie zdarzyłoby sią wojownikowi z maczugą. Oczywiście, od owych przykładów do interpretowania kilkunastu krzemieni, znalezionych w popielnicowym grobie łużyckim, jako pozostałości takiego nasieku, droga aż nazbyt daleka. Chyba jednak tego rodzaju broń winna być uwzględniana w naszych ■rekonstrukcjach, mimo iż za jej istnieniem przemawiają jedynie czysto spekulatywne argumenty.
Przy okazji przeszliśmy już do problemu reprezentatywności znalezisk przedmiotów drewnianych, bynajmniej nie dającego sią załatwić przy pomocy stwierdzenia o wielce wyrywkowych danych. Czemu bowiem znaleziska biskupińskie, a także te z palafitów, nie dostarczają większej ilości tych przedmiotów, których można by tam spodziewać się przede wszystkim. Dla przykładu podam, że Biskupin dostarczył już kilku wioseł, ale ani jednej łopaty, choć było to narzędzie potrzebne tak do dorywczych prac na terenie grodu (nawet po jego zbudowaniu), a także i do uprawy ogrodniczej (por. A.F. Harding 1976, s. 513 n.). Tymczasem ledwie można wskazać jeden przedmiot z łopatki zwierzęcej, który być może dałoby się tak określić (por. Z.A. Rajcwski 1950, s-178, ryc. 18), a nieco pewniejsze znalezisko pochodzi z palafitu zedmarskiego, a więc tuż znad polskiej granicy (O. Rossius 1933, s. 90, ryc. 18k). Ciekawe, że