Czy Polska straciła w. XIX poć. względem nowoczesnej cywilizacji? in
w nim imraanenUiie idea ewolucjonizmu. Zgodnie z nią cywilizacja ma
jeden tylko podstawowy wzorzec — „zachodni” alias „europejski” _
w którym konstytutywne jej cechy i wartości osiągają maksymalne dla
danego okresu realizacje. Rozwój innych społeczeństw „wstępujących_
jak się zwykło mówić — na drogę cywilizacji” polegać miał zatem na odtwarzaniu z historycznym opóźnieniem tego samego wzorca. 1 jakkolwiek zdawano sobie sprawę, że niepodobna precyzyjnie wymierzyć owych opóźnień i dystansów, to przecież porównań dokonywano, i dokonuje się do dziś, w kategoriach wyższych lub niższych „Stopni cywilizacji” albo „etapów rozwoju”. Brzmienie pytania sformułowanego przez redakcję „Kwartalnika Historycznego” odzwierciedla również to ewolucjonistycz-ne założenie.
Ewolucjonizm jest, jak wiadomo, od dwustu lat poddawany wciąż odnawiającej się krytyce ze strony różnych obozów ideowych: konserwatystów, romantyków, nacjonalistów i niektórych ugrupowań lewicowych. Był i jest ostro zwalczany przez różne szkoły w antropologii kulturowej, a niekiedy także w ekonomii. Wspólna wszystkim tym atakom jest krytyka okcydentalistycznego „burżuazyjnego” wzorca, zaprzeczenie jego pretensji do uniwersalizmu i obrona swoistości poszczególnych kultur narodowych czy etnicznych, realizujących jakościowo odmienne, a więc nieporównywalne na jednej skali, zespoły wartości. Argumentacją taka bywała mocna i pospolita także w Polsce i do dziś znajduje u nas zwolenników: a trzeba zauważyć, że na jej gruncie pytanie o tempo modernizacji i o ewentualne „straty czasu” bądź nie ma w ogóle sensu, bądź ma sens odwrócony, jeżeli się uzna, że uniformizm nowoczesnej cywilizacji niszczy cenne idiomatyczne cechy narodowych kultur.
Trudno zaprzeczyć, że w pewnej mierze dzieje się tak rzeczywiście. Lokalny folklor, sielski obyczaj, szlachecki kwietyzm ustępują miejsca bardziej sfunkcjonalizowanemu stylowi życia. W zamianie tej jedni upatrują raczej korzyści, inni raczej straty, jedni „wzrost”, „rozwój” i „postęp”, inni upadek, dekadencję, kolonializm i zatrucie środowiska. Wszelako ekspansja zachodniego wzorca cywilizacyjnego, dobra czy zła, okazała się faktem niepowstrzymanym. Obrona „narodowości” przez jej przeciwstawienie „cywilizacji” nigdzie nie była skuteczna; skuteczna bywa obrona narodowości przez sprzymierzenie się jej z cywilizacją, przez uczenie się jej.
W Polsce XIX wieku przymierze takie miało swoich wymownych orędowników, ale nigdy naprawdę i z przekonaniem — poza może Wielkopolską — nie zostało zawarte. Różne można brać cechy wskaźnikowe: techniczne uzbrojenie pracy i jej wydajność, odżywczą wartość diety, spożycie mydła, przeciętne trwanie życia ludzkiego, wygląd chłopskiej zagrody i robotniczego mieszkania, odsetek analfabetów, wskaźniki sko-laryzacji, czytelnictwo gazet i książek, i wiele innych — i prawie zawsze okaże się, że dystans między ziemiami polskimi a europejską czołówką był większy w końcu stulecia niż na jego początku.
Winna temu była na pewno niewola. Ale niekoniecznie i nie tylko niewola narodowa. Rosja, Turcja, Hiszpania były państwami niepodległymi, a przecie Polski pod względem cywilizacyjnym nie wyprzedziły. Dla nowoczesnej cywilizacji żyzny okazał się tylko ustrój liberalno-demokratyczny, stopniowo rozszerzający skład społeczeństwa obywatelskiego, udział w prawach politycznych, wyzwalający życiowe aspiracje i inicjatywę jednostek, ale także stopniowo zwiększający kontrolną i korekcyjną funkcję państwa i samorządów terytorialnych, a to przez praw-