210
210
Bordo poszukuje bardziej efektywnego p0iu kursu o ciele kobiety. Podążając za logiką wywo^?ne£o ta uważa, że przede wszystkim należy właściwie stytuujące mechanizmy władzy (nie w znaczeniu°^^ ke j ne”), zamiast eksponować głównie jej represyjne wi Ten zabieg pozwoliłby na ujawnienie struktury, Za twem którei kobiecy podmiot wikła sie we
utrzymującymi go w opresji. Autorka widzi zwłasżcz Sl^ bą ujawnienia tych mechanizmów, które w taki spo xF0lr^ obrażają znaczenie obiektywnie ograniczających i uzal^ cych, a nawet zabójczych, warunków, że są one doświa?1^' jako... wyzwalające i życiodajne1. Własne analizy zab°^ odżywiania jako procesów uwarunkowanych rodzajem^*1 derl autorka uważa za swój wkład do zbudowania takiego a kursu.
UWAGI KOLCOWE
Krytyka feministycznej filozofii postmodernizmu przeprowadzona przez Bordo nie wydaje mi siq do końca uzasadniona. Poststrukturalizm (jako filozofia postmodernizmu) pomimo oskarżeń o nihilizm, ani nie rezygnuje z zaangażowania politycznego, ani nie obezwładnia polityki, nawołuje tylko do odejścia od bezkrytycznej akceptacji polityki tożsamości (post-
Aobite* ciafo w męskiej kulturze
strukturalizm odnosi się z rezerwą do wszelkiej polityki tożsamości, nie wyłączając tej, która odwołuje się do indywidualnych tożsamości). Koncentruje się zwłaszcza na eksponowaniu historycznych, politycznych i lingwistycznych sił, które sprawiają, że takie zjawisko jak seksizm jest możliwe. Bordo podważa sensowność „transcendowania rodzajowych dualizmów” w naszej obecnej, nadal rodzajowo podzielonej kulturze2. Jednakże poststrukturalizm nie zmierza do prostego transcendowania tych dualizmów, poddaje je raczej krytyce; podważa je, destabilizuje, a nie lekceważy. Stabilna binamość mężczy-zna/kobieta i jej pochodne funkcjonują jako wsparcie dla sek-sistowskiego status quo, choć owa dwubiegunowość nie znajduje pełnego uzasadnienia w biologii jak i brak dowodów na jej społecznie konieczny charakter. Proste opisywanie owej binamości i jej implikacji może służyć do jej podtrzymywania, a przecież Bordo nawiązując do swych marksistowskich inspiracji sama podpisuje się pod tezą, że teoria powinna starać się zmieniać świat (co usiłują czynić postmodemistki), a nie tylko opisywać zastany status quo. Prócz tego nie jest do końca jasne, jaki jest ten status quo i czy amerykańskie społeczeństwo rzeczywiście tak jednoznacznie przeprowadza rodzajowe dystynkcje. Głośne dyskusje na temat sytuacji gejów w wojsku i w kościołach, pozycji i praw transseksualistów czy samego feminizmu są „gorącymi” tematami w telewizyjnych programach i zajmują miejsca na pierwszych stronach popularnych gazet i magazynów, co dowodziłoby, że rodzaj i płciowe rozróżnienia stanowią tematy uważane za godne krytycznego rozpatrzenia. Nie byłoby potrzeby podkreślania, a często wręcz agresywnej obrony, „wartości rodzinnych”, gdyby były one w społeczeństwie uważane po prostu za naturalne3. Bordo obawia się też
Jak gdyby odpowiedzią na to wezwanie Bordo jest bardzo ciekawy artykuł Bożeny Chołuj na temat mechanizmów działania terroru mody, który ukazał się w biuletynie OŚKi w 1998 roku. Zacytują tu charakterystyczny fragment tego tekstu: „Kiedy terror piękna przekracza sztywne granice, w sposób zbyt radykalny naruszając silne przyzwyczajenia, wtedy popularyzatorzy mody odwołują się do tzw. względów zdrowotnych, znajdując w medycynie wyrokującą instancję” (B. Chołuj, Błędne koło terroru, „OŚKa”, Warszawa, On Linę 1998).
S. Bordo, Unbearable Weight, op. cit., s. 242.
Przykładem może być tu burzliwa dyskusja (w całych Stanach Zjednoczonych) wywołana politycznymi akcjami ultra prawicowej organizacji założonej w Colorado Springs w połowie lat 90., usiłującej nie dopuścić do przegłosowania poprawki do Konstytucji przyznającej cywilną ochronę prawną homoseksualistom.