zowane i wartościowane jako fakty kumulujących się doświadczeń jednostki, tak aby dały się porównać z doświadczeniami innych jednostek uczestniczących w swoistym wyścigu przyjemności życia. Przy tej postawie chodzi po prostu o to, „by zaliczyć” jak najwięcej zwiedzanych miejscowości i związanych z nimi atrakcji życiowych. Postawa taka jest zaprzeczeniem postawy kontemplacyjnej, która pozwala wykorzystać właściwie dla krajobrazu naturalnego terapeutyczne oddziaływanie na psychikę ludzką. W przyszłym zlaicyzowanym, wysoko uprzemysłowionym społeczeństwie resztki naturalnego krajobrazu muszą stać się swoistymi sanktuariami, gdzie można będzie doświadczać przeżyć, których coraz bardziej brak będzie w zwykłym, codziennym życiu. Bliższe jednak zorientowanie się w funkcjach, jakie pełni turystyka, i w tendencjach, jakie w tym względzie występują, wymaga ustaleń empirycznych. Badania takie powinny nam wskazać motywacje, jakimi ludzie kierują się podczas obcowania z naturą.
Wracamy do zasadniczego wątku naszych rozważań. Pierwotne pozaczasowe stany świadomości są bardzo nęcące dla człowieka, w stanach tych bowiem zniesione zostają antynomie analizowane przez nas w pierwszym rozdziale pracy. Zniesione zostaje przeciwieństwo podmiotu i przedmiotu, bytu i powinności. Jaźń przestaje być jaźnią-dla-siebie, jest tylko jaźnią-w-sobie identyczną z treścią przeżywanych doznań. Jej los jest nieodłączny od losu przeżywanych treści. Nie ma podziału na ja i nie-ja. Świadomość wy da je się być identyczna z wypełniającym ją Kosmosem. Śmierć jest nieistotna wobec wieczności treści, które są jedynymi treściami świadomości, a którymi jest cała otaczająca nas rzeczywistość.
We wszystkich opisanych wyżej stanach, a także w stanach bardziej zwyczajnych, które znane są każdemu z nas, działa ta sama zasada: im bardziej świadomość nasza zanurza się w aktualną rzeczywistość, im bardziej jest nią wypełniona, tym bardziej
skrócona zostaje strzałka czasu. Im bardziej świadomość wypełniona jest aktualną rzeczywistością, tym mniej wypełniona jest czasem. I odwrotnie, im bardziej zaznacza się strzałka czasu, tym słabszy kontakt z aktualną rzeczywistością. Urzędnika traktującego czas pracy czysto instrumentalnie nie bawią desenie segregatorów, nie dostrzega on faktury leżących przed nim pism. W świecie czasu ginie cała „faktura bytu”, w kontakcie z nią — ginie czas.
Nasze aktualne istnienie jawi się nam jako punkt przecięcia „płaszczyzny” aktualnego świata ze strzałką czasu. Jest ono więc ograniczone we wszystkich kierunkach — przestrzennie i czasowo. Człowiek nie godzi się na te ograniczenia i przekracza je — raz „wzdłuż” strzałki czasu, innym razem •—■ „wszerz” aktualności świata. Normalna zdrowa osobowość przeżywa oba stany świadomości cyklicznie: praca i działalność twórcza uwarunkowana jest, jak widzieliśmy, świadomością strzałki czasu i przedmiotowym widzeniem siebie. Na dłuższą metę życie czasem jest jednak nieznośne i wymaga powrotu do stanów wiecznego teraz.
„Żyjemy tu na ziemi — pisze Simone Weil •— w czymś, co jest mieszaniną czasu i wieczności. Piekło będzie samym czasem.”1
Brzmi to trochę biblijnie, ale myśl jest trafna: życie bez doświadczeń wiecznego teraz jest niemożliwe, a w każdym razie bardzo trudne. Toteż każde życie ludzkie obfituje w tego typu czy podobne doznania autoteliczne.
Weźmy chociażby problem upojenia alkoholowego. Napisano tysiące tomów na temat przyczyn alkoholizmu i istoty ludzkiego pociągu do kieliszka, odwołajmy się jednak do świetnej analizy Prousta:
„Otóż jeżeli już przybywając do Rivebelłe odrzuciłem od siebie owe kule rozumowania i samokontroli, pomagające naszej niemocy iść prosto, i czułem się
1 S, Weil: S-UłifKlomość nadprzyrodzona, Warszawa 1965, s. 150.
173