0. CZYN BOHATERSKI JAKO PRZEZWYCIĘŻENIE ŚMIERCI
Rozwińmy nieco szerzej wątek zaznaczony w cytatach z Saint-Exupery’ego — wątek czynu bohaterskiego wymagającego poświęcenia życia w imię przyjętej idei. Wszystko, cośmy dotychczas mówili o czasie stacjonarnym i działaniu twórczym, poprzez które człowiek wchodzi w kontakt z pozaczasową rzeczywistością wartości, wszystko to w sposób szczególnie ewidentny występuje w czynie bohaterskim. Świat idei jest wartością trwającą poza czasem, poświęcając życie idei człowiek wpisuje je w ten trwały, po-zaczasowy system wrartości. Zostaje przezwyciężona śmierć jako fatum odbierające życiu wszelki sens, czyniące je absurdem. Śmierć służy wówczas wartościom życia, jakimi są wzniosłe ideały.
W pospolitym mniemaniu człowiek skazany na niechybną śmierć musi zachowywać się w sposób całkowicie odmienny niż ludzie żyjący zwykłym życiem. Niezupełnie rozumiemy japońskich kamikaze, którzy lecąc na całkowicie pewną śmierć działali dokładnie i precyzyjnie. Wydaje się nam, iż człowiek w obliczu mającej za chwilę nastąpić śmierci jest całkowicie obojętny na wszelkie sprawy tego świata, jedynym jego uczuciem jest lęk i trwoga przed tym, co się za chwilę ma zdarzyć. Rzeczywiście, taka postawa jest jedyną możliwą w przypadku życia, dla którego śmierć jest czymś absolutnie zewnętrznym i obcym. Potok działań, myśli i dążeń uwarunkowany jest wartościami, które się nigdzie nie stykają ze śmiercią. Śmierć przecina ten potok w sposób okrutny, straszny i bezwzględny. Po odczytaniu werdyktu śmierci nie może więc być mowy o normalnych ludzkich dążeniach i namiętnościach. Toczący się na przekór śmierci potok zostaje przecięty raz na zawsze. Pozostaje odrętwienie i zwierzęce odruchy przerażenia.
Inaczej w przypadku śmierci mającej służyć jakimś wielkim sprawom tego świata. Ewentualna śmierć zostaje tu przyjęta wcześniej jako element
nadający wzniosłość, wagę i znaczenie największym ideałom życia. Gdy życie to jest ściśle sprzężone z ideą, gdy jest. życiem dla idei w pełnym tego słowa znaczeniu — śmierć wzmaga intensywność oddziaływania idei, a przez to intensywność samego związanego ściśle z ideą życia. Wyrok śmierci, określenie dnia i godziny końca fizycznego trwania nie przecina wcale potoku codziennych trosk, kłopotów i dążeń, śmierć była bowiem dawno wmontowana w ów potok jako element potęgujący jego siłę i natężenie.
Można by przytoczyć niezliczoną ilość przykładów przejęcia się sprawami życia i walki u ludzi skazanych na niechybną śmierć. W 1968 roku ukazał się zbiór listów do rodziny Krystyny Wituskiej1, która pracowała w Warszawie dla wywiadu AK. W 1942 roku w wieku dwudziestu dwu lat została aresztowana, osadzona w więzieniu, a następnie skazana przez sąd hitlerowski na karę śmierci.
Od pierwszego listu aż po ostatni obserwujemy w tej dziewczynie stopniowe przyswajanie sobie tragicznej sytuacji — do pełnej jej akceptacji z pobudek ideologicznych. Jedynym zmartwieniem i zgryzotą ostatnich jej dni staje się nie problem śmierci, ale problem życia — troska o najbliższych, o matkę, i chęć ulżenia im w ich rozpaczy. Posłuchajmy: „...nie jestem już tak przywiązana do życia jak dawniej — pisze w jednym ze swych pierwszych listów do matki — mam tylko jedno jedyne pragnienie: — Ciebie pocieszyć.”2
„Co do kary — pisze nieco później — wiem już, jaka będzie. (...) Nie jest tak źle, z czasem można się przyzwyczaić do każdej myśli.”3
„Ludzie z zewnątrz wyobrażają sobie, że ktoś skazany na śmierć odchodzi od zmysłów ze strachu i rozpaczy. W rzeczywistości jest jednak zupełnie inaczej.
1 K. Wituska: Na granicy tycią. I śmierci, Warszawa 296B.
2 Tamże, s. 43.
9 Tamże, 5. 52.
m