108 O rozumie I.I.7
rzeczne na te tematy; i możemy spostrzegać każdą niezgodność między tymi ideami tak dobrze, jak gdybyśmy w pełni je mieli przed sobą. Tak, gdybyśmy zamiast powiedzieć, że w czasie wojny słabsza strona zawsze ucieka się do negocjacji, powiedzieli, ze słabszy zawsze ucieka się do podboju, to wówczas nabyty już nawyk przypisywania pewnych stosunków ideom towarzyszy niezmiennie tym słowom i sprawia, że od razu spostrzegamy niedorzeczność tej ostatniej tezy; zupełnie tak samo jak pewna idea indywidualna może nam służyć w rozumowaniu, które dotyczy innych idei, choćby te były bardziej różne od niej pod wieloma względami.
Po czwarte, wobec tego, że indywidualne rzeczy zostają zebrane w jedno i objęte jednym terminem ogólnym ze względu na to podobieństwo, jakie między nimi zachodzi, przeto ten stosunek musi ułatwiać im zjawienie się w wyobraźni i musi sprawić, żc zostają łatwiej poddane umysłowi przy odpowiedniej sposobności. Istotnie też, jeśli rozważamy zwykły bieg myśli w rozmyślaniu lub w rozmowie, to znajdujemy wiele racji, iżby się w tym upewnić. Nie ma rzeczy bardziej godnej podziwu niż ta gotowość i łatwość, z jaką wyobraźnia poddaje swe idee i stawia je przed umysłem w tej samej chwili, w której stają się one konieczne lub użyteczne. Wyobraźnia przebiega od jednego końca świata do drugiego, zbierając te idee, które należą do danego tematu. Można by pomyśleć, że cały świat intelektualny idei zjawia się naraz przed naszym wzrokiem i że nie potrzebujemy czynić nic więcej, jak tylko wybrać te, które są najbardziej odpowiednie dla naszego celu. W istocie rzeczy nie mogą one wszystkie być obecne, wyjąwszy tylko te właśnie, jakie w ten sposób zbiera pewnego rodzaju magiczna władza duszy, która, choć jest zawsze najbardziej doskonała u wielkich geniuszy i jest właściwie tym, co nazywamy geniuszem, to przecież nie da się wyjaśnić nawet największymi wysiłkami rozumu ludzkiego.
Być może te cztery rozważania mogą przyczynić się do tego, iż znikną wszystkie trudności z hipotezy, jaką wysunąłem co do idei oderwanych, hipotezy tak bardzo przeciwnej temu, co przeważało dotychczas w filozofii. Lecz, prawdę mówiąc, pokładam największe zaufanie w tym, co już dowiodłem, co się tyczy niemożliwości idei ogólnych, jak się je zazwyczaj przedstawia. Z pewnością musimy szukać nowej koncepcji w tej dziedzinie, a jest oczywiste, ze nie ma tu innej poza tą, którą
wysunąłem. Jeśli idee mają naturę indywidualną i jeśli jednocześnie liczba ich jest skończona, to tylko drogą nawyku mogą stać się ogólne w swej funkcji reprezentacyjnej i obejmować nieskończoną ilość innych idei.
Nim porzucę ten temat, zastosuję te same zasady, by wyjaśnić owo rozróżnienie myślowe (distinctio rat i on i s), o którym tak wiele mówiono, a które tak mało rozumiano w szkołach. Tego rodzaju jest rozróżnienie kształtu i ciała, które ma ten kształt, ruchu i ciała, które się porusza. Trudno wyjaśnić to rozróżnienie dlatego, że mocą zasady, którą wyjaśniliśmy powyżej, wszelkie idee od siebie różne dadzą się oddzielić od siebie. Stąd bowiem wynika, że gdyby kształt był różny od ciała, które ma ten kształt, to idee tych dwóch rzeczy dałyby się zarówno oddzielić, jak i rozróżnić; jeżeli zaś nie są różne, to ich idei nie można ani oddzielić, ani odróżnić. Co więc rozumiemy przez to rozróżnieni e myślowe, skoro nie tkwi w nim ani różnica, ani oddzielenie rzeczy?
Ażeby usunąć tę trudność, musimy uciec się do wyjaśnienia idei oderwanych, które daliśmy powyżej. Jest rzeczą pewną, że umysłowi nigdy by się nie śniło rozróżniać kształtu od posiadającego ten kształt ciała, jako że w istocie rzeczy ani nie da się rozróżnić, ani nie jest różny, ani nie da się oddzielić; czyż nie zauważa on, że nawet w tym, co jest tak proste, mogłoby tkwić wiele różnych podobieństw i stosunków? Tak, gdy mamy przed sobą kulę z białego marmuru, to otrzymujemy tylko wrażenie białej barwy o pewnym kształcie i nie jesteśmy zdolni oddzielić i odróżnić barwy od kształtu. Lecz gdy następnie patrzymy na kulę z czarnego marmuru i na sześcian z białego i porównujemy je z naszą pierwotną kulą białą, to znajdujemy dwa odrębne podobieństwa w tym, co, jak się pierwotnie zdawało i jak jest naprawdę, zupełnie nie da się oddzielić. Mając juz cokolwiek więcej praktyki podobnej, zaczynamy rozróżniać kształt od barwy w rozróżnieniu myślowym, to znaczy rozważamy kształt i barwę łącznie, ponieważ faktycznie są one tym samym i są nierozróżnialne, lecz widzimy je w różnych ujęciach z różnego punktu widzenia, odpowiednio do podobieństw, które one wykazują z innymi rzeczami. Jeśli chcemy rozważać tylko kształt kuli z białego marmuru, to w istocie rzeczy tworzymy ideę zarówno kształtu, jak i barwy, lecz milcząco obejmujemy naszym okiem podobieństwo tej kuli z kulą z czarnego marmuru. Podob-