potęgują na niespotykaną skalę ingerencję narratora w powieściowe istnienie postaci. Towarzyszy temu zupełny brak dbałości o narracyjną motywację ich myśli lub wypowiedzi. Twórcy „powieści-worka” ignorują wszystkie subtelności narracyjne, jakie wypracowała proza dla przedstawienia mentalnej lub werbalnej aktywności postaci literackich. Narrator — jak u Witkacego — nie dbając o stylistyczną indywidualizację mowy po prostu dołącza myśli bohaterów do własnych rozważań (lub vice versa) oznajmiając czytelnikowi: „tak powiedział”, „tak pomyślał” etc. Podobnie dzieje się z organizacją stylistyczną mowy każdego z bohaterów. Postacie prozy Micińskiego, Witkacego, Jaworskiego mówią każdym dostępnym w utworze stylem. „Powieść-worek” zrezygnowała bowiem całkowicie ze stylistycznej indywidualizacji mowy poszczególnych osób, co było drastycznym naruszeniem norm i ambicji prozy realistycznej XIX i XX wieku. Język wypowiedzi bohaterów omawianych utworów nie charakteryzuje ich rzeczywistej kondycji społecznej, wiedzy, cech charakteru, pozycji obserwacyjnej w świecie przedstawionym — nie jest wykładnikiem ich miejsca „tu i teraz” w utworze. Jego funkcja nie dotyczy bowiem „realistycznej psychologii” czy „życiowego prawdopodobieństwa”. Sposób mówienia traktowany jest natomiast jako taki sam typ konwencji, co stereotypowość fabuły, biografii bohatera, wyglądów rzeczy etc.: ujawnia swobodę zachowań narratora-autora i nieautonomiczność bytową postaci w tekście literackim. „Pretensja Lechonia do mnie — pisał Witkacy — że «moi ludzie» mówią jednakowym językiem jest niemądra (zob. W: 14 — W. B.). Ja nie zniżam się do opisywania życiowych kawałków, tylko staram się (może bezskutecznie) wytworzyć typ powieści intelektualnej i to filozoficznej—taką powieść chciałbym sam pisać, a nie ma jej, dlatego sam piszę [...]” (JW, 173).
Gadulstwo (workowatość) [sic — W. B.] jednak pozostało — twierdził z kolei Irzykowski. — Osoby Witkacego — z wyjątkiem może Tempego — nie żyją, gdy zaczynają mówić. Nie tylko wszystkie są jednakowo inteligentne, wszystkie czytały też te same książki, rozmowa ich jest jak orkiestra złożona z takich samych instrumentów. [...) [Bohaterowie] nie przechodzą żadnych istotnych przemian, od razu występują określeni przez autora nieodwołalnie i dogmatycznie skazani na upadek niesławny. (Już nawet przez nazwiska dokucza autor bohaterom). (WoT, 300-301)1.
Dlatego też narratorzy tych utworów komentują bezceremonialnie myśli i zachowania postaci, brutalnie wdzierają się w zakamarki ich życia psychicznego, dopowiadają ich wypowiedzi (N, 82) — co więcej, polemizują z nimi nieustannie już to ironizując (Miciński), już to szydząc (Witkacy). Zwłaszcza w powieściach Witkacego narrator wymyśla postaciom od „samców”, „bydlaków”, „ciamkaczy” etc., co budziło niemiłe zdziwienie krytyków2. Lawina epitetów, jakimi narrator powieści Witkacego obsypuje bohaterów, potęguje dodatkowo obecność jego ,ja” w strukturze narracji, chociaż on sam nigdy nie występuje w świecie przedstawionym na prawach postaci, tj. w płaszczyźnie fabularnej tekstu3. Tak się jednak dzieje w Nietocie, kiedy to „kronikarz” wkracza w obszar świata przedstawionego na prawach postaci literackiej. Narrator jako postać nie tylko rozmawia z innymi bohaterami (N, 173-178), ale także expressis uerbis ujawnia ich fikcyjny (literacki) status (N, 182). Sam zaś — na prawach bohatera — wymiennie posługuje się konwencjami wiedzy i niewiedzy narratora o postaci (N, 232, 366), podobnie zresztą jak czynić to będzie narrator powieści Witkacego4. Jeśli dodać do tego, że bohaterowie
89
Por. zarzut jednolitego gadulstwa” osób występujących w dramatach
Witkacego: „Co prawda i u Szekspira, i u Ibsena, i u Słowackiego osoby mówią jednakim stylem autorów [...] Ale za to dialog różniczkuje się u nich w inny sposób: [...] przez silne odrębne interesy każdej postaci. Otello i Jago mówią kwiecistym językiem Szekspira, ale jednego wyodrębnia namiętność, drugiego lodowaciejące szaleństwo” (WoT, 295-296). Irzykowski, jak wielu krytyków międzywojnia (zob. cz. I tego rozdziału), dostrzegał w powieściach Witkacego zalety prozy psychologicznej („analizy psychologiczne najlepsze, jakie w polskich powieściach czytałem”, WoT, 298). Tymczasem także cechy osobowości Witkacowskich bohaterów („namiętność”, „szelmostwo” etc.) funkcjonują nie jako wykładniki „realistycznej psychologii”, lecz jako konwencje określanych motywacji psychologicznych w literaturze. „Psychologia fantastyczna” bohaterów powieści Witkacego jest bowiem analogiczna do „dowolności” ich wypowiedzi językowych. Tak jak styl mowy własnej postaci nie jest wykładnikiem ich kondycji, tak i ich zachowania oraz cechy osobowe nie pełnią tej — podstawowej dla mimesis — funkcji artystycznej.
3° w Nienasyceniu „stale słyszymy, jak autor o wszystkich swoich postaciach powieści wyraża się z politowaniem: biedny, biedaczek, bydlątko głupie lub wymyśla im od kretynów, drani, kanalii i kanalijek [...]” (W: 12). „Toteż gdy autor chce osoby rozróżnić, musi grubo podkreślać i anonsować: ten jełop, to geniusz obłąkany, to dekadent, a to „metafizyczna kurwa” (WoT, 301).
31 „Typy mojej powieści są zobiektywizowane i ja nie wałęsam się między nimi jako jeden z «bohaterów», mimo częstych osobistych wypowiedzeń na różne kwestie” (Witkiewicz, Powieść, BK, 375).
32 „Autor nie tylko wie wszystko, co wiedzą jego postaci [...] Co jakiś czas opowiada również o tym, czego one nie wiedzą: w pewnym miejscu dowiaduje-