Lubi przymiotniki takie, jak wielki, ponury, straszny, nieodwołalny, anielski, szatański itd. — wyszukuje w słowniku słowa, które mają tragiczne lub drażniące wrażliwość czytelnika zabarwienie. [...] Nawet sprawy i zdarzenia stosunkowo drugorzędne opisuje tak, aby możliwie silnie wbiły się w pamięć czytelnika, niewiele dbając o rozplanowanie całości1.
Dla Stawara jednak działalność narracyjna „Żeromskiego i jego naśladowców” doprowadziła do „orgii bufonady językowej” (62) — była powodem totalnej inflacji słowa w prozie jako znaku komunikacji i jako wartości estetycznej. Rzecz ciekawa, oskarżanie Młodej Polski o spowodowanie kryzysu słowa w prozie — co czyniło wielu krytyków dwudziestolecia — w wypowiedziach Witkacego staje się diagnozą ogólnej, uniwersalnej sytuacji języka literatury i sztuki.
Przykładem szczególnego skonwencjonalizowania elementów używanych do budowy tekstu „powieści-worka” jest opis przyrody. Jego budowa (rozważam tu powieści Witkacego) wskazuje, że jest on jakby narracyjnym prefabrykatem. Wszystkie opisy przyrody w Nienasyceniu czy Pożegnaniu jesieni są w zasadzie powtórzeniem tego samego wzorca leksykalnego i stylistycznego2. Jest to jakby jeden kilkuzdaniowy „tekst” wmontowany przez Witkacego w określone fragmenty powieści. Różnice są tu wynikiem czynności montażowych, a nie merytorycznych. Wszystkie fragmenty opisu przyrody w prozie Witkacego zrobione są więc z kilku stale powtarzanych klisz deskrypcyjnych. Należą do nich także „etykietki” pejzażowe, jak „wiatr”, „powietrze”, „błękitne niebo”, „las”, „liście”, barwy pór roku etc. Mechanizmem opisu rządzi tu wypełnianie schematu najprostszej molekuły deskrypcyjnej, tj. dołączanie epitetu do rzeczownika. A więc: „poranne słońce” (PJ, 98), Jesienne popołudnie” (PJ, 11), „lipcowa zieleń” (Ns, t. 2, s. 270) etc. Szczególna rola przypada w takim zestawieniu określeniom kolorystycznymi. Zredukowanie do kilku stałych barw jest najczęstszym i najbardziej typowym elementem opisu pejzażu. Użycie epitetu w opisie Witkacego nigdy nie pełni funkcji ukonkretnienia — wyraźnie natomiast ciąży ku pojęciom, ku przypisaniu zjawiskom jakiejś cechy abstrakcyjnej, również często stereotypowej: „gasło przepiękne jesienne słońce”, „świt był przepiękny” (PJ, 202 — podkr. W. B.). Taka dominacja leksyki o charakterze pojęciowym w prozie Witkacego wskazuje, że słowo w tego typu narracji nie spełnia poznawczej, podstawowej funkcji denotacyjnej. Jako nazwa nigdy nie odsyła do naoczności opisywanego świata. Jest albo elementem dyskursu filozoficznego, albo „nazwą-etykietką”, aktualizującą stereotypy konstrukcji narracyjnych.
Wyraźna konwencjonałność elementów i przypisywanych im jakości wskazuje, że deskrypcja w prozie Witkacego jest elementem całkowicie gotowym — jakby tylko „wklejanym” w odpowiednie miejsca narracji. Opis, tak jak i inne składniki prozy, nie jest podporządkowany jednolitej konwencji (np. punktowi widzenia narratora). Ponieważ narratora prozy Witkacego z założenia („Wstęp” do Pożegnania jesieni) nie obowiązuje wiedza, wiarygodność czy konsekwencja w przedstawianiu tzw. realiów, opisy są tylko zlepem konwencjonalnych elementów. Takie zdania, jak: „Było jesienne popołudnie” (PJ, 11), „zapadł sino-szary mrok” (PJ, 18) są realizacją typowych narracyjnych stereotypów deskrypcji3. Opis w „powieści-wor-ku” po prostu pojawia się w miejscach, które tradycyjnie były przeznaczone do przedstawień tzw. tła. Jest elementem wyraźnie manipulowanym przez narratora: wmontowywany w konwencję realistyczną, ekspresjonistyczną lub w ujawnianą grę stereotypem stylistycznym („Gdzie wylazło słońce z poza chmur” — PJ 88, podkr. — W. B.) czy parodię aktu deskrypcji
109
A. Stawar, Kryzys prozy (1927), przedr. w: Szkice literackie, Warszawa 1957, s. 60.
Czachowski pisząc o „wybitnie epickim obiektywizmie opisu” w Nienasyceniu dodaje: „W stosunku do Pożegnania jesieni w Nienasyceniu artyzm powieściopisarski Witkiewicza jeszcze się podniósł. [...] Niemałą zaletą tej oryginalnej powieści jest również język, pełen soczystych i świeżych porównań. Niezmiernie rzadko trafiają się znane skądinąd przenośnie lub określenia, ale nigdzie się nie napotyka szablonu” (W: 10, s. 532, 530). Podobnie Irzykowski: jakie doskonałe opisy, ile plastyki w scenach niektórych” (WoT, 298).
We wstępie tym Witkacy kilkakrotnie manifestuje swe całkowite desinteressment wobec poznawczej, informacyjnej, denotacyjnej funkcji tzw. realiów świata przedstawionego w powieści. Deklaracje takie, jak np. „nie wiem”, „nie widziałem”, „fachowej wiedzy nie posiadam”, „nie mam pojęcia”, „nie trzymam się ściśle” etc., jako program artystyczny powieściopisarza były jaskrawym pogwałceniem elementarnych konwencji prozy klasycznej. Przedmowa ta ukazała się osobno z nagłówkiem: Powieść, która wzbudzi sensację, zob. „Wiadomości Literackie” 1927, nr 16, s. 3.
Problem deskrypcji w Pożegnaniu jesieni analizuje B. Sienkiewicz w książce Literackie „teorie widzenia" (rozdz. Między pojęciem a „naocznością”), Poznań 1992, s. 35-72.