Idzie do piwnicy, żeby tam poszukać chusteczek. Rzuca w kierunku ojca obrażliwe słowo, nazywając go „kretynem”. Dorosły odwzajemnia się chłopcu „idiotą”. Markowi puszczają nerwy i słowa, jakie padają pod adresem ojca, stają się coraz bardziej nieprzyzwoite. Matka próbuje go powstrzymać, ciągle mu coś tłumacząc. Chłopcu stają w pamięci podobne sytuacje, w których ojciec podnosił się i, grożąc mu, mówił: „Spróbuj to jeszcze raz powiedzieć!”, milknie więc.
Teraz krzyczą na niego już oboje rodzice. Marek odpowiada wyzwiskami. Cały czas świadkami kłótni są przyjaciele chłopca, którzy jak zaklęci i z zapartym tchem od początku śledzą wydarzenie. Próby mediacji z ich strony okazują się bezcelowe. W końcu matka mówi: „Zabieraj się!"
Zawsze, kiedy z jej ust padają te słou/a, chłopak się wścieka. Jak miał sześć lat, przebywał u; domu dziecka i doświadczył tam sporo złego. Przez głowę przechodzą mu różne obrazy. Ojczym na-zwałgo właśnie „degeneratem”. Marek rzuca się na niego i chcego uderzyć, ale ten nie reaguje. Chłopiec zadaje mu więc cios w brzuch („nie w twarz” - myśli, próbując się kontrolować). Teraz Z kolei matka rzuca się na chłopca i stara się go przytrzymać. „Zabieraj się!” - krzyczy. Dzieciak zawsze, gdy go wyrzucają, całkowicie traci panowanie nad sobą. Próbuje się wyrwać, matka upada na pod łogę. Młodsza siostra wzywa wtedy policję. To wszystko w obecności przyjaciół. Urodziny dobiegają końca...
Znam Marka od siedmiu lat. Na zewnątrz sprawia wrażenie raczej cichego, ale wewnętrznie wiele rzeczy go wzburza. Najgorsze są jego wybuchy złości, które miewa teraz już raczej rzadko. W pierwszej klasie zdarzały się raz na tydzień. Często próbował rzucić w nauczycielkę krzesłem, ale nigdy nie trafił.
Problem agresywnego zachowania dzieci i młodzieży stanowi ogromne wyzwanie dla rodziców, nauczycieli oraz wychowawców. Jest bowiem coraz więcej dzieci, które już we
wczesnym wieku nie potrafią sprostać normom społecznym i swoją złością oraz agresją zagrażają innym, tym samym skazując się na izolację. One potrzebują pomocy.
Mimo tego, że istnieje obecnie niezliczona ilość rozpraw na temat fenomenu złości, to jednak ich autorzy mają do zaproponowania niewiele rozwiązań skutecznych w przypadku konkretnych sytuacji. Z jednej strony eksperci radzą, żeby na zachowanie agresywne reagować pasywnie i bez użycia przemocy. Wtedy powstaje wrażenie, że ma się sytuację pod pełną kontrolą. Ale w takim wypadku konkretne dziecko nie widzi najmniejszego powodu, żeby zmienić swoje zachowanie. Myśli, że ma „zielone światło”, nawet wtedy, gdy obchodzi się z dorosłymi, jak mu się tylko podoba.
Z drugiej strony teoretycy zalecają, żeby dawać upust swojej złości i gniewowi - wyrażać uczucia agresywne, dopuszczać je i dać im się naturalnie rozwinąć. Wydaje się, że zapomina się tutaj o tym, iż wybuch własnych uczuć prowokuje u niektórych dzieci opór nie do złamania i przekorną reakcję obronną.
Obie metody mają swoje słabe strony. Rodzice, nauczyciele, ale również i terapeuci są z reguły całkowicie bezradni wobec zachowań agresywnych, wybuchów złości oraz szczególnych problemów z zachowaniem swoich podopiecznych; sprawiają wrażenie odrętwiałych i nie umiejących stosownie zareagować na sytuację.
Szacunkowo liczba dzieci i młodzieży wymagającej treningu w związku z zaburzeniami zachowania waha się w granicach 15 do 30 procent. Przy czym takie wahania biorą się z rozmaitych definicji zaburzeń w zachowaniu; rozmaitość ta zależy od oceny wynikającej z perspektywy kulturowej i społecznej, od konkretnej sytuacji oraz od poszczególnych obserwatorów.