zwierząt, przecie wszystkim świń. Ponadto czerpano z nich drewno. Polowano na liczne zwierzęta z tym, że do legendy należy odłożyć dawne poglądy, jakoby myślistwo odgrywało jakąś zasadniczą rolę w utrzymaniu człowieka. Lasy, szczególnie pograniczne, stanowiły natomiast dogodne oparcie militarne, była to swojego rodzaju naturalna palisada wcześniej obszarów plemiennych, później państw.
Dogodne położenie w Europie, jak i położenie wewnętrzne nad dwoma wielkimi rzekami i brzegiem Bałtyku umożliwiało rozwój handlu. Już w odlcgłycłi czasach istniały szlaki handlowe. Szczególne ich ożywienie przypada na okres wpływów rzymskich. Wówczas to ustalają się one poprzez przełęcze karpackie biegnąc ku północy, aż po wybrzeże Bałtyku. Zapewne handel został zakłócony w okresie wędrówek ludów. Po ponownej jednak stabilizacji ożywił się na nowo. Nie przez przypadek przecież ów Żyd z Tortozy znalazł się na naszych ziemiach. Przybył tu w określonych celach handlowych. To, że poza handlem miał zacięcie pisarskie, utrwaliło go w historii. A ilu jego pobratymców i kupców innych nacji tego zacięcia nie miało? Trudno też nie docenić umiejętności handlowych naszych przodków. I oni zapewne niejednokrotnie przemierzali odległe szlaki.
Wody to nie tylko życiodajna wilgoć, nie tylko droga, po której wówczas najłatwiej i najbezpieczniej było się poruszać, to również, obok morza, zbiornik żywności. Nie przypominały one dzisiejszych rzek. Były czyste i bogate w ryby.
Znaczne zasoby mineralne to przede wszystkim surowiec do wyrobu żelaza, ruda. Nie opierano się wówczas tak jak dzisiaj wyłącznie na rudzie wysokoprocentowej. Wykorzystywano powszechnie występujące niemal na całym obszarze rudy darniowe. Również inne metale zapewne były dostępne na miejscu. Wreszcie z obszarów nadmorskich pozyskiwano sól, wówczas niezmiernie cenny towar, praktycznie jedyny, który umożliwiał konserwacją żywności.
Spójrzmy jeszcze raz na obraz, jaki kształtują nam powyższe rozważania. Ziemie polskie to kraina w znacznym stopniu gęsto zaludniona, głównie przez pracowitych oraczy skrzętnie gospodarujących na swej ziemi. Obok uprawy ziemi hodowali wiele zwierząt, wykorzystywali z powodzeniem lasy i wody. Tam gdzie były po temu warunki, nie było im obce górnictwo i hutnictwo. Byli zręcznymi rzemieślnikami, a na wybrzeżu zdolnymi żeglarzami zapuszczającymi się w odległe strony i — jak należy sądzić — nie ustępującymi w tym rzemiośle osławionym wikingom. Umieli też walczyć w obronie swojego obszaru, ale chętnie nawiązywali kontakty pokojowe, przede wszystkim handlowe. Była lo po prostu społeczność niczym nie odbiegająca od przeciętnej ówczesnej społeczności europejskiej. Nie umieli wprawdzie pisać — to prawda. Obce im było czytanie. Iluż jednak nawet wysoko stojących feudałów w zachodniej Europie umiało wówczas czytać i pisać? Umiejętności tc na długo jeszcze pozostawały ściśle związane ze stanem duchownym.
Przyjrzyjmy się obecnie bliżej codziennemu życiu mieszkańców i spróbujmy naszkicować jego obraz. Trzeba podkreślić, że z konieczności będzie to obraz ogólny nie odzwierciedlający warunków lokalnych, które jedne obszary czyniły bardziej rozwiniętymi, inne mniej.
Podstawą egzystencji Słowian, jak to wynika choćby z przytoczonej wyżej notatki kronikarza, było rolnictwo. Ono zresztą na naszych terenach zastavpiło już w neolicie miejsce dawnej niezwykle prymitywnej gospodarki łowiecko-zbierackiej. Rolnictwo stanowiło zajęcie podstawowej grupy ludności. W interesującym nas
61