Te nieco przydługie rozważania wskazują, że poza umiejętnością uprawy roli, zręcznego wykonywania rzemiosła Słowianie mieli niemały zmysł militarny i oczywiście polityczny. W efekcie, tam gdzie w porę umiano przełamać lokalne tendencje w jeden organizm, tam agresor stawał bezradny. Niestety nie zdobyli się na to Słowianie nad Łabą, toteż klęska ich niezależnie od takich czy innych wierzeń była nieuchronna.
Powróćmy do skromnego gospodarstwa Słowianina i przyjrzyjmy się mu nieco bliżej. Zwykle gospodarstwa sq bądź rozrzucone pojedynczo w dość luźnej zabudowie, bądź — szczególnie w wiekach późniejszych — zorganizowane we wsie.
Podstawą ówczesnego osadnictwa jest w zasadzie ród patriarchalny z głową rodu mężczyzną, jednak z równoczesną poważną rolą kobiety matki. Zazwyczaj wchodziła ona do rodu męża. W zawieraniu związku małżeńskiego mogła odgrywać pewną rolę egzogamia. Żonę według niej kupowało się za odpowiednie wiano. Może gdzieniegdzie praktykowano jeszcze starodawny zwyczaj porywania, szczególnie wtedy, gdy na wiano brakowało środków. W efekcie prowadziło to na ogół do monogamii. Jedynie władcy, wodzowie, wreszcie ludzie wyjątkowo jak na ówczesne stosunki bogaci mogli sobie pozwolić na wielożeństwo. Jednak i tu daleko do wielkich haremów na Bliskim Wschodzie. Przecież nawet Mieszko I podobno miał tylko (czy też aż) siedem żon
Według przekazów kronikarskich ówczesne żony miały być niezwykle wierne. Zresztą, być może, rolę grały tu obyczajowo surowe kary i niewielkie społeczności, w których zdradę trudno było ukryć.
W połowie VIII wieku kronikarz Winfrid-Bonifacy zapisał: „...kobieta, kiedy mąż jej umrze, nie chce żyć dłużej. I z uznaniem spotyka się u nich taka niewiasta,
która własnoręcznie śmierć sobie zadaje i na jednym stosie spłonie ze swoim mężem..."
Oczywiście musimy tu przyjąć jedną, ale zasadniczą poprawkę, a mianowicie możliwość nadania charakteru moralizatorskiego przez kronikarza w stosunku do obyczajów panujących w jego własnym społeczeństwie. Jednak i inni kronikarze wspominają o podobnych zasadach postępowania obowiązujących Słowianki, przytaczając przy tym drastyczne kary, jakie spotykały niewierne mężatki.
Osady budowano na zasadzie rodu składającego się z kilku małych, ścisłych w pojęciu dzisiejszym rodzin. W większych osadach mieszkało kilka rodów powiązanych gospodarczo we wspólnotę sąsiedzką.
Szereg związków sąsiedzkich składało się na plemię zwykle określone jako małe, w odróżnieniu od dużego, które znów zawierało kilka plemion małych zamieszkałych wyodrębnioną krainę geograficzną. Liczbę ludności w tych pierwszych zwykle uczeni określają na kilkaset do kilku tysięcy osób.
Na czele plemienia stał wiec składający się z ogółu dorosłych męskich jego członków. Wiec ogólnopłcmien-ny decydował o ważniejszych sprawach politycznych, na przykład o wyprawach wojennych, zawieranych sojuszach i tym podobnych sprawach, wybierał księcia czy wodza i kontrolował jego decyzje. Wreszcie „według piszącego o Wcletach niemieckiego kronikarza Thiehnjiraj: j^oo^kó w_ J£I „L.swoje ważne spra
wy rozstrzygają na zgromadzeniu'w drodze wspólne; narady i aby przywieść jakąś sprawę do skutku, muszi wszyscy wyrazić zgodę. Jeśli jakiś tubylec sprzeciwił się na zgromadzeniu już powziętym decyzjom, okłada ją go kijami, a jeśli stawia jawny opór poza zgroma dzeniem, wówczas albo pozbawiają go majątku, konfj skując go w całości lub podpalając, albo też płaci o-w ich obecności należną wedle stanu sumę pieniędzy...