— Odszedł?
Bones wiedział, o co pytam.
— Tak sądzę. Udało mu się osiągnąć cel, więc ruszył da lej. Czasami niektórzy są tak uparci, że tkwią tutaj całym■ latami, żeby dokończyć tę jedną, ostatnią sprawę.
Chłopak tę najważniejszą dla siebie sprawę powierzył mnie. Może w niewielu rzeczach byłam dobra, ale zemsi.i za ludzi, którym ukradziono życie, zdecydowanie stała się moją specjalnością.
Ruszyłam w stronę drzwi.
— A ty co niby robisz? - zapytał Bones.
— Zamierzam przynieść tutaj ciało Panny Różowe Pa znokcie — rzuciłam przez ramię. - Później poczekam, aż wrócą przyjaciele tych drani, i ich też zabiję.
Bones poszedł za mną.
— Brzmi nieźle.
***
Wybraliśmy kąt znajdujący się najbliżej toalet. Każdy, kto by zmierzał do tego upiornego prywatnego pokoju, musiał nas minąć. Nie miałam ochoty tańczyć - choć była to najlepsza przykrywka - ale Bones po prostu zaciągnął mnie na parkiet, tak jak na naszej pierwszej randce.
- Jesteś zawodowym zabójcą, tak czy nie? - spytał. - Nic możesz kręcić się w pobliżu tego korytarza cała umazana krwią i myśleć, że nikt tego nie zauważy.
Moja lawendowa suknia rzeczywiście była pokryta czerwonymi plamami. W łazience zmyłam krew z rąk, ale z nimi nic nie mogłam zrobić. Bones miał rację. Stercząc
korytarzu albo nawet przy barze, rzucałabym się w oczy. \l»■ gdybym tańczyła, wtulona w swojego partnera, nikt hu /.wróciłby na mnie uwagi.
tylko że przytulanie się do Bonesa w tańcu groziło mi ilkowitą utratą samokontroli. Ostatni raz obejmowałam i;o w taki sposób tamtego ranka, kiedy go opuściłam. Parni ętałam tę chwilę, jakby to było wczoraj: walczyłam wte-l\ /,e łzami i powtarzałam sobie, że rozstanie z nim jest i ilyiiym wyjściem.
I aak, pewne rzeczy się nie zmieniły.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, co odwróciło-h\ moją uwagę. Czegokolwiek, bylebym tylko nie musiała myśleć o tym, jak bardzo tęskniłam do jego objęć.
A tak w ogóle, to co tutaj robisz? Myślałam, że jesteś / I ćlicity. Wyglądaliście na bardzo sobą zajętych.
bones uniósł brew.
Czyżby nasz widok aż tak bardzo cię poruszył? Nie mam pojęcia, dlaczego. Czy nie napisałaś w tamtym liście,
■ mam żyć dalej?
' Po był cios poniżej pasa. Zaczęłam się odsuwać od Bo-ncsa, ale on przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Mogłam albo przestać z nim walczyć, albo wywołać scenę i być może przegapić okazję złapania morderców.
Zaczęłam tańczyć, zła na siebie, że wciąż tak bardzo mi na nim zależy, podczas gdy on czuł już tylko gniew i urazę.
- Wiedzieli, kim jestem, Bones. Ludzie, którzy tamtego dnia przyszli do szpitala.
Dowiedzieli się wszystkiego z wyników moich badań. I wiedzieli również o wampirach. Dowódca...
- Don? — podsunął Bones.
119