RZYM 106

RZYM 106



—    Odszedł?

Bones wiedział, o co pytam.

—    Tak sądzę. Udało mu się osiągnąć cel, więc ruszył da lej. Czasami niektórzy są tak uparci, że tkwią tutaj całym■ latami, żeby dokończyć tę jedną, ostatnią sprawę.

Chłopak tę najważniejszą dla siebie sprawę powierzył mnie. Może w niewielu rzeczach byłam dobra, ale zemsi.i za ludzi, którym ukradziono życie, zdecydowanie stała się moją specjalnością.

Ruszyłam w stronę drzwi.

—    A ty co niby robisz? - zapytał Bones.

—    Zamierzam przynieść tutaj ciało Panny Różowe Pa znokcie — rzuciłam przez ramię. - Później poczekam, aż wrócą przyjaciele tych drani, i ich też zabiję.

Bones poszedł za mną.

—    Brzmi nieźle.

***

Wybraliśmy kąt znajdujący się najbliżej toalet. Każdy, kto by zmierzał do tego upiornego prywatnego pokoju, musiał nas minąć. Nie miałam ochoty tańczyć - choć była to najlepsza przykrywka - ale Bones po prostu zaciągnął mnie na parkiet, tak jak na naszej pierwszej randce.

- Jesteś zawodowym zabójcą, tak czy nie? - spytał. - Nic możesz kręcić się w pobliżu tego korytarza cała umazana krwią i myśleć, że nikt tego nie zauważy.

Moja lawendowa suknia rzeczywiście była pokryta czerwonymi plamami. W łazience zmyłam krew z rąk, ale z nimi nic nie mogłam zrobić. Bones miał rację. Stercząc

korytarzu albo nawet przy barze, rzucałabym się w oczy. \l»■ gdybym tańczyła, wtulona w swojego partnera, nikt hu /.wróciłby na mnie uwagi.

tylko że przytulanie się do Bonesa w tańcu groziło mi ilkowitą utratą samokontroli. Ostatni raz obejmowałam i;o w taki sposób tamtego ranka, kiedy go opuściłam. Parni ętałam tę chwilę, jakby to było wczoraj: walczyłam wte-l\ /,e łzami i powtarzałam sobie, że rozstanie z nim jest i ilyiiym wyjściem.

I aak, pewne rzeczy się nie zmieniły.

Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, co odwróciło-h\ moją uwagę. Czegokolwiek, bylebym tylko nie musiała myśleć o tym, jak bardzo tęskniłam do jego objęć.

A tak w ogóle, to co tutaj robisz? Myślałam, że jesteś / I ćlicity. Wyglądaliście na bardzo sobą zajętych.

bones uniósł brew.

Czyżby nasz widok aż tak bardzo cię poruszył? Nie mam pojęcia, dlaczego. Czy nie napisałaś w tamtym liście,

■ mam żyć dalej?

' Po był cios poniżej pasa. Zaczęłam się odsuwać od Bo-ncsa, ale on przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Mogłam albo przestać z nim walczyć, albo wywołać scenę i być może przegapić okazję złapania morderców.

Zaczęłam tańczyć, zła na siebie, że wciąż tak bardzo mi na nim zależy, podczas gdy on czuł już tylko gniew i urazę.

-    Wiedzieli, kim jestem, Bones. Ludzie, którzy tamtego dnia przyszli do szpitala.

Dowiedzieli się wszystkiego z wyników moich badań. I wiedzieli również o wampirach. Dowódca...

-    Don? — podsunął Bones.

119


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 106 —    Odszedł? Bones wiedział, o co pytam. —    Tak sądzę. Ud
RZYM 106 Że własnym żydem zapłacisz za zgwałcenie mojej matki Słyszałeś, co zaproponował mi łan? Ci
RZYM 106 Że własnym żydem zapłacisz za zgwałcenie mojej matki Słyszałeś, co zaproponował mi łan? Ci
55817 RZYM 106 Zatrzymałam się w pół kroku. Bones miał poważ i u minę. Rzeczywiście by ją zabił czy
73074 RZYM 106 -Yo no se, querida. Może... z jedną na tydzień? — odpo wiedział, zanim Don spiorunow
83600 RZYM 106 ^Poznałeś już mojego chłopaka? Wfiłam w dziesiątkę. Bones zmrużył oczy i zacisnął us
81077 RZYM 106 Że własnym żydem zapłacisz za zgwałcenie mojej matki Słyszałeś, co zaproponował mi ł
57263 RZYM 10 6 -    Potrafisz przeskoczyć wysoki budynek? - spytałam pi» chwili
RZYM 106 Uściskałam ghula na pożegnanie, a on rozpłynął się w ciemności nocy. Bones objął mnie i te
RZYM 106 CZWARTY Głośny łomot do drzwi wyrwał mnie ze snu. Była dopiero j dziewiąta rano. Nikt nie

więcej podobnych podstron