odmiennej orientacji. Może to ten cichy smutek tuż pod powierzchnią. Gdybyśmy były nie tylko przyjaciółkami, czułabym potrzebę, by ją chronić. Ale byłyśmy tylko Łucją i Persją.
- Doskonale - powiedziałam.
Na naszych ulotkach było napisane:
TRUPA KUKIEŁKOWA BANITÓW Przedstawia Piękną i Drania
Sztukę o miłości, niechęci i antykorupcji
Miejsce: Będziecie wiedzieli, jak je znajdziecie Terminy: Od czasu do czasu Czas: >>Ósma, zazwyczaj. Wieczorem.
Ale to się zawsze może zmienić.
Łucja przyjrzała się swojej ulotce i popukała w nią swoim ślicznym paznokciem.
- Tu nie ma ani słowa o magii w przedstawieniu.
- Wiesz, że nie trzeba za bardzo zwracać na to uwagi innych.
- Wiem. - Łucja skinęła głową. - W mieście nie lubią magicznych istot. Myślą, że magia jest zła. Ale ludzie powinni wiedzieć, że to jest dobra magia.
Syknęłam cicho. A potem powiedziałam:
- Skoro i tak łamiemy konwencję i pakujemy się w kłopoty przez magię, to czemu nie wyjaśnimy całej teorii bańki mydlanej i nie powiemy im, jak w ogóle magia tu trafia?
Łucja spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie wiem, o co chodzi w teorii bańki mydlanej. Długa jest? Bo to raczej mała ulotka.
Uniosłam brwi.
- Chcesz powiedzieć, że nigdy ci nie wyjaśniłam tej teorii, jak magiczne istoty zjawiają się w naszym święcie? Rany, źle ze mną.
- Możesz mi opowiedzieć przy pracy - zaproponowała.
I naprawdę wyglądała na zaciekawioną. Mało kto był ciekawy, a to zawsze mnie dziwiło. Uważałam, że to doskonała teoria. Stojąc tam, pod sklepem meblowym, wyprostowałam się i udałam, że wygłaszam mowę:
- Magiczny świat kręci się wokół naszego jak bańka mydlana wokół szklanki. Kiedy nasza bańka spotka jedną z ich baniek, to ścianka pęka i magiczne stwory mogą dostać się do naszego świata. Wygląda na to, że to działa tylko w jedną stronę.
- Nie zawsze - stwierdziła Łucja.
Mówiła tak cicho, że ledwo słyszałam. Ale jednak.
Zapomniałam, że Łucja przeniosła się kiedyś do tamtego świata.
- Więc się mylę? - zapytałam. Zarumieniłam się i dodałam: - Pewnie wszystko o tym wiesz, a ja opowiadam głupoty.
Łucja pokręciła głową.
- Nie mam pojęcia, jak ludzie przenoszą się z jednej na drugą stronę. Nie wiem, jak to zrobiłam. To się po prostu stało, jak kichnięcie. A twoja teoria jest równie dobra, jak każda inna.
Zamrugałam trzy razy.
- Myślisz, że mogę mieć rację?
Łucja skinęła głową, a ja odpowiedziałam:
- Ale super! Sama ją wymyśliłam, wiesz? -Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- To lepsze niż jakiekolwiek moje pomysły. Ale lepiej wracajmy do tego. - Zastukała w naklejoną
9