komórka społeczna i gdzie nie wiąże już ludzi wspólnota wiary, utrzymujemy porządek tylko przy użyciu środków przymusu, do których należy surowe prawo i równie surowy system kar. Ikowie natomiast nauczyli się obywać bez przymusu, czy to fizycznego, czy psychicznego. Sądzę, że zaakceptowali naturalne, stojące na pierwszym planie dążenie jednostki do przetrwania i niezbędny do tego egoizm. Uznali to za podstawowe prawo człowieka i uczciwie pozwalają innym dochodzić tego prawa wszelkimi sposobami, bez wzajemnych wyrzutów i oskarżeń.
Rozdział ósmy
Badając zwyczaje Ików z pewnością trudno jest ustalić jakieś zasady postępowania, które by można określić mianem „społecznych”, gdyż zgodnie z naczelną ich maksymą każdy powinien robić to, na co ma ochotę, a co innego jedynie pod przymusem. Już samo słowo „chcieć” (bedes) znaczy również ,,musieć”, co obrazuje praktyczną naturę Ików; kiedy więc mówiąT „Chcę ci pomóc”, znaczy to jednocześnie: „Muszę ci pomóc” — i takie tłumaczenie zwrotu „Bedia in-cjaares obi” jest może nawet ściślejsze. To samo dotyczy wielu małych społeczności, ale tam podtekst jest zupełnie inny. Obywają się one również bez prawa, z jego aparatem nacisku, i ludzie robią, „co chcą”, ale istota społeczeństwa polega na tym, że to, co „chcą” robić, jest zarazem społecznie pożądane. Wynika to po części z wychowania, po części z warunków życia i do takich postaw zachęcają wierzenia i praktyki religijne.
W dużych społeczeństwach, jak nasze, w których ludzie żyją osobno, a nie w grupach społecznych, prawo pomaga ulrzymać porządek. Środki nacisku są nam potrzebne i dlatego może nawet pożądane. Brak wspólnego dla wszystkich prawa i wspólnych przekonań z pewnością doprowadziłby do zaniku obowiązujących zasad postępowania, a mimo to w' społeczeństwie Ików nie panuje anarchia i choćby owa zacytowana wyżej maksyma dowodzi, że istnieją jakieś zasady postępowania, mimo że osobom z zewnątrz mogą się one wydawać nie do przyjęcia. Wobec tego należałoby się spodziewać, że w życiu Ików ważną rolę spełniać musi reli-gia, jednocząca wszystkich we współdziałaniu i współodpowiedzialności. W społeczeństwach praworządnych religia rzeczywiście dla niektórych staje się narkotykiem, a dla innych
149