natury słabym formacjom porządku społecznego. Możemy teraz ściślej ustalić cechę, która pozwala religii tego dokonać — jest to mianowicie zasługa alienującej siły religii. Podstawową „receptą” legitymizacji religijnej jest transformacja ludzkich wytworów w ponadludzką i nieludzką faktycz-ność. Wytworzony przez człowieka świat objaśnia się w kategoriach, które odrzucają jego ludzkie tworzenie. Ludzki nomos staje się boskim kosmosem czy też przynajmniej rzeczywistością, która czerpie swoje znaczenia spoza ludzkiej sfery. Nie posuwając się do skrajności prostego zrównania religii z alienacją (które pociągałoby za sobą epistemologiczne założenie, nie do przyjęcia w naukowym układzie odniesienia) utrzymujemy, że historyczny udział religii w przedsięwzięciach budujących świat i podtrzymujących go przez człowieka w dużej mierze wiąże się z alienującą siłą religii21.
Religia uobecnia się w rzeczywistości bytów i sił obcych ludzkiemu światu. Tak czy inaczej twierdzenie to, we wszystkich swoich formach, nie podlega empirycznemu badaniu. Zatem to, co mu podlega, to bardzo silna skłonność religii do alienowania procesów ludzkiego świata. Innymi słowy, umieszczając to, co obce (alien) naprzeciwko tego, co ludzkie, religia przyczynia się do wyalienowania człowieka z samego siebie.
To w tym sensie (nie zaś w sensie uznawania religijnego twierdzenia i jako takiego za epistemologicznie bezwartościowe) czujemy się upoważnieni wiązać religię z fałszywą świadomością, przynajmniej w kategoriach wysokiej statystycznej częstotliwości jej historycznych manifestacji. Jakiekolwiek by były „ostateczne” wartości religijnych objaśnień uniwersum w ogólności, ich empiryczną skłonnością jest fałszowanie świadomości 1 człowieka dotyczącej tej części uniwersum, którą kształtował on poprzez swoje własne działanie, a mianowicie dotyczącej społeczno-kulturowego świata. To fałszowanie można określić jako mistyfikację22. Świat społecz-
21 Należałoby podkreślić, że — odrzucając utożsamienie religii i alienacji — ponownie odchodzimy od koncepcji tak Marksa, jak i Feuerbacha.
22 Termin „mistyfikacja” pochodzi od Marksa.
no-kulturowy, który jest gmachem ludzkich znaczeń, okrywają tajemnice, przyjmowane jako nie-ludzkie, gdy idzie o ich pochodzenie. Całe ludzkie tworzenie jest, przynajmniej potencjalnie, zrozumiałe w ludzkich kategoriach. Zasłona mistyfikacji, jaką narzuca na nie religia, uniemożliwia takie zrozumienie. Zobiektywizowane wyrażanie się człowieczeństwa staje się ukrytymi symbolami boskości. Lta alienacja okazuje swoją moc nad ludźmi właśnie dlatego, iż chroni ich przed-terrorem anomm—
Religia mistyfikuje instytucje, objaśniając je jako dane ponad i poza ich empirycznym istnieniem w historii społeczeństwa. Na przykład małżeństwo (ściślej, pokrewieństwo) jest podstawową instytucją z powodu pewnych biologicznych, koniecznych uwarunkowań społecznego życia. Każde społeczeństwo napotyka na problem zabezpieczenia jego fizycznej prokreacji. W rzeczywistości oznacza to, iż każde społeczeństwo wypracowuje „programy” bardziej lub mniej ograniczające seksualną aktywność jego członków. Historyczna różnorodność tych „programów” jest oczywiście ogromna, co wykaże nawet pobieżny rzut oka na ustalenia etnologiczne. Legitymizacja ma za zadanie wyjaśnić, dlaczego powinien być wiernie stosowany pewien określony układ, który rozwinął się w określonym społeczeństwie, w jakiejkolwiek sekwencji historycznych przypadków, nawet jeżeli czasami jest to przykre czy wręcz bolesne. Jednym ze skutecznych sposobów rozwiązania tego problemu jest mistyfikacja instytucji w kategoriach religijnych. Powiedzmy, instytucję egzogamii we fratra (moiety) w pewnych plemionach brazylijskich bądź też instytucję monogamii w naszym własnym społeczeństwie można legitymizować w kategoriach, które skutecznie maskują empiryczną przypadkowość tych układów. Stosunki seksualne z członkiem własnej fratrii w Brazylii czy też z cudzą żoną w Ameryce mogą być ukarane nie tylko za naruszenie ustalonych wzorców, lecz także za wykroczenie przeciwko boskim istotom, traktowanym jako ostateczni strażnicy danej instytucji. W tym przypadku jest to nie tylko potępienie i użycie siły przez współtowarzyszy, którzy wkraczają między namiętność i pożądane jej zakończenie, lecz potęga zemsty ze strony rozzłoszczonego bóstwa. Nie może być najmniejszej wątpliwości, że w odniesieniu do właściwej struktury wiarygodności, taki metafizyczny zabieg zapewnia bardzo skuteczną kon-
135